Reklama

Idealnie skrojone garnitury i szyte na miarę kaszkiety, charakterystyczne dla braci Shelbych, a do tego spektakularny tort. Radosław Majdan (48) urodziny, które obchodził 10 maja, miał spędzić na imprezie niespodziance w stylu swojego ulubionego serialu „Peaky Blinders”. Tak planowała jego żona Małgorzata Rozenek-Majdan. Przez pandemię wielkie przyjęcie zamieniło się w rodzinne party, ale na zdjęciach Radosław nie wygląda na zawiedzionego, przeciwnie – uśmiecha się od ucha do ucha. Bo Majdan jest bardzo rodzinnym facetem. Kiedy poznał Małgorzatę, natychmiast złapał świetny kontakt z jej synami Tadziem i Stasiem, a potem walczył, by mieć z nią dziecko. Rozmawiamy z nim tuż przed jego urodzinami, a on podkreśla, że najlepszy prezent dostanie na początku czerwca, gdy urodzi się jego synek.

Reklama

Czy udało wam się w tych niespokojnych czasach znaleźć trochę spokoju?

To trudny okres dla wszystkich, ale jeśli mam być szczery, dla nas ostatnie tygodnie to całkiem niezwykły czas. Spędziliśmy go rodzinnie, z synami Małgosi i z naszymi psami. Chodziliśmy na spacery, graliśmy w masę gier, w kalambury, wygłupialiśmy się. Najbardziej cieszyło mnie, że Małgosia w końcu zwolniła, skoncentrowała się w pełni na sobie i na dziecku. Choć śledziliśmy wiadomości i nie byliśmy odklejeni od rzeczywistości, udało nam się osiągnąć stan takiej naszej małej, rodzinnej nirwany.

Czy Małgosia miewała zachcianki w ciąży? Pędziłeś w nocy po kiszone ogórki?

Miewała zachcianki, ale była też świadoma, że im rzadziej będę wychodzić z domu, tym lepiej dla nas wszystkich. Raz na tydzień wybierałem się na wielkie zakupy i brałem wszystko, co tylko przyszło mi do głowy. Kiedy stawałem przy kasie, z mojego kosza dosłownie się wysypywało (śmiech).

Na co w takim razie miała ochotę Małgosia?

W pewnym momencie zasmakowała w maślanych bułeczkach z czekoladą. Codziennie serwowałem je Małgosi z kawą do łóżka. Prosiła mnie o galaretki, kisiele – ostatnie dwa miesiące spędziliśmy zdecydowanie na słodko.

Gdy synek przyjdzie na świat, będziecie korzystać z pomocy babć?

Niestety obie babcie są daleko – moja mama w Szczecinie, a mama Małgosi 100 km od Warszawy. Ale będzie nam pomagać nasza kochana niania, która jest z nami od lat i którą wszyscy traktujemy jak członka rodziny. Na pewno wyjedziemy też na jakiś czas do rodziców Małgosi, mają dom na wsi, z wielkim ogrodem. Chcę, żeby Małgosia doszła do siebie po porodzie i się w spokoju zregenerowała.

Jesteś już gotowy na poród?

Choć czekam na niego z utęsknieniem, zupełnie nie mogę go sobie wyobrazić! Bardzo dużo we mnie emocji, ale i stresu – o zdrowie Małgosi, o zdrowie naszego synka. Ja się bardzo denerwowałem już podczas badań, a co dopiero będzie w takiej chwili, jaką jest poród! Mogę się tylko domyślać, jakie emocje będę odczuwać, kiedy synek weźmie swój pierwszy od- dech, kiedy po raz pierwszy krzyknie, kiedy wezmę go na ręce, a on po raz pierwszy na mnie spojrzy. Sztuką będzie się wtedy nie popłakać.

Jakie wartości, które przekazali ci twoi rodzice, chciałbyś przekazać synowi?

Przede wszystkim empatię i wrażliwość na drugiego człowieka. Kiedyś nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale dziś widzę, że te cechy wykształciła we mnie moja mama – jedna z najlepszych i najbardziej wrażliwych osób, jakie znam. Pokazała, że dla swoich prywatnych celów nie można poświęcać drugiego człowieka. Rodzice nigdy mnie też do niczego nie zmuszali. Kiedy nauczyciele zmuszali mnie do obcięcia moich długich włosów albo gdy buntowałem się i nie chciałem w szkole nosić fartucha, wszystko to moi rodzice szanowali. Pozwalali mi na naprawdę dużo, mając do mnie równocześnie mnóstwo zaufania. Takim samym zaufaniem chciałbym obdarzyć mojego syna. Na pewno chciałbym, żeby wyrósł na człowieka wrażliwego, umiejącego spełniać swoje marzenia, szczęśliwego. Chciałbym mu przekazać, żeby nigdy nie próbował się nikomu przypodobać, żeby znał swoją wartość i był jej pewny.

A chciałbyś, żeby był sportowcem?

Już teraz nim jest! Jak tylko zaczyna kopać, od razu śmiejemy się z Małgosią, że rośnie nam mały piłkarz. Nawet podczas jednego z badań USG w pewnym momencie szeroko rozłożył ręce. Od razu powiedziałem Małgosi, że takie wielkie dłonie mają tylko najlepsi bramkarze!

Czyli zamiast gryzaka do kołyski wkładać mu będziecie piłkę?

Albo gryzak w kształcie piłki (śmiech). A tak poważnie – oczywiście, że dostanie ode mnie piłkę, oczywiście, że zabiorę go kiedyś na mecz i będę chciał pokazać ten piłkarski świat. Ale to on sam podejmie decyzję, w jaką stronę będzie chciał pójść.

Jak myślisz, jakim będziesz tatą?

Na pewno nadopiekuńczym! Małgosia często się śmieje, że naszemu synkowi będę zakładał kask, pilnował jego każdego kroku, stał nad nim i uważał, żeby się nie przewrócił. Żebym tylko nie oszalał od tych emocji (śmiech).

Noworodek w domu, zmęczeni rodzice, nieprzespane noce... Wiesz, że to może być mieszanka wybuchowa?

Wszyscy tak mówią, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć (śmiech). Wyobrażam sobie, że dalej będzie tak, jak jest teraz. Wspieramy się cały czas z Małgosią, wiem, jaki to dla niej ciężki, również fizycznie czas. Na pewno nie będę szedł w kierunku konfliktu. Jak synek będzie w nocy płakał, z przyjemnością będę się nim zajmował. Nie mogę się już tego doczekać!

Zdradzisz nam imię synka?

Już raz się w mediach wygadałem, że będzie chłopczyk, więc teraz jestem bardzo ostrożny.

Rozumiem, że teraz oczekiwanie na dziecko to u ciebie temat numer jeden, a co z pracą?

Planowaliśmy wypuszczenie na rynek nowych męskich perfum mojej marki Vabun, niestety koronawirus nam to uniemożliwił. Mamy już gotowy projekt zapachu i butelki, ale czekamy na lepsze czasy. Myślę, że do końca roku uda nam się wprowadzić tę nowość.

Jeden z portali wyliczył, ile będzie was kosztował poród, i dziennikarzom wyszło 25 tys. złotych. Byli blisko?

Ktoś kiedyś powiedział fajne zdanie: prawdziwi dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. I tego się trzymam. Bardzo nam zależy na bezpieczeństwie w czasie porodu. Nie jest tajemnicą, że o nasze dziecko staraliśmy się trzy lat i bywały momenty, gdy nie wierzyliśmy, że się uda. Tak sobie teraz myślę, że jak nasz synek będzie miał na przykład urodziny, to ze łzami w oczach będę wspominać czasy, kiedy myślałem, że może nigdy się nie urodzi. A jednak się udało!

Party
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama