O co Adam Zdrójkowski kłóci się z ukochaną? „Popisowym numerem Wiktorii jest…” Zobacz wyjątkowy WYWIAD dla magazynu "Party"
O co Adam Zdrójkowski kłóci się z ukochaną? „Popisowym numerem Wiktorii jest…” Zobacz wyjątkowy WYWIAD dla magazynu "Party"
1 z 3
Znają się od dzieciństwa, ale zakochali się w sobie dzięki temu, że grali zakochanych. Choć Wiktoria Gąsiewska i Adam Zdrójkowski parą są od półtora roku, to już planują wspólną przyszłość. Ile chcą mieć dzieci? O czym marzą? O co się kłócą? Przeczytaj wywiad!
Długo nie chcieli potwierdzić, że są razem, ale nawet gdy już wyszło na jaw, że są parą, niechętnie o tym opowiadali. Dziś już nie ukrywają tego, co ich łączy – na spotkanie ze mną Wiktoria Gąsiewska (19) i Adam Zdrójkowski (18) przychodzą, trzymając się za ręce. W trakcie rozmowy ona jest małomówna i nieco tajemnicza, on – roześmiany, radosny, żartujący. Odnoszę wrażenie, że w tym związku to Adam gra pierwsze skrzypce. Ale czy tak jest naprawdę?
Ile lat się znacie?
Wiktoria Gąsiewska: Nikt tego dokładnie nie pamięta, ale już jako kilkuletnie dzieci bywaliśmy na tych samych castingach. Pierwsze nasze udokumentowane spotkanie wiąże się z projektem „Coolkulki”, akcją promocyjną jednego z hipermarketów. Mieliśmy wtedy osiem lub dziewięć lat.
Już wtedy wpadliście sobie w oko?
Adam Zdrójkowski: Bez szans, to zdecydowanie za wcześnie na jakiekolwiek zaloty. Mnie wtedy, jak wszystkim chłopcom w tym wieku, wydawało się, że zadawanie się z dziewczynami nie ma sensu. Nawet tymi najpiękniejszymi. Niemniej Wiktoria od zawsze mi się podobała, ale wtedy przed kolegami bym tego na głos nie przyznał (śmiech).
Czy to prawda, że miałeś wpływ na to, że Wiktoria gra w „Rodzince.pl”?
Adam: To była zabawna sytuacja, bo reżyser tego serialu Patrick Yoka szukał osoby, która miała zagrać moją pierwszą dziewczynę. Na casting przyszło około 30 kandydatek, ale żadna nie spodobała się wystarczająco. Wtedy pomyślałem, że przecież znam fajną dziewczynę, Wiktorię, i podsunąłem pomysł, żeby ją zaprosić na casting. Kiedy przyszła i zagrała jedną scenę, od razu dostała rolę.
Jak się czuliście na planie, gdy graliście parę? To było dla was trudne, okazywać sobie uczucia przed kamerami?
Wiktoria: Parą na ekranie zostaliśmy dwa lata temu. Osobiście traktowałam to jako miłe doświadczenie i swojego rodzaju nowość, wyzwanie. Nie da się jednak ukryć, że miało to spory wpływ na naszą późniejszą relację. Siłą rzeczy to bardzo nas do siebie zbliżyło.
Pamiętacie początek swojego związku?
Adam: Coś między nami zaczęło się dziać już od sylwestra 2015 roku, a parą jesteśmy od momentu, gdy pojechaliśmy razem na Open’er Festival. Więcej nie zdradzę.
Co w sobie lubicie, a co was denerwuje?
Adam: Wiktoria jest lekko roztrzepana, co jest słodkie. Dam przykład. Jak przechodzimy przez pasy, to ona się nie rozgląda. Idzie, nie patrząc, czy nadjeżdża jakiś samochód.
Wiktoria: Ale wiem, że ty mnie zawsze złapiesz za rękę (śmiech). Jesteśmy razem już półtora roku i całkiem nieźle się zgraliśmy. Adam zajmuje się sprawami organizacyjnymi, to on wybiera film w kinie, kupuje bilety.
Adam: Wicia natomiast zawsze znajdzie dobrą restaurację. Role mamy już podzielone.
O co Wiktoria i Adam najczęściej się kłócą? Ciąg dalszy wywiadu na kolejnej stronie galerii!
2 z 3
O co się najczęściej kłócicie?
Wiktoria: Ja nie lubię się kłócić, unikam tego jak mogę. Należę zdecydowanie do osób spokojnych, a nawet nadopiekuńczych. Mam to po mamie. Dlatego często mówię Adamowi: „Ubierz się cieplej!”, „Nie jedź tak szybko”. Powodów do kłótni nie mamy także dlatego, że ja kupuję Adama w całości, choć ma drobne wady, np. nie jada śniadań, a ja kocham je długo celebrować.
Adam: Kłócimy się raczej o drobiazgi, czasem zabawne. Popisowym numerem Wiktorii jest to, że przywozi mi z zagranicznych podróży różne egzotyczne słodycze, a potem, zanim zdążę je rozpakować, ona już je zjada, gdy oglądamy u mnie w domu serial (śmiech).
Bywacie o siebie zazdrośni?
Adam: Zazdrość to uczucie normalne w każdym związku. Ale myślę, że w moim przypadku nigdy nie jest to chora zazdrość.
A jak jest w twoim przypadku, Wiktorio? Pytam, bo przecież Adam gra sporo scen ze śliczną Julią Wieniawą.
Wiktoria: Adam zdecydowanie woli blondynki (śmiech).
Wiktoria w tym roku zdała maturę, a ty masz to jeszcze przed sobą. Stresujesz się?
Adam: Należę do osób, które w takich sytuacjach się stresują. Ale o maturze nie chcę rozmawiać, żeby niczego nie zapeszyć.
Wiktoria: A ja mam taki charakter, że staram się nie stresować nawet trudnymi sytuacjami. W niczym to przecież nie pomoże, a tylko może zaszkodzić. Zauważyłam, że kiedy nie przejmuję się tym, co muszę zrobić czy co mnie czeka, to efekty są lepsze. Ponadto wychodzę z założenia, że nie ma sensu zadręczać się sprawami, na które nie do końca mam wpływ.
Jakie macie plany na przyszłość?
Adam: Oboje chcemy zdawać do Akademii Teatralnej, ale ja nie mam parcia, by się tam dostać, i nie będę tonąć we łzach, jeśli ten plan się nie powiedzie. Mam kilka innych planów. Niedawno postanowiłem zainwestować pieniądze, które zarabiam od trzeciego roku życia. Wkrótce razem z kumplem otwieram przy ulicy Koszykowej w Warszawie bar o nazwie Rykowisko.
Wiktoria: Ja marzę o nauce w Akademii Teatralnej. Rozpoczęłam już nawet przygotowania do egzaminów, które nie należą do najłatwiejszych. Chciałabym być zawodową aktorką, ale jeśli los zechce inaczej, wówczas pomyślę o innej profesji. Adam ma plany B i C na życie. Podziwiam to i cenię, aktorstwo to zawód bardzo nieprzewidywalny. Biorąc przy tym pod uwagę nasz młody wiek, wydaje się, że każdemu z nas potrzebna jest jakaś alternatywa.
A ty masz jakąś alternatywę, jakiś plan B?
Wiktoria: Z pewnością nie chcę zostać blogerką czy influencerką. Ostatnio jednak zdecydowałam się nawiązać współpracę z marką odzieżową Sugarfree. Bardzo się z tego cieszę, bo zawsze lubiłam piękne sukienki. Teraz będę miała okazję spełnić moje marzenie dotyczące ich projektowania.
Świadomie odrzucałaś wiele propozycji reklamowych?
Wiktoria: Kilka odrzuciłam, choć to może nie jest popularne podejście w tych czasach. Kiedyś nieufnie podchodziłam nawet do prowadzenia konta na Instagramie. Uruchomiłam publiczny kanał w Internecie bardzo późno, bo wolałam skupić się na nauce, doskonaleniu warsztatu i pracy na planach filmowych. Jestem w tej kwestii nietypowa. Z nostalgią słucham o czasach, kiedy nie było jeszcze Internetu i gdy ludzie przychodzili tłumnie oglądać w teatrze Janusza Gajosa czy Barbarę Krafftównę.
Adam: Ale przecież te czasy nie wrócą. Kiedyś podczas kwestowania na cmentarzu Powązkowskim spotkałem panią Barbarę Krafftównę. Usłyszałem od niej wtedy ważne słowa: „Panie Adamie, dziś wszyscy chcą być aktorami, ale większość jest już gwiazdami”. Takie są czasy, dziś niemal z każdym można przybić piątkę, napisać do niego w mediach społecznościowych. Dlatego ja siebie na razie aktorem nie nazwę.
Dlaczego Wiktoria i Adam wzięli udział w „The Story of My Life”? Ciąg dalszy wywiadu na kolejnej stronie galerii.
3 z 3
Dlaczego postanowiliście wziąć udział w „The Story of My Life. Historia naszego życia”?
Wiktoria: Zostaliśmy zaproszeni do udziału już w pierwszym sezonie tego programu, ale wtedy byliśmy ze sobą krótko, bo zaledwie cztery miesiące. To po prostu nie był odpowiedni czas. Teraz byliśmy ciekawi tych emocji, o których opowiadali nam uczestnicy poprzedniej edycji. Chcieliśmy też zobaczyć siebie po metamorfozie, jak będziemy wyglądać za 30 i 60 lat. Trzeba przyznać, że emocji nie brakowało. To była wyjątkowa mieszanka śmiechu i wzruszeń, bez wątpienia wyjątkowe doznanie. Podczas ostatniej metamorfozy szukałam siebie w lusterku, ale dostrzegłam, ku mojemu zdziwieniu, tylko… własne oczy. Reszta należała do ukochanej prababci Jadzi, u której spędzałam wakacje, kochałam jej wielkie serce, przebojowość i skłonność do rozrywek.
Takie właśnie są kobiety z twojej rodziny?
Wiktoria: Tak, po prostu wspaniałe. Nie ma wśród nich aktorek, ale są prawniczki i urzędniczki, które doskonale łączą życie rodzinne z pracą zawodową. Mam pełną, idealną rodzinę, co w dzisiejszych czasach rzadko się już zdarza. Większość rodziców moich koleżanek jest po rozwodzie. Ja wychowywałam się z trójką rodzeństwa: najmłodszy Oskar ma 6 lat, Nicole 13 lat, a starszy brat Mateusz, który też jest aktorem, ma 22 lata. Moja mama jest opiekuńcza i sprawiedliwa, zawsze traktowała naszą czwórkę tak samo. Może właśnie dlatego z rodzeństwem wzajemnie się sobą opiekowaliśmy – i tak jest do dzisiaj.
Adam: Moja rodzina jest nieco inna niż rodzina Wiktorii. U nas jest więcej indywidualistów, każdy ma swoje zdanie! Od pokoleń jesteśmy warszawiakami, trochę cwaniakami, ale w takim dobrym rozumieniu tego słowa. Dlatego ja nie lubię niczego tłamsić w sobie, zawsze mówię to, co myślę, prosto z mostu.
Wiktoria: I jeszcze wszyscy macie w rodzinie niesamowite poczucie humoru.
Adam: Podczas rodzinnych imprez mój dziadek i tata prześcigają się w żartach. Dziadek ze strony ojca organizował kiedyś wystawy dzieł sztuki w Białym Domu oraz w galeriach w Berlinie, poznał nawet byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Richarda Nixona. On dla mnie zawsze był niedoścignionym autorytetem, także pod względem poczucia humoru, bo genialnie puentuje żarty.
W waszym związku poczucie humoru też ma znaczenie?
Wiktoria: Ja bardzo lubię żartować, co Adama czasem jednak odrobinę denerwowało.
Adam: Wiktoria stosuje wobec mnie znaną kobiecą taktykę – kiedy mówię poważnie coś, co jest dla niej niewygodne, to ona zwykle obraca to w żart. Czasem się o to złoszczę, bo z żartowaniem jednak nie można przesadzać.
Planujecie liczną rodzinę, podobną do waszych?
Adam: Ja na pewno chciałbym mieć więcej niż jedno dziecko. A kiedy? Ho, ho, na decyzję mamy jeszcze czas.
Choć oboje jesteście tacy młodzi, wasz związek wydaje się bardzo poważny. Nie myślicie czasem, że to uczucie za wcześnie się wydarzyło? Może powinniście teraz czas poświęcić na zabawę?
Wiktoria: Nie, ja uważam, że dobrze mieć przy sobie kogoś, komu mogę ufać, zwłaszcza że wszystko dookoła jest teraz takie niestałe.
Adam: Dobrze jest być razem, ale tylko jeśli to jest prawdziwe uczucie. Miłości nie da się znaleźć na siłę, trzeba trafić na kogoś, kto będzie kochał naprawdę i kogo pokocha się naprawdę, a wśród nastolatków nie jest to proste. My, jeśli my mamy problemy, to staramy się sobie wzajemnie pomóc. Wiktoria jest nie tylko moją dziewczyną, ale i najlepszą przyjaciółką. To jest najlepsze połączenie z możliwych.