Kora chciała wrócić na scenę dla... wnuka! Rodzina żegna gwiazdę: "Wyjątkowa kobieta, żona, matka, babcia, przyjaciółka"
Kora chciała wrócić na scenę dla... wnuka! Rodzina żegna gwiazdę: "Wyjątkowa kobieta, żona, matka, babcia, przyjaciółka"
1 z 5
W wieku 67 lat zmarła wielka gwiazda polskiej sceny, Kora. Na Jej Facebooku pojawiło się oświadczenie męża, Kamila Sipowicza oraz jej rodziny, którzy poinformowali, że królowa rocka zmarła dziś, o godzinie 5:30 w swoim domu na Roztoczu:
Z ogromnym żalem i rozpaczą informujemy, że dziś o 5.30 na swoim ukochanym Roztoczu w otoczeniu najbliższych osób, ukochanych zwierząt i wspaniałej przyrody zmarła Kora. Wielka artystka, piosenkarka, poetka, malarka. Wyjątkowa kobieta, żona, matka, babcia, przyjaciółka. Ikona wolności. Zawsze bezkompromisowa w dążeniu do prawdy. ... Na końcowej drodze towarzyszyła jej rodzina, przyjaciele i wiele oddanych osób. W tę długą walkę zaangażowanych było wiele najlepszych szpitali, lekarzy, pielęgniarek i opiekunów, za co im z całego serca dziękujemy. Kora dawała ludziom miłość i otoczona była miłością. Zawsze będziemy ją kochać. Kamil Sipowicz, rodzina i przyjaciele.
W jednym ze swoich ostatnich wywiadów mówiła, że gdyby miała jeszcze zaśpiewać na scenie, zrobiłaby to dla swojego wnuka. Zobaczcie, kto był przy Korze w ostatnich dniach jej życia.
Zobacz: Kora nie żyje! Jaka była przyczyna jej śmierci? Poznaj historię jej walki z chorobą!
2 z 5
Pierwszym mężem Kory był Marek Jackowski, którego poślubiła w wieku 20 lat. To z nim Jackowska zakładała zespół Maanam! Na początku była to grupa M-a-M, którą Jackowski tworzył z Milo Kurtisem. Po rozszerzeniu składu, grupa zmieniła swoją nazwę na Maanam. Szczyt popularności zespołu przypadł na lata 80. i 90. Małżeństwo Kory i Jackowskiego trwało od 1971 do 1984 roku (wtedy oficjalnie się rozwiedli), jednak już w 1975 roku gwiazda poznała swojego drugiego męża, Kamila Sipowicza. Z Jackowskim doczekała się syna, Mateusza, który przyszedł na świat w 1972 roku.
Marek Jackowski zmarł w 2013 roku w swoim domu we Włoszech w wyniku zawału serca:
Mnie się zawsze wydawało, że Marek będzie bardzo, bardzo długo żył, bo był optymistą, dobrym człowiekiem. Na wszystko umiał spojrzeć w taki filozoficzny, ale jednocześnie życiowy sposób - mówiła o Marku Kora.
Kiedy Marek odszedł, zrobił ogromną wyrwę w moim życiorysie. Ogromną wyrwę w moim ciele, w sercu. Zabrał ze sobą wielki kawał mojego życia. Nie ma go już i coś z tym trzeba zrobić, ale nie udaje mi się. Im dalej od jego śmierci, tym bardziej za nim tęsknię - powiedziała smutno Kora na łamach dwutygodnika
3 z 5
Kora i Kamil Sipowicz znali się ponad 40 lat. Matka Sipowicza nie akceptowała jego związku z Korą, dlatego para mogła zamieszkać ze sobą dopiero w 1989 roku. Wcześniej dzieli swoje życie na dwa domy.
Utrzymywaliśmy nasz związek z Kamilem w tajemnicy, bo choć każdy wiedział, że jesteśmy razem, nie wszyscy się na to godzili - mówiła w jednym z wywiadów.
W 1976 roku na świat przyszedł ich syn, Szymon Sipowicz. O tym, że Szymon jest synem Sipowicza, a nie Marka Jackowskiego, dowiedział się kilka lat później podczas jednego z koncertów:
W latach 80. graliśmy bardzo dużo koncertów. Pewnego razu z jednego wróciłam do domu totalnie odmieniona, bo ogolona na łyso. Moi synowie obudzili się rano i Szymon zapytał, czy grałam w filmie science fiction. I ja nagle postanowiłam się pozbyć ciężaru tej tajemnicy. Wyjaśniłam sprawę - mówiła Kora w RMF FM.
Dlaczego Kora w końcu wyjawiła prawdę?
Kamil miał ogromny wkład w wychowanie dzieci, bo on się z nimi bawił. On z nimi jeździł na nartach, pływał, on się z nimi wygłupiał, kupił im pierwszy komputer Atari, on przewoził im niezwykle skomplikowane i rozwijające gry z Niemiec, wprowadzał koleżeńską atmosferę. Dzieci uwielbiały, kiedy Kamil się pojawiał w naszym świecie. Myślę, że Szymon czuł, że to jest jego ojciec, było zresztą między nimi duże podobieństwo. Obecność Marka (Jackowskiego, ojca Mateusza - red.) w naszym życiu prywatnym była minimalna, natomiast Kamil zawsze był. Miałam więc odwagę powiedzieć prawdę, ale musiałam mieć akceptację wszystkich stron
W 2013 roku Kamil i Kora postanowili sformalizować swój związek i wzięli ślub.
Owszem, w złości mówi się różne rzeczy, ale Kamil stał się dla mnie osobą bezcenną. Po tylu latach potrafi mnie rozśmieszyć, jak na przykład tą książką. Zakochałam się w tej książce i dzięki niej znowu zakochałam się w Kamilu. Kamil Sipowicz: przez moją chorobę popadł w twórczy marazm, który odczuwaliśmy oboje bardzo boleśnie. Ja byłam zajęta domem, jak to kobieta. Kobieta w domu zawsze znajdzie sobie pasjonujące zajęcie. Im więcej się ruszałam, tym lepiej się czułam. I tak jest do dziś. Kamil jest inaczej skonstruowany przede wszystkim dlatego, że jest mężczyzną. A wiemy, że mężczyźni to słaba płeć. W pewnym momencie atmosfera w domu była bardzo ciężka, bo ja wiedziałam, że to jest coś, czego bardzo mu brak. Jakoś to trzeba było odblokować. Teraz cały czas każę mu całować się po rękach - mówiła w jednym z ostatnich wywiadów w VIVIE!
4 z 5
Kora w 2011 roku została babcią. Jej syn, Szymon Sipowicz, został ojcem, a na świecie pojawił się wnuk Kory, który otrzymał bardzo oryginalne imię - Leon Jazon. Kora w rozmowie z Wysokimi Obcasami mówiła, że nie podoba jej się słowo "babcia", dlatego chciała, aby wnuk mówił do niej po prostu Kora:
Nie chcę, żeby Leo nazywał mnie babcią. Nie w dzisiejszych czasach! Babcia to brzydkie słowo.
5 z 5
Kora zmarła w wyniku ciężkiej choroby nowotworowej, z którą zmagała się od 5 lat. Była jedną z największych gwiazd polskiej sceny. Wraz z grupą Maanam wylansowali całe morze przebojów, które od pokoleń nuci cała Polska. Gwiazda miała 67 lat.