Reklama

Dziś (w sobotę 7 listopada) weszły w życie nowe obostrzenia zwiazane z koronawirusem. Choć nie mówi się jeszcze o pełnym lockdownie, już nie działają m.in. galerie handlowe, a w działających sklepach ograniczono liczbę klientów. Od poniedziałku zamknięte zostaną też niższe klasy szkół podstawowych. Jak mówił ogłaszający tą decyzję premier Mateusz Morawiecki, to ostatni krok przed narodową kwarantanną, czyli pełnym lockdownem. Co to oznacza?

Reklama

Jak twierdzą specjaliści, pełny lockdown grozi nam już w najbliższych dniach. Jak może wyglądać?

To, co mieliśmy na wiosnę to była łagodna zabawa - mówi w SE.pl prof. Włodzimierz Gut z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.

Zobaczcie ten przerażający scenariusz.

Zobacz także: Będzie zakaz spotkań w Boże Narodzenie? Odpowiedź rządu nie pozostawia złudzeń

Pełny lockdown - godzina policyjna i zakaz przemieszczania

Jak mówił premier Morawiecki, przed nami „arcytrudny czas” i restrykcje są niezbędne.

Chcemy chronić służbę zdrowia, chcemy chronić ludzi. Krok za tą granicą jest tylko narodowa kwarantanna, czyli całkowity lockdown - mówił premier ogłaszając ostatnie restrykcje.

Owa granica to 75 przypoadków koronawirusa na 100 tys. osób. Zdaniem specjalistów, przekroczyć ją możemy bardzo szybko. W czwartek i piątek liczba nowych zakażeń koronawirusem przekroczyła 27 tys. osób na dobę! Rośnie liczba osób zmarłych w związku z Covid-19. W najbliższym tygodniu możemy się więc spodziewać kolejnych decyzji.

Jak może wyglądać tzw. narodowa kwarantanna? Jak mówi w SE.pl prof. Gut, mógłby przypominać to, co obserwujemy obecnie w innych krajach europejskich. Np. opuszczanie domów tylko w przypadkach naprawdę niezbędnych, jak wyjście po zakupy czy spacer z psem. W innych przypadkach mógłby obowiązywać zakaz.

- Moim zdaniem rząd może wprowadzić też godzinę policyjną – mówi w SE.pl prof. Gut.

Jego zdaniem, grozi nam również zakaz przemieszczania się po kraju. Jak sugeruje w portalu, mogłoby to wyglądać podobnie jak w chińskim Wuhan.

- Może nie zaspawywaliby drzwi w mieszkaniach ale sytuacja, w której ludzie np. wychodzą po zakupy z bloków o numerach parzystych od 10 do 12, a z nieparzystych – od 11 do 13 wcale nie jest niewyobrażalny – mówi profesor portalowi.

Wcześniej, w rozmowie z portalem abczdrowie.pl, prof. Gut mówił, że jeśli nic się nie zmieni, w okolicach świąt Bożego Narodzenia możemy mieć od 30 do 70 tys. zakażeń dziennie. A w najczarniejszym scenariuszu nawet 100 tys. zakażeń na dobę!

- Epidemia zwolni, dopiero kiedy nastąpi redukcja aktywności o 60-70 proc. W kwietniu przy pełnym lockdownie udało nam się zredukować do 60 proc. Niestety, ostatnie obostrzenia doprowadziły do spadku aktywności o zaledwie 20 proc. - mówił profesor.

Reklama

Jak myślicie, rząd wprowadzi pełny lockdown? Wszystko w rękach premiera Morawieckiego.

East News
Reklama
Reklama
Reklama