Renata Pałys z "Kiepskich" upokorzona na komisariacie. "Spotkałam się z ogromną pogardą"
Znana z roli Paździochowej w "Świecie według Kiepskich" Renata Pałys zdradziła, że na komisariacie spotkało ją przykre doświadczenie. Chciała zgłosić oszustwo.
Renata Pałys należy do najbardziej rozpoznawalnych gwiazd kultowego już serialu "Świat według Kiepskich", dzięki roli Haliny Paździoch, żony Mariana Paździocha. Aktorzy grający w produkcji, jak choćby Andrzej Grabowski, zyskali rozpoznawalność w całej Polsce. Jak się okazuje, ta popularność nie zawsze gwarantuje im przychylność w prywatnym życiu. Renata Pałys opowiedziała o przykrej sytuacji, jaka spotkała ją na komisariacie. Wcześniej artystka padła ofiarą oszustów, którzy bezprawnie wykorzystali jej wizerunek.
Renata Pałys zgłosiła oszustwo. Na komisariacie nie potraktowano jej dobrze. "Spotkałam się tam z ogromną pogardą"
W rozmowie z portalem Plejada.pl Renata Pałys ujawniła, czy dzięki rozpoznawalności mogła kiedyś liczyć na lepsze traktowanie. Gwiazda serialu "Świat według Kiepskich" przyznała, że kilka lat temu była zmuszona udać się na komisariat. Pracownicy nie potraktowali jej tam zbyt uprzejmie. Serialowa Paździochowa chciała złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu oszustwa. Ktoś wykorzystał jej wizerunek i opublikował obraźliwe słowa na temat rządu.
Zobacz także: Mariolka ze "Świata według Kiepskich" nigdzie więcej nie zagrała. Jak dziś wygląda i czym się zajmuje?
- Zbagatelizowałam to, ale syn mi wyjaśnił, że jeśli nie zgłoszę tego na policję, to ktoś doniesie na mnie, że obrażam władze państwa. Poszłam więc na komisariat, żeby dopełnić formalności. Spotkałam się tam z ogromną pogardą, dużym mataczeniem, kłamaniem i lekceważeniem mojej osoby — wyjaśniła Renata Pałys.
Funkcjonariusze byli przekonani, że aktorka sama napisała w sieci obelgę, a później chciała wycofać się z tego, by uniknąć kary. Gwiazda serialu Polsatu ujawniła, że gdy wiadomość została opublikowana, była w Birmie. Wówczas zaczęła otrzymywać mnóstwo powiadomień — głównie o komentarzach z wyzwiskami pod jej adresem.
- W tej cytowanej wypowiedzi, rzekomo mojego autorstwa, było zdanie, że skopałabym jednego z polityków po d**ie jak psa. Rzucili się na mnie więc nie tylko zwolennicy rządu, ale też obrońcy praw zwierząt. Ale nie tylko na mnie — zdradziła.
Aktorka przypomniała, że podobne oszustwa, polegające na wykorzystaniu wizerunku dotknęły także m.in. Maję Ostaszewską i Macieja Stuhra. Przyznała, że gdyby nie rada syna, zbagatelizowała całą sytuację. Z czasem zaczęła obawiać się gróźb wysyłanych przez internautów. Renata Pałys postanowiła skierować sprawę do sądu.
- Na własne oczy widziałam, jak ci ludzie codziennie pluli nie tylko na mnie, ale też na innych. W końcu usiadłam do komputera i sama zaczęłam ich tropić. Kosztowało mnie to mnóstwo nerwów i zajęło mi trzy tygodnie, ale kilku znalazłam. Tych, których komentarze najbardziej przekraczały jakiekolwiek normy, podałam do sądu — powiedziała.
Zobacz także: 30-lecie Polsatu. Serialowa Jolasia z "Kiepskich" nie wyszła z roli? Tej stylizacji nie dało się nie zauważyć
Jak się okazało, sprawa do dziś nie została rozstrzygnięta przez sąd. To jeszcze nie wszystko. Urzędnicy uznali, że treść, niektórych komentarzy nie zostanie uznana za karalną, choć wyraźnie nawołuje do przemocy.
- Jest natomiast jeszcze jedna ważna kwestia, o której chcę powiedzieć. Proszę sobie wyobrazić, że dostałam urzędowe pismo – z okrągłą pieczęcią z godłem państwowym, w którym napisano, że komentarz, w którym ktoś pisze, że trzeba mi dać w pysk, jest wyrażeniem opinii. To nie jest groźba karalna. Gdy to zobaczyłam, poczułam się zażenowana. Wynika z tego, że można pisać takie rzeczy pod adresem innych i nic za to nie grozi. Jakiś absurd — stwierdziła.
Najwyraźniej popularność nie zawsze pomaga, gdy trzeba załatwić urzędowe sprawy. Wie coś o tym też Piotr Gąsowski, który został zatrzymany podczas wczasów.