Reklama

O tragedii w życiu piłkarza poinformował jego klub sportowy Everton. Chłopiec mierzył się z rzadkim rodzajem białaczki i do pewnego momentu wszystko wskazywało na to, że jego stan zdrowia jest stabilny. Dopiero kilka miesięcy temu rodzina rozpaczliwie poszukiwała dawcy do przeszczepu. Niestety mimo wszelkich prób, chłopca nie udało się uratować. Zmarł 18 listopada.

Reklama

Nie żyje 4-letni syn piłkarza Liverpoolu Garego Stevensa

Gary Stevens i jego rodzina usłyszeli dramatyczną diagnozę 18 miesięcy temu. Lekarze po stwierdzeniu białaczki u małego Jacka natychmiast podjęli się leczenia. Na samym początku rokowania były dość dobre, a chłopiec był leczony za pomocą komórek macierzystych, których dawcą był jego starszy brat. Niestety mimo poprawy zdrowia chłopca, wkrótce potem potrzebny był kolejny przeszczep, a brat nie mógł być już dawcą. Gary Stevens zorganizował w swoim rodzinnym Liverpoolu specjalne miejsce na stadionie Goodison Park, do którego mogli zgłaszać się wszyscy, chcący zostać dawcami szpiku.

-To najgorsza możliwa wiadomość dla nas. Toczymy wyścig z czasem. Jedyne, co możemy zrobić, to mieć nadzieję i się modlić - mówił w połowie września Gary Stevens, jak cytował go na klubowej stronie Everton.

Niestety mimo intensywnych poszukiwań bliźniak genetyczny dla chłopca się nie odnalazł. Po ciężkiej i długiej walce Jack Stevens zmarł 18 listopada. O śmierci rozpisywały się zagraniczne media, a także poinformował o tym klub Everton, w którym Gary Stevens jest związany od lat.

-Wszyscy w Evertonie są głęboko zasmuceni wiadomością o śmierci czteroletniego syna Gary'ego Stevensa. Jack, zmarł po heroicznej walce z białaczką. Nasze myśli są z Garym i jego rodziną w tym niesamowicie smutnym czasie - możemy przeczytać na Twitterze Evertonu.

Śmierć chłopca poruszyła wszystkich fanów piłki nożnej. "The Sun" napisał o niej "niewyobrażalna tragedia", zaś fani starają się udzielić piłkarzowi i jego rodzinie jak najwięcej wsparcia.

Zobacz także: Wnuk zmarłego Mariusza Sabiniewicza z "M jak miłość" jest ciężko chory! Ilona łepkowska opublikowała poruszający apel

Reklama

58-letni Gary Stevens był wybitnym piłkarzem, prawym obrońcą. Grał w reprezentacji Anglii, Liverpoolu i Evertonu. Swoją karierę zakończył kilkanaście lat temu i aktualnie mieszka w Australii ze swoją rodziną, żoną i synami. Tragedia piłkarza poruszyła cały świat, a odkąd Gary Stevens rozpoczął kampanię zachęcającą do zostania dawcą szpiku, chętnych zgłosiły się tysiące osób. Gary Stevens przez ostatnie miesiące przekonywał:

-Wyobraź sobie, że masz moc, aby uratować czyjeś życie? Jeśli podoba Ci się pomysł posiadania takiej mocy, zabierz się do Goddison i wesprzyj wydarzenie. Możesz zrobić zwykły wymaz z ust i zarejestrować się w ciągu pięciu minut i może okazać się, że ratujesz komuś życie na drugim końcu świata.

ASSOCIATED PRESS/East News
Reklama
Reklama
Reklama