Stefano Terrazzino zbyt wymagający dla Agnieszki Radwańskiej? Zobacz, co mówi o tenisistce
Stefano Terrazzino zbyt wymagający dla Agnieszki Radwańskiej? Zobacz, co mówi o tenisistce
Zatańczyć ze Stefano Terrazzino (40)? To marzenie niemal każdej kobiety! Dzięki udziałowi w kilkunastu edycjach „Tańca z gwiazdami” Stefano podbił serca żeńskiej części widowni i zyskał miano tancerza czarodzieja. Powód? Przy nim kobiety na parkiecie na nowo odkrywały swoją kobiecość i z szarych myszek stawały się prawdziwymi boginiami. Mimo to na dwa lata Stefano zniknął z show.
Poszedłem za głosem serca. Pokochałem śpiew równie mocno jak taniec i to jemu chciałem się poświęcić. A przy okazji dowiedzieć się, co chcę dalej robić w życiu, w którym kierunku iść – mówi „Party” Terrazzino.
Wywiad ze Stefano Terrazzino
Niedawno tancerz kupił ziemię na Sycylii, by spełnić swoje największe marzenie – stworzyć ośrodek kultury, w którym będzie organizował warsztaty, koncerty i wystawiał sztuki teatralne. Czy dla nowego projektu Stefano wyjedzie z Polski na stałe?
Zobacz także: Stefano Terrazzino ocenia umiejętności Agnieszki Radwańskiej! Uda im się wygrać "Taniec z gwiazdami"?
1 z 3
Po dwóch latach przerwy wracasz do „Tańca z gwiazdami”. Co cię do tego skłoniło?
Nigdy nie powiedziałem, że kończę swoją telewizyjną przygodę z tańcem. Z prostego powodu: nauczyłem się, by nie zamykać za sobą drzwi na zawsze. Czułem, że potrzebuję przerwy, by rozwijać inne pasje, zastanowić się, co dalej. Teraz przyszedł moment, że znów chciałem poczuć ten ogień i pasję, jaką daje taniec. Na parkiecie jestem choreografem, reżyserem i nauczycielem. Czasami też psychologiem, opiekunem. Żadna szkoła nie daje takiego doświadczenia! Przez ostatnie dwa lata mocno eksperymentowałem. Próbowałem się w nowych rolach, podjąłem wiele kluczowych decyzji. Poświęciłem się muzyce, występom, sztuce. Teraz będę mógł połączyć te wszystkie doświadczenia. Nie ukrywam, że zatęskniłem za ekipą „Tańca z gwiazdami”, publicznością. Mam nadzieję, że razem z moją partnerką znów przeżyjemy fajną przygodę.
Agnieszka Radwańska powinna się cieszyć, że trafiła właśnie na ciebie. Podobno masz cudowną moc otwierania kobiet!
Nie wiem, które z nas powinno się cieszyć bardziej (śmiech). Do tej pory miałem szczęście trafiać na wyjątkowe kobiety, które zaczynały przygodę z tańcem często w przełomowych momentach swojego życia. Agnieszka właśnie zakończyła karierę sportową, jest otwarta na nowe wyzwania.
Postawisz jej wysoko poprzeczkę?
Aga rywalizację ma we krwi, więc półśrodki jej nie interesują. Na parkiecie zawsze staram się wczuć w emocje partnerki i do niczego jej nie zmuszać, bo nie o to w tańcu chodzi. Mogę zdradzić ci jeszcze jeden sekret: to wcale nie dzięki mnie kobiety odkrywają siebie z zupełnie innej strony. To zasługa tańca!
content:1_37137,0_117963:CMNews
2 z 3
Ty sam z tańca zrezygnowałeś w szczytowym momencie swojej kariery. Nie żałujesz?
Zawsze najbardziej w życiu przerażała mnie rutyna. Uważam, że wolność to właściwy kierunek, choć czasem trzeba go zmieniać. Ostatnie dwa lata były jednymi z najważniejszych w moim życiu. Mocno zaryzykowałem, ale pozostałem przez cały czas w zgodzie ze swoim sercem.
Lubisz iść pod wiatr?
Ale tylko wtedy, gdy nie wieje w dobrą stronę (śmiech). Znajomi czasem, gdy słyszą o moich planach i projektach, mówią, że porywam się z motyką na słońce. Ale wszystkie moje przedsięwzięcia łączy to samo: potrzeba kreatywności, kontaktu z ludźmi i pomoc tym, którym mogę pomóc. Dopóki te warunki są spełnione, jestem szczęśliwy.
Dlatego uparłeś się na śpiew?
Myślałem, że mój udział w show „Twoja twarz brzmi znajomo” będzie tylko przygodą. Okazało się, że w każdym odcinku uczyłem się czegoś nowego, pokonywałem swoje ograniczenia. I chciałem więcej! A jak się w coś angażuję, robię to albo na sto procent, albo wcale. Przez ostatnie dwa lata niemal codziennie chodziłem na lekcje śpiewu, by moje koncerty były na jak najwyższym poziomie wokalnym. Śpiewam włoskie hity i zależy mi, by publiczność zawsze się dobrze bawiła.
Słyszałam, że twoje zainteresowanie sztuką to zasługa pewnej kobiety...
Zgadza się! Angela Ottone jest Włoszką od 30 lat mieszkającą w Polsce, doświadczoną aktorką i reżyserką. Spotkaliśmy się przy okazji charytatywnego koncertu dla ofiar trzęsienia ziemi w Amatrice. Przygotowywałem tam specjalną choreografię do włoskiej poezji śpiewanej, która opowiadała o budowaniu życia na nowo. Zaskoczyłem ją tym przekazem. Po występie Angela przyznała, że miała o mnie inne wyobrażenie, a moja wrażliwość ją zaskoczyła. Nawiązała się między nami nić porozumienia. Dziś dyskutujemy o sztuce, dzięki niej miałem okazję wyreżyserować swoją pierwszą sztukę "Sycylia, moja bedda".
Temat wyjątkowo bliski twojemu sercu.
Kocham ich dialekt, rozumiem mentalność. Od zawsze uwielbiałem sycylijskie komedie, muzykę. Opowiadam o tradycjach i momentach dla Sycylii przełomowych. O tym, dlaczego język sycylijski opiera się na gestykulacji.
Właśnie: dlaczego?
Kiedyś Sycylia była centrum Europy. Zamieszkiwali ją nie tylko Włosi, ale i mnóstwo Hiszpanów, Francuzów, Arabów. Część mieszkańców, by się porozumieć, posługiwała się idiomami i... skinięciami głowy! Genów nie oszukasz, bo gestykulacja jest też moją domeną, na co zwróciła mi uwagę Iwona Cichosz, która jest głucha. Powiedziała, że zawsze chciała tańczyć tylko ze mną, bo dzięki mojej ekspresji mnie jednego rozumiała. Okazuje się, że język sycylijski i migowy mają wiele wspólnego, dlatego zaprosiłem Iwonę do obsady mojego spektaklu. Stworzyliśmy fajny performance, który, mam nadzieję, stanie się projektem międzynarodowym.
3 z 3
Piękne miejsce na Sycylii, idealne na światową premierę, już znalazłeś!
Szukałem go niemal dwa lata. Udało mi się kupić ziemię obok miasteczka Cattolica Eraclea. Wspólnie z Salvatore, moim przyjacielem z dzieciństwa, który jest architektem, chcemy zamienić to miejsce w ośrodek kultury. W przyszłości powstaną tam m.in. dwa teatry, które będzie łączył ogród. W nasz projekt zaangażowała się okoliczna bohema, która nie tylko nam kibicuje, ale i bardzo pomaga. Choćby w sprawach urzędowych.
Czy to oznacza, że kiedy skończycie remont, wyprowadzisz się na stałe na Sycylię?
Trudno mi powiedzieć. Całe życie towarzyszyło mi uczucie, że jestem obcy: gdy mieszkałem w Niemczech, gdy przyjechałem do Polski. Niby mówię w kilku językach, ale w żadnym tak perfekcyjnie, jak bym chciał. Nie wiem, gdzie jest moje miejsce na ziemi, bo nawet na Sycylii nie czuję się jak u siebie, dlatego mówię, że jestem obywatelem świata. Czy zamieszkam tam na stałe? Na pewno nie teraz. Ale będę tam świętować 40. urodziny.
Nie boisz się kryzysu wieku średniego?
To mi nie grozi! Pracuję właśnie nad biograficzną sztuką. „Marzyciel” to opowieść o synu emigrantów, który nigdy nie bał się marzyć, a którego muzyka i taniec ratowały z niejednej życiowej opresji. I tak jest do dziś.
Robisz powoli bilans?
Staram się nie analizować. Serce podpowiada mi, że taniec, śpiew i sztuka to kierunki, którymi powinienem podążać. Jeśli powinie mi się noga, mogę otworzyć pracownię krawiecką, bo fach w ręku mam. Dziś nie stawiam na sukces, tylko na spełnienie. Zawsze byłem marzycielem, a dziś mam odwagę, by te marzenia spełniać. Najskrytsze? Może to zabrzmi górnolotnie, ale chciałbym, by ludzie byli dla siebie lepsi. Zawsze mówię: budujmy mosty, nie mury. Dlatego chcę pomagać ludziom rozwijać ich talenty. W tym widzę swoją misję.
Zobacz także: Natalia Siwiec i Stefano Terrazzino w ekranizacji hitowej powieści erotycznej? Posłuchajcie co zdradziła nam Blanka Lipińska!