Robert Kozyra znany jest ze swojego ciętego języka i bezpardonowych opinii na temat największych nazwisk polskiego show-biznesu, szczególnie muzycznego. Wielokrotnie krytykował m.in. Dodę czy Edytę Górniak, nie zostawiając na gwiazdach suchej nitki.

Reklama

Okazuje się, że Robert nie jest też zachwycony nowymi nazwiskami na polskiej scenie muzycznej. W ostatnich miesiącach furorę robią dwie debiutantki - Ewelina Lisowska i Mela Koteluk. Pierwsza zdobywa listy przebojów i kusi zmysłowym wizerunkiem, druga zaś zdobywa uznanie krytyków i zgarnia prestiżowe nagrody, jak choćby dwa Fryderyki. Kozyra nie rozumie jednak ich fenomenu i w rozmowie z AfterParty.pl zdradza, że uważa Melę Koteluk za "podróbkę Nosowskiej", a muzyka Lisowskiej to jego zdaniem "disco-polo".


Nie zachwycam się np. Melą Koteluk, którą ostatnio wszyscy chwalą. Wydaję mi się, że jest przeciętna. Myślę, że już mamy jedną Nosowską, więc po co nam druga, tym bardziej taką podróbkę. Jeśli chodzi o Ewelinę to jestem zdziwiony tym, że poszła w tę stronę, bo jest to dla mnie pop tego najniższego gatunku, właściwie na granicy z disco-polo. Kiedy przyszła do nas do programu to wydawało mi się, że ma charakter. A z tego co słyszałem w radiu to wokal jest słabo poprowadzony i jest to taki tandetny pop. Szkoda, bo być może mogłaby rozwinąć się w innym kierunku - ostro komentuje w rozmowie z nami.

Musimy przyznać, że ciężko zadowolić gust Roberta Kozyry, który przecież przez wiele lat pracował w jednej z najpopularniejszych stacji radiowych i wylansował wielu znanych polskich artystów. To dzięki niemu do dzisiaj polskie stacje radiowe grają m.in. Kombii.

Dla równowagi, przypomnijmy, co ostatnio o Ewelinie Lisowskiej powiedziała Maja Sablewska. Zobacz: "Przypomina mi Dodę z początków kariery"

Zobacz także
Reklama

Zobacz też Roberta Kozyrę i inne gwiazdy na pokazie Łukasza Jemioła:

Reklama
Reklama
Reklama