Rafał Maślak z żoną i grupą znajomych wybrał się na wakacje do Grecji, które skrupulatnie relacjonował w sieci. Choć wydaje się, że podczas urlopu przeżywał wspaniałe chwile, gdy doszło do powrotu, już nie było tak kolorowo. Model utknął na lotnisku.

Reklama

Powrót z Grecji Rafała Maślaka

W Grecji trwają obecnie przerażające pożary, które powodują napędzane globalnym ociepleniem ekstremalne upały. Wiadomo, że aż 64 pożary wybuchły w samą niedzielę 23 lipca, która była też najgorętszym dniem tego lata. Lasy i niska roślinność płoną na wyspach Rodos, Evia i Korfu. Wiadomo, że obecnie wiele osób przebywa na greckich wyspach na urlopach - także Polaków. Wśród nich był Rafał Maślak, który choć nie przebywał w płonących rejonach, to i tak miał problem z powrotem do domu.

Instagram @rafalmaslak

Zobacz także: Wózek córki Rafała Maślaka to limuzyna. Jest droższy niż ten, który Lewandowscy wybrali dla Laury

Rafał Maślak wraz z żoną oraz znajomymi wynajęli willę na greckiej Krecie. Po tym, jak wyjechali na urlop bez dzieci, z chęcią relacjonowali swój pobyt w sieci i spędzali beztroskie chwile. Wiadomo, że mieli zaplanowany powrót do Polski na niedzielę 23 lipca. Wszystko odbywało się zgodnie z planem, do momentu aż wsiedli na pokład samolotu. Wówczas okazało się, że ten ma awarię.

— Widziałem, jak załoga nerwowo rozmawia w kabinie pilotów, coś sprawdzają. Okazało się, że jest usterka. Trzymali nas w samolocie chyba ze dwie godziny w ogromnym upale. Drzwi do samolotu były otwarte i nawet przez moment pojawiła się myśl, żeby po prostu stamtąd uciekać — powiedział Rafał Maślak w rozmowie z "Faktem".

Piotr Kamionka/REPORTER/East News

Zobacz także: Rafał Maślak podarował żonie wyjątkowy prezent z okazji narodzin drugiego dziecka!

Zobacz także

Pasażerowie przez długi czas siedzieli w nagrzanym samolocie, aż pewna osoba zwróciła się do stewardessy z prośbą o wodę. Wtedy okazało się, że nie starczy jej dla wszystkich, więc załoga boi się ją proponować, żeby nie doszło do nerwowych sytuacji. Finalnie pasażerowie usłyszeli informację, że lot zostaje odwołany. Zostali wyproszeni z samolotu i... pozostawieni sami sobie, o czym model opowiadał na bieżąco na Instagramie. Nikt nie otrzymał żadnej informacji o zastępczym locie, ani nie uzyskał pomocy od linii lotniczej.

— Nasza grupa szybko zdecydowała, że poszukamy noclegu na własną rękę, ale całe rodziny z małymi dziećmi zostały na lotnisku, bez żadnej pomocy. Udało nam się znaleźć hotel, w którym spędziliśmy noc. Wykupiliśmy też na własny koszt lot do Poznania na poniedziałek 24 lipca. Później dopiero dostaliśmy informację od linii, że niezrealizowany wczorajszy lot, odbędzie się dzisiaj (24 lipca) o 14:00. (...) Wiem, że na wyspie obok te pożary szalały i wcale mnie nie dziwi, że ogień tak szybko się rozprzestrzenia. W Grecji panują obecnie nieludzkie upały. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem tak wysokiej temperatury, a byliśmy wcześniej w Meksyku, czy Indonezji. Nie ma ani jednej chmury na niebie, do tego wiatr i naprawdę w tym momencie wystarczy iskra, żeby doszło do pożaru. Jest jak w saunie. Bardzo współczuję wszystkim osobom, które doświadczają tragedii związanych z pożarami w Grecji — dodał Mister Polski 2014 w rozmowie z "Faktem".

Reklama

Model opublikował także krótki filmik, w którym pokazał, że w poniedziałek 24 lipca udało im się wsiąść do samolotu. Trzymamy w takim razie kciuki za spokojny lot do domu!

Materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama