Reklama

Justyna Steczkowska była gościem Małgorzaty Domagalik w programie "Niech gadają", emitowanym na YouTubie Kanału Sportowego. W ponad dwugodzinnej rozmowie gwiazda poruszyła m.in. temat swoich ukochanych, nieżyjących już rodziców, Danuty i Stanisława Steczkowskich, którzy wspólnie wychowywali dziewięcioro dzieci. Steczkowska opowiedziała m.in. o przykrościach, które spotykały jej ukochaną mamę oraz o ostatnich latach jej życia, które spędziła w jej domu. Padło mnóstwo wzruszających słów.

Reklama

Justyna Steczkowska o ostatnich latach życia swojej mamy

Danuta Steczkowska zmarła w listopadzie 2020 roku, w wieku 77 lat. Ostatnie lata swojego życia spędziła w domu jednej z córek, Justyny Steczkowskiej. Pani Danuta przeszła dwa wylewy, po których przestała mówić, poruszała się na wózku inwalidzkim, wymagała więc nieustającej pomocy. Justyna nie chciała, aby jej mama trafiała do domu seniora, postanowiła więc swoją posiadłość dostosować tak, by móc opiekować się mamą. Wokalistkę bolały komentarze, że z pewnością korzysta z wielu opiekunek, a sama robi niewiele. W rozmowie z Domagalik artystka opowiedziała o tym, jak wyglądała jej codzienność z chorą mamą:

Byłam z mamą do końca. Opieka nad osobą starszą jest trudną rzeczą, nie tylko psychicznie i fizycznie. Ja mam dużo empatii do ludzi, może nie wyglądam, ale mam ogrom empatii do ludzi. Ale miłość do mojej mamy i wdzięczność, za to, że dała mi życie, przewyższała wszystkie problemy, które się z tym wiązały. Ja naprawdę z sercem się nią opiekowałam i chciałam tego, to była moja decyzja, nas jest dziewięcioro i ja powiedziałam, że nie chcę żeby mama trafiła do ośrodka, bo już była niepełnosprawna i potrzebowała opieki codziennej, że ja biorę ten trud dochowania opieki do jej śmierci w swoim domu, wśród swojej rodziny.
mówiła Justyna
Justyna Steczkowska z mamą, Danutą
Instagram/@justynasteczkowska

Steczkowska mogła oczywiście liczyć na pomoc opiekunki czy pielęgniarki, ale sama aktywnie brała udział we wszelkich obowiązkach związanych z opieką nad starszą osobą. Nie wstydzi się tego, co więcej, jest dumna, że mogła towarzyszyć mamie do ostatnich dni:

To były jej ostatnie lata. Miałam chwile zwątpienia. Fizycznie byłam zmęczona... Kiedyś mówiłam o tym, udzieliłam wywiadu o mamie i ktoś napisał: tak, ona ma pięć opiekunek, w ogóle sobie nie zdaje z tego sprawy. Nie wiem skąd ludzie mają takie głupoty w głowie. Ja mam jedną opiekunkę dla mamy, bo moja mama ważyła około 70 kilo (...). Jedna osoba nie podniesie człowieka bezpiecznie, muszą być dwie, to byłam zawsze ja z moją cudowną Hanią, albo opiekunką, która przychodziła, oprócz pielęgniarki, która doglądała mamy, z wiadomych, zdrowotnych powodów, bo była karmiona przez sondę. To robiłam ja, łącznie ze wszystkimi rzeczami, które wiążą się z fizjologią człowieka, których nie może sam zrobić. Ja się tego nie wstydzę, ja jestem szczęśliwa, że mogłam z nią być, że mogłam czesać jej włosy, mogłam ją kąpać. Mogłam robić to, co jako córka, chciałam zrobić. Po prostu chciałam, nikt mnie do tego nie zmuszał.
opowiadała piosenkarka
Nie żyje mama Justyny Steczkowskiej, Danuta Steczkowska

Steczkowscy doczekali się dziewięciorga dzieci. Część z nich, podobnie jak głowa rodziny, Stanisław Steczkowski, uznany dyrygent oraz twórca chórów, zajęła się w życiu zawodowym muzyką. Największą sławę zdobyła oczywiście Justyna, ale w świecie artystycznym doskonale radzą sobie również m.in. jej siostry, Magda, Krystyna czy Agata, która kilka lat temu wydała książkę o historii swojej rodziny, zatytułowaną po prostu "Steczkowscy. Miłość wbrew regule". To w niej opisała trudne początki miłości swoich rodziców.

Zobacz: Dla Danuty Steczkowskiej jej mąż rzucił kapłaństwo! "Moja matka dałaby się zabić za ojca"

Steczkowscy dla swoich dzieci stworzyli ciepły, pełen miłości i zrozumienia dom. Jednak ze względu na tak liczne potomstwo, nie mieli łatwo, m.in. ze strony opieki społecznej, dla której, w tamtych latach, wielodzietność często oznaczała patologię. Steczkowska w rozmowie z Domagalik opowiadała, jak mocno odbijało się to na jej mamie, Danucie:

Dziś jeśli ktoś ma tyle dzieci, to jest bohaterem. Kiedyś to było napiętnowane! Mojej mamie tak współczułam, jak już opowiadała mi to, jak byłam dorosła. Moja mama była bardzo czystą osobę, ja też mam paranoję czystości, przysięgam, to jest paranoja. (...) Moja mama była porządną gospodynią, bo przecież całe życie poświęciła nam. Bardzo dobrze gotowała, chociaż tego nie lubiła. Pięknie śpiewała i malowała, ale musiała zapomnieć o tych rzeczach, bo nas miała dziewięcioro. W domu było super czysto, i ta opieka społeczna, która przychodziła co jakiś czas, bo tam było: ich jest dziewięcioro, to jest patologia. I jak wchodziła, to moja mama z taką dumą, bo miała być z czego dumna. I te baby przyszły i mówiły: To tu nie ma robaków? Dzieci nieosmarkane? Takie rzeczy robiły mojej mamie, no przecież to okrutne! To moją mamę bardzo raniło, jak to opowiadała, to widać, że emocjonalnie była zraniona. Ona starała się wszystko robić najlepiej, jak potrafiła, a ktoś z zewnątrz sprawdzał ją, czy ona jakiejś patologii nie robi. Jakiej patologii? Cudowna kobieta, cudowni rodzice, który wychowali swoje dzieci, dali im miłość i czas, w takim wymiarze jaki mogli.
mówiła Justyna
Justyna Steczkowska popłakała się na planie The Voice of Poland
Jan Bogacz / Waldemar Kompała / TVP

A jakim tatą był Stanisław Steczkowski? Justyna zdradza, że to pani Danuta musiała często sprowadzać swojego męża na ziemię, ten bowiem żył z głową w chmurach, co niekiedy przysparzało mu problemów:

Mój tata był taki: poszedł po szafę czy lodówkę, przyniósł skrzypce. Moja mama krzyczała, a on mówił: Danusiu, nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze. Mój tata był oderwany od rzeczywistości, gdyby moja mama go nie uziemiała, to by latał w chmurach.
śmiała się artystka

Steczkowska w programie "Niech gadają" zdradziła również, jak jej rodzice radzili sobie z tak liczną gromadką dzieci.

Moi rodzice mieli podejście do swoich dzieci, że nie czułam strofowania. Ze ja coś muszę... Ale było nas dużo, musieliśmy się zająć sobą sami, ale oni mieli do nas ogrom miłości i serca, ale i luzu, który powodował, że dzieci musiały radzić sobie same, że nie były osaczone. Żyliśmy w tyglu emocji, w domu, który na szczęście był duży. Każdy z nas się wychował w tym domu, poradził sobie, na swój sposób, jaki chciał. Ja podjęłam taką decyzję, że zostałam osobą publiczną, co też niesie ze sobą trudne konsekwencje. Ale uważam, że moi rodzice byli wspaniałymi ludźmi.
dodała diwa
Justyna Steczkowska
Justyna Steczkowska fot. Jan Bogacz TVP
Reklama

Dziś Justyna Steczkowska sama jest szczęśliwą mamą trójki dzieci - 24-letniego Leona, 19-letniego Stanisława oraz 11-letniej Helenki. Gwiazda przyznaje, że są one jej największym sukcesem. Mimo, że jej synowie są już dorośli, uwielbiają spędzać czas w ich rodzinnym domu (często ze swoimi dziewczynami) czy wyjeżdżać wspólnie na wakacje.

Justyna Steczkowska tańczy z partnerką syna
Justyna Steczkowska z synem, Leonem i jego partnerką, Ksenią. Pawel Wodzynski/East News
Reklama
Reklama
Reklama