"Tęczowe dzieci", jako symbol spokoju. Te znane mamy opowiedziały o swojej wielkiej tragedii
Określenie "tęczowe dzieci" jeszcze do niedawna w naszym kraju nie było powszechnie znane. Jednak teraz, kiedy to tematy związane z macierzyństwem nie są już tematem tabu, wiele mam postanawia podzielić się swoim bólem i nadzieją, która po nim nastąpiła, w postaci małej pięknej istotki.
Termin "tęczowe dzieci" (ang. rainbow children) odnosi się do dzieci urodzonych po stracie wcześniejszej ciąży, czyli po poronieniu, martwym urodzeniu lub innym tragicznym wydarzeniu związanym z ciążą. Tęcza symbolizuje nadzieję i piękno, które pojawiają się po burzy - w tym przypadku po trudnych doświadczeniach związanych z utratą dziecka.
Pochodzenie terminu "tęczowe dziecko"
Określenie "tęczowe dziecko" jest stosunkowo nowe, ale szybko zyskało popularność, szczególnie w społecznościach rodziców dzielących się swoimi doświadczeniami po stracie. Tęcza, jako uniwersalny symbol odrodzenia i nadziei, idealnie oddaje uczucia towarzyszące narodzinom takiego dziecka - radość i wdzięczność, ale także złożoność emocji, które często obejmują lęk, smutek i pamięć o utracie. Narodziny tęczowego dziecka często są szczególnie ważnym wydarzeniem w życiu rodziców. Oprócz radości związanej z nowym życiem rodzice mogą odczuwać mieszankę emocji. Może pojawić się ulga i nadzieja, radość, ale zdarza się, że niektórzy rodzice odczuwają poczucie winy wobec dziecka, które zostało utracone, lęk o zdrowie i życie dziecka.
Temat "tęczowych dzieci" stał się elementem szerszej dyskusji o zdrowiu psychicznym rodziców. Eksperci podkreślają, że otwarta rozmowa o stracie i wsparcie emocjonalne są kluczowe w radzeniu sobie z traumą. Jak wspierać rodziców tęczowych dzieci? Ważne, aby unikać zbędnych komentarzy, które mogą zostać źle odebrane np. "teraz masz dziecko i nie powinnaś już cierpieć", czy "teraz wszystko będzie dobrze". Każdy rodzic po stracie dziecka przechodzi ten czas w indywidualny sposób. Kiedy dla jednego lepsza jest cisza i nierozmawianie na temat straty, dla drugiego rodzica ważne może być niepomijanie tego tematu.
Pojęcie "tęczowych dzieci" przeniknęło do mediów społecznościowych, blogów i literatury parentingowej, budując społeczność osób, które doświadczyły podobnych trudności. Często towarzyszy temu symbolika tęczy na ubrankach, czy wystroju pokoju dziecka. Narodziny tęczowego dziecka są niezwykłym momentem, pełnym nadziei i emocji. To przypomnienie, że po trudnych chwilach życie może przynieść piękno i radość - jak tęcza po burzy.
Znane polskie mamy, które urodziły "tęczowe dzieci"
Dziś, kiedy "tęczowe dziecko" nie jest już tematem tabu, znane osoby przyznają się do straty dziecka. Ma to na celu zwiększenie świadomości związanej z poronieniem, a także, wspiera i daje ulgę innym kobietom, które doświadczyły straty dziecka. W Polsce także są znane mamy, które otwarcie podzieliły się swoimi historiami straty ciąży i narodzin tęczowych dzieci. Oto kilka z nich:
- Aleksandra Żebrowska i Michał Żebrowski są ze sobą od 15 lat. Para doczekała się czworo dzieci: Franciszka, Henryka, Feliksa i Łucji. Tuż przed przedostatnim porodem Aleksandra Żebrowska umieściła na social mediach wpis, który opowiadał o utraconych ciążach. Zdradziła, że poroniła kilka razy, a jedna z ciąży była pozamaciczna.
'Nieudane' ciąże to temat, o którym rozmawia się ciężko — nawet z najbliższymi. Sama mam kilka takich za sobą - poronienia i na dokładkę ciążę pozamaciczną pod koniec zeszłych wakacji. Oprócz wsparcia kochającej rodziny (i pizzy przemycanej do szpitala przez moje siostry), jedna z rzeczy, które najbardziej podnosiły mnie wtedy na duchu, to świadomość, że tak wiele kobiet ma za sobą podobne historie. Dzieląc się swoimi przeżyciami - dodają innym otuchy i siły
- Anna Lewandowska, trenerka fitness i żona Roberta Lewandowskiego, przyznała, że przed narodzinami córki Klary doświadczyła poronienia. Choć rzadko wraca do tego tematu, mówiła o tym, jak ważne jest wsparcie i troska o zdrowie psychiczne kobiet.
Umiem walczyć o siebie, ale wtedy byłam bezradna, zamykałam się w sobie
Gdy wreszcie test wyszedł pozytywny i ledwo zdążyliśmy się ucieszyć, poroniłam. Mój organizm był osłabiony, choroba mogła doprowadzić do marskości wątroby. Umiem walczyć o siebie, ale wtedy byłam bezradna, zamykałam się w sobie. Szłam na trening i siedziałam w sali godzinami, żeby zagłuszyć złe myśli. To był najtrudniejszy moment w moim życiu, ale nagle stało się coś, co trudno mi zrozumieć
- Małgorzata Rozenek-Majdan otwarcie opowiadała o trudach związanych z in vitro i poronieniami, zanim udało się jej zostać mamą synów: Stanisława, Tadeusza i Henryka. Jej historie są inspiracją dla wielu kobiet zmagających się z podobnymi problemami. Rozenek, zanim przywitała na świecie Henia, poroniła dwa razy, w tym jedną ciążę bliźniaczą.
Moja droga do trzeciej ciąży była tak trudna i emocjonalnie wyczerpująca. Najtrudniejszy był moment, jak poroniłam ciążę w prawie 11. tygodniu. Była to ciąża bliźniacza
- Katarzyna Skrzynecka jest szczęśliwą mamą Alikii. Zanim aktorka przywitała na świecie córkę, cztery razy poroniła. Dziewczynka przyszła na świat, kiedy aktorka miała skończone 40 lat.
Gdybym urodziła dziecko, będąc kobietą dużo młodszą, też byłabym rozsądną i odpowiedzialną matką. To chyba nie jest kwestia późnego macierzyństwa, chociaż Alikia Ilia Łopucka urodziła się, gdy skończyłam 40 lat. Wcześniej czterokrotnie byłam w ciąży i nie udało mi się urodzić dziecka. Alikia była wyczekiwana i wymarzona. Nigdy nie straciłam nadziei
- Aleksandra Grysz - 31 lipca 2024 roku dumna mama poinformowała o narodzinach syna Tymusia. Parę tygodni przed porodem Grysz opublikowała na Instagramie niezwykle wzruszający wpis, w którym podzieliła się z fanami trudnym przeżyciem, jakim było stracenie córeczki.
Dokładnie rok temu tego dnia wyszłam ze szpitala po utracie córeczki. Dziś odliczam dni do spotkania z moim synkiem. Życie potrafi zaskoczyć… zaledwie rok, a zmienił tak wiele. Jestem z siebie naprawdę dumna. Przetrwałam bardzo trudny czas i dziś czekam na swoje największe szczęście. Szczególnie mocno myślę dziś o każdej z Was, która jest w tym miejscu, w którym ja byłam rok temu. Wy też przetrwacie i dla Was też jeszcze zaświeci słońce. Naprawdę w to wierzę
- Joanna Racewicz - wychowuje samotnie nastoletniego syna Igora. Racewicz wyjawiła poprzez swoje social media, że była w ciąży trzy razy, ale urodziła tylko raz.
Bilans: trzy ciąże. Jedno dziecko. (...). Chciała posprzątać krew z podłogi. Moją i dziecka. Lekarz zniknął. Tuż po diagnozie: poronienie. Słyszałam, jak mówił na głos na korytarzu: 'Pani Lidziu, trzeba wytrzeć, tam naświnione'
Historie tych mam przypominają, że strata jest częścią życia wielu rodzin, ale narodziny tęczowego dziecka niosą ze sobą nadzieję i nowe początki. Ich otwartość pomaga przełamywać tabu i daje wsparcie innym kobietom w podobnych sytuacjach.