Reklama

Pikej swoją popularność w mediach i internecie zbudował w dość osobliwy sposób - gromadząc prawdziwą armię hejterów i internautów, którzy wyśmiewali każdy jego kolejny projekt. Paradoksalnie gwarantowało mu to niezłą oglądalność i statystyki, ale kilka dni temu nieoczekiwanie ogłosił, że kończy karierę rapera i już więcej o nim nie usłyszymy. Przypomnijmy: Szok! Pikej oficjalnie kończy karierę

Reklama

Niestety (?) cała akcja okazała się być zaaranżowanym przez Kukulskiego żartem, który miał zwrócić uwagę na jego najnowszy teledysk. Oba oświadczenia, zarówno te o zakończeniu kariery, jak i o żarcie, wywołały prawdziwą burzę w internecie i wygenerowały mnóstwo komentarzy. Dziś Pikej gościł w studiu "Dzień Dobry TVN", żeby wytłumaczyć aferę, którą sprowokował i przedstawić swoje motywy.

To był dosyć zabawny żart. Dostałem sporo wiadomości po tym jak ogłosiłem zakończenie kariery typu "Pikej nie odchodź, podoba nam się muzyka, czekamy na twoją płytę". Było ich sporo, ale nie odpisywałem na nie, bo to były tylko dwa dni, kiedy wyszła wersja druga i okazało się, że to wszystko jest żartem. Bardziej chodziło mi o zwrócenie uwagi na nowy teledysk i piosenkę, przez co uknułem taką małą intrygę. No i się udało - mówił zadowolony.

Co jeszcze chciał osiągnąć? Kukulski nie ukrywa, że liczył na to, iż wiadomość o zakończeniu jego kariery wywoła poruszenie i smutek wśród fanów, a nawet hejterów. Przekonywał też, ze tym razem nie dostawał wiadomości z negatywnymi komentarzami, wręcz przeciwnie - zewsząd sypały się komplementy.

Mam nadzieję, że ludziom było smutno, jak dowiedzieli się, że kończę karierę i te wiadomości od nich bardzo mnie podbudowały, bo w wiadomościach prawie wcale nie było hejtów i przychodziły same zachęcające wiadomości, pozytywne, żebym robił to dalej i to podbudowało mnie wewnętrznie - twierdzi Piotr.

Dalej było tylko ciekawiej. Pikej zaczął snuć teorie, że jego hejterzy wkrótce mogą stać się jego fanami kupującymi płyty i bilety na koncerty. Prowadzący "Dzień Dobry TVN" słusznie zauważył, że ani płyty, ani koncertów Kukulskiego po prostu nie ma, ale ten brnął dalej ze swoim natchnionym wywodem.

Może hejterzy lubią być zrobieni w balona? Większość z tych hejterów to są ludzie, którzy nie wiem, może to są moi przyszli fani? Ja nie chcę ich obrażać, ja chcę ich przekonać, bo może oni kiedyś będą przychodzić na moje koncerty czy kupować moje płyty. Myślę, że nigdy nie zajmę się czymś innym, tym bardziej, że coraz więcej ludzi jest za mną i mam coraz lepszy pr. Widzę po statystykach jak te utwory się sprzedają, schodzą, jak są ściągane i jest coraz lepiej, więc będę to realizował do końca moich dni - zakończył optymistycznie.

Musimy przyznać, że z jednej strony bez Pikeja byłoby trochę smutno. Z drugiej jednak chyba powinien zastanowić sie, czy te pozytywne i zachęcające do kontynuowania kariery wiadomości też nie były żartem? Jedno jest pewne - Kukulski nie chce, żebyśmy o nim zapomnieli.

Zobacz: Ile Pikej zarabia na swoim modowym blogu?

Reklama

Pikej szpanuje drogimi markami na imprezie:

Reklama
Reklama
Reklama