
Czuję się super, rosnę jak na drożdżach i cieszę się, że sama mogę was o tym poinformować napisała na początku kwietnia Olga Frycz (32) na Instagramie. W ten sposób ogłosiła, że wkrótce po raz pierwszy zostanie mamą . Fakt, że powiedziała o tym publicznie, może zaskakiwać, bo aktorka przez lata unikała jak ognia zwierzeń na temat swojego życia prywatnego. Co więcej, Olga uchodziła za osobę niedostępną, stroniącą od świata gwiazd, funkcjonującą poza show-biznesem. Sporo zmieniło się, kiedy po raz pierwszy stanęła w drzwiach klubu Academia Gorila, którego właścicielem jest Grzegorz Sobieszek , instruktor i zawodnik boksu tajskiego. Frycz najpierw zaczęła pod jego okiem trenować, a potem… się w nim zakochała. Wspólne pasje Grzegorz jest dobrze znany w branży filmowej, bo przygotowywał wielu aktorów do ról wymagających znajomości sztuk walki. Olga takiej nigdy nie grała, ale zawsze lubiła hollywoodzkie produkcje o twardzielach, pasjami śledziła też pojedynki zapaśników. „Uwielbiałam oglądać w telewizji wrestling. Im brutalniej było, tym bardziej mi się podobało. Moim idolem wtedy był Hulk Hogan”, wyznała w jednym z wywiadów. Jej znajomi nie dziwią się, że zakochała się w Grzegorzu, bo on łączy w sobie cechy, które jej imponują. Z jednej strony jest świetnie zbudowanym sportowcem o wyglądzie zabijaki, a z drugiej wrażliwcem, który pomaga potrzebującym i kocha zwierzęta. – Jest bardzo oczytanym facetem i społecznikiem. Od lat pracuje z trudną młodzieżą, którą zachęca do uprawiania sportu – mówi nam jedna z podopiecznych Academii Gorila. Frycz już po kilku treningach odkryła, że z Sobieszkiem łączy ją znacznie więcej, niż się spodziewała. Oboje są wegetarianami, oboje kochają zwierzęta, a zwłaszcza psy. Grzegorz ma bulteriera o imieniu Kluska, a Olga Kapsla,...