Norbert Smoliński znany jako Smolasty przez ostatnie miesiące zrobił sporo dobrej roboty. Duety z Dodą i z Sylwią Grzeszczak zdecydowanie to potwierdzają. Jednak ostatnia sytuacja, która wydarzyła się podczas koncertu w Nysie, podzieliła fanów. Muzyk nagle przerwał koncert i zaczął mówić wiele nieprzychylnych słów w stronę swojego managera.

Reklama

Afera ze Smolastym w roli głównej

Ostatni koncert Smolastego z pewnością nie należał do udanych. Nagle muzyk, zamiast śpiewać, zaliczył totalną klapę.

Słuchajcie, wiecie co, nie mam w ogóle głosu. Mogę po prostu zejść do was wszystkich na dół i pogadać z wami
- powiedział do fanów Smolasty.
Mój menadżer w***ł mnie w taką trasę koncertową, gdzie k***a mam dwa koncerty dziennie. Muszę jeździć po całej Polsce, ledwo żyję, (...) zwalniam go dzisiaj i po prostu nie dajcie się nikomu wykorzystywać, okej? (...) Ja jestem przemęczony totalnie i ledwo żyję, potrzebuję być podłączony do kroplówki, żeby zagrać koncert dla was tutaj. Ja was kocham za to, że tu jesteście
- dodał muzyk.

Dzisiaj w tej sprawie pojawił się w sieci komentarz managera, który został poproszony przez redakcję "Faktu", aby skomentować incydent.

Nie chcę tego komentować, mogę tylko powiedzieć, że to, co powiedział Smolasty nie jest prawdą
- wyznał menadżer Smolastego.

Zobacz także: Michał Szpak w chrystusowym wieku przekazał radosną nowinę. "Jest i ona. Wspaniała istota przyszła na świat o poranku"

Smolasty
Artur Zawadzki/REPORTER

Smolasty udostępnił szczere nagranie

Okazuje się jednak, że sprawa na tym się nie zakończyła. Smolasty postanowił wszystko przemyśleć i po paru dniach odezwać się na social mediach. Na Instagramie dodał filmik, na którym przyznaje się do popełnionego błędu.

Zobacz także
Słuchajcie, nigdy nie sądziłem, że dojdzie do momentu, w którym będę musiał składać wyjaśnienia. Myślę, że nie należę do grona skandalistów, tylko raczej osób, które skupiają się głównie na muzyce i tym się bronią. Ale ta sytuacja tego wymaga
- rozpoczął swoją wypowiedź muzyk.

Smolasty dodał, że szanuje swoich fanów i chciałby, aby byli na bieżąco. Piosenkarz przyznał się do winy i błędu popełnionego na ostatnim koncercie.

Powiem prosto z mostu, wszystko biorę na klatę. Spierdzieliłem sprawę totalnie, zwalając winę na bookera, że boli mnie gardło i nie mogę śpiewać, i że jestem w niedyspozycji i że jestem wycieńczony. Wiedziałem, na co się piszę, podpisałem świadomie umowę na liczbę koncertów, która i tak nie była jakaś zatrważająca, a siadło mi gardło i zwaliłem winę na gościa, którego nawet nie było na miejscu. To było fatalne z mojej strony. Chciałbym go za to przeprosić publicznie
- dodał .
Smolasty
Instagram@smolasty

Co się okazuje, fani z Nysy nie będą poszkodowani. Smolasty zwrócił się także do nich, aby wyjawić, iż zrekompensuje swoje zachowanie i mogą liczyć na kolejny koncert. Tym razem rzecz jasna w innym stylu. Norbert Smoliński zwrócił się do fanów:

Nysa, ja wiem, że ten koncert nie był najwyższych lotów. Był żenujący, co mi się zdarza bardzo rzadko i co mogą potwierdzić wszyscy praktycznie. Zagrałem ponad 700 sztuk i może dwie/trzy były nieudane. Reszta była na pełnej energii. Ustaliliśmy z organizatorem koncertu, że zagram drugi raz dla was. Bez brania żadnego honorarium, po prostu, żebyście zobaczyli, jak wygląda prawdziwy koncert Smolastego na żywo. Bez wymówek, bez bezsensownych żali na scenie, po prostu czysta, mocna energia.
Reklama

Smolasty wspomniał także o koncertach w przyszłości, a dokładniej o przyszłym roku. Wyjawił, że musi przemyśleć ich ilość.

Ta liczba koncertów dała mi taką refleksję... bo to już siódmy czy ósmy sezon, kiedy gramy bez przerwy... że was bardzo kocham i szanuję. Zagram ten sezon do końca, bez żadnych wymówek, natomiast przyszły sezon muszę mocno przemyśleć, jeśli chodzi o liczbę koncertów. Trzeba te koncerty troszkę zminimalizować. To nie znaczy, że będą gorsze, będą wręcz lepsze, ponieważ będę mocno energetycznie nastawiony na to wszystko, a nie jak machina.
- podsumował piosenkarz.
Smolasty
Damian Klamka/East News
Reklama
Reklama
Reklama