Reklama

Kilka miesięcy temu Sylwia Peretti straciła najważniejszą osobę w swoim życiu - ukochanego, jedynego syna. Dopiero teraz zdecydowała się udzielić pierwszego wywiadu, w którym opowiedziała, jak wyglądało ich ostatnie spotkanie. Okazało się, że doszło do niego wieczór przed tragicznym wypadkiem. Usłyszała wtedy od niego rozrywające serce słowa.

Reklama

Sylwia Peretti wspomina ostatnie spotkanie z synem

Wypadek w centrum Krakowa, do którego doszło w nocy z 14 na 15 lipca, i w którym zginęły cztery osoby, długo był głośno komentowany w mediach. Gdy okazało się, że w aucie znajdował się Patryk Peretti, syn gwiazdy "Królowych życia", polski show-biznes pogrążył się w głębokiej rozpaczy. Sylwia Peretti od razu odsunęła się od mediów i w żaden sposób nie komentowała osobistej tragedii.

Sylwia Peretti
Sylwia Peretti EOS

Zobacz także: Nowe informacje dotyczące jedynego świadka wypadku z udziałem syna Peretti. Prokurator zabrał głos

Po raz pierwszy zabrała głos kilka tygodni temu, publikując na Instagramie poruszający wpis. Teraz Sylwia Peretti udzieliła pierwszego wywiadu, w którym otworzyła się na temat bolesnej straty. W rozmowie z Vivą opowiedziała również o swoim ostatnim spotkaniu z synem. Okazało się, że wieczór przed wypadkiem Patryk ją odwiedził.

Spędzili wspólne chwile przy grillu, a wtedy on zwrócił się do niej z ważnym wyznaniem. Przyznała, że wówczas było to dla niej sporym zaskoczeniem.

Dzień wcześniej siedzieliśmy u mnie razem na grillu i nagle Patryk wypalił, że bardzo mnie kocha. Zdziwił mnie tym wyznaniem i zapytałam go, skąd ten nagły przypływ czułości. ''Wiecznie marudzisz, że za mało mówię ci, że cię kocham'', zaśmiał się
- wyznała dla Vivy.
Reklama

Sylwia Peretti wyznała, że do dziś słyszy w głowie głos Patryka. Był jej jedynym synem i prawdziwym oczkiem w głowie. Łączyła ich silna więź, a ona zawsze mogła na niego liczyć.

Dziś dziękuję sobie, że Patryk wiedział, że kocham go nad wszystko. Wiesz… przez długi czas naszego wspólnego życia miałam do siebie żal, że nosi na sobie brzemię bardzo ciężkich doświadczeń, których dziecko nie powinno mieć. Nie zawsze byłam w stanie zasłonić mu oczu i zaoszczędzić widoku pewnych sytuacji. Patryk nie chciał się chować, chciał zawsze być moim wsparciem. ''Mamuśka, damy radę. Kto, jak nie my!'', mówił w trudnych momentach, a dźwięk jego słów brzęczy mi w uszach nawet teraz
Reklama
Reklama
Reklama