Właśnie wygrała „Dance Dance Dance”, a to już jej kolejny sukces. Pierwsze duże zwycięstwo przyszło trzy lata temu, kiedy Roksana Węgiel (16) pokonała wszystkich uczestników programu „The Voice Kids”. Kilka miesięcy później zajęła pierwsze miejsce w konkursie Eurowizji Junior. Jest jedną z najsławniejszych polskich nastolatek. Ciekawi nas, czy w domu też jest gwiazdą… Przeczytajcie wywiad z Roksaną i jej mamą!

Reklama

Wywiad z Roksaną Węgiel i jej mamą Edytą na Dzień Matki!

Jak się czujesz po finale „Dance Dance Dance”? Emocje opadły?

Roksana Węgiel: Czuję wielką radość, wzruszenie i dumę, że mimo przeciwności nie poddałyśmy się z Oliwką i wytrwałyśmy do końca. Nie sądziłyśmy, że zajdziemy aż tak daleko. Emocje już opadły i pozostał malutki smuteczek, że ta wspaniała przygoda się skończyła. Poznałyśmy tam cudownych ludzi i brakuje nam spotkań, treningów. Czuję, że trudno będzie wrócić do rzeczywistości. Chciałabym podziękować całej produkcji, trenerom, tancerzom, jurorom, prowadzącym i wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki. Jeszcze raz wielkie dzięki, kochani!

Nie masz już żalu do Agustina Egurroli o słowa krytyki, kiedy program wystartował?

Roksana: Bardzo go lubię! Naprawdę! Agustin jest surowy dla wszystkich, ale jego krytyka nie jest bezpodstawna, on po prostu zna się na rzeczy. Choć nie zgodzę się ze wszystkimi jego słowami. Podczas pierwszej solówki spięłam się i chyba przedobrzyłam, ale jednak nie człapałam. Z czasem zrobiłam progres i nawet najbardziej surowy juror to zauważył.

Ale łzy się polały.

Roksana: Owszem, ale chcę podkreślić, że kompletnie nie żałuję, że wzięłam udział w tym programie, bo dzięki niemu rozwinęłam się tanecznie i zyskałam formę życia. Mam też teraz wyobrażenie, jak dużo lepsze w przyszłości mogą być moje show koncertowe. W dodatku to był dla mnie przyspieszony kurs dojrzewania. Wiem już, że mam w sobie wolę walki i nie poddaję się tak łatwo.

Edyta Węgiel: Czasem się zastanawiam, skąd moja córka ma tyle pomysłów, siły i odwagi. Zawsze uwielbiała być w centrum uwagi, nie trzeba było jej namawiać, by weszła na scenę. Nawet kiedy ją hejtowano, mówiła: „Mamo, nie przejmuj się, ludzie muszą przecież o czymś rozmawiać”. Czasem wydaje mi się, że to moje dziecko jest silniejsze psychicznie ode mnie. Podziwiam ją, bo niejeden dorosły pod taką presją by się załamał.

Zobacz także

Roxie, skąd w tobie ta siła?

Roksana: Miłość od rodziców i sport naprawdę hartują charakter. Widzę to też po mojej przyjaciółce, z którą tańczyłam w „Dance Dance Dance”. Oliwka jest twardzielką.

Oliwia Górniak z „Dance Dance Dance” to twoja najlepsza przyjaciółka?

Roksana: Znamy się wiele lat z klubu sportowego w Jaśle, w naszej miejscowości. Trenowałyśmy razem judo. Kiedy odniosłam sukces, to Oliwka prowadziła mój fanklub na Facebooku „Węgielki Roksany”. Zawsze czułam, że mogę na nią liczyć. A hejt? Muszę przyznać, że początkowo, czyli może jeszcze rok temu, bardziej mnie dotykał. Nie mówiłam o tym głośno i nie płakałam, ale to mnie niszczyło od środka.

W jaki sposób?

Edyta: Te złośliwe komentarze tylko pozornie spływały po Roxie. Po czasie wszystko wracało jak bumerang, w zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach. Przychodził kryzys i nagle Roksana odreagowywała słowa, które o sobie usłyszała. Ludzie często traktują moją córkę jak dorosłą, zapominając, że ona jednak ma 16 lat.

Natasza Młudzik / Waldemar Kompała / TVP

Jak sobie radziłyście z wysokimi oczekiwaniami w show-biznesie?

Roksana: Był taki moment, w którym poczułam, że już nie daję rady. Wokół słyszałam tylko nierealne do spełnienia oczekiwania, dostawałam kolejne zlecenia. Serio, mam poczucie, że niejedna dorosła osoba już by tego nie pociągnęła. Pracowałam bardzo dużo. Przecież nie jestem robotem.

Rodzice zaprotestowali?

Roksana: Tak, na szczęście rodzice byli przy mnie i widzieli, co się ze mną dzieje. Oni zawsze mnie wspierają.

Edyta: W porę wychwyciliśmy ten moment i zainterweniowaliśmy. Mogę dziś zapewnić, że Roksana żyje już spokojniej.

Córka jest podobna do pani?

Edyta: Roksia jest bardziej przebojowa. To zdecydowanie najbardziej szalona dziewczyna w naszej rodzinie.

Roksana: I to od najmłodszych lat! Pamiętam, że chyba w wieku ośmiu lat uciekłam z domu. Oczywiście nie tak na serio! To był ciepły dzień, czułam się cudownie, wszystko mi pasowało do tego, by wydarzyło się coś wyjątkowego. Zabrałam więc ze sobą różowe futerko, rolki i wymyśliłam, że z koleżanką zrobimy sobie piknik i będziemy spały przed przedszkolem. Cała okolica mnie wtedy szukała.

Od najmłodszych lat było wiadomo, że córka zostanie gwiazdą?

Edyta: Absolutnie jej tak w domu nigdy nie traktowaliśmy. Roxie jest normalną nastolatką, ma obowiązki. Pamiętam, jak przyszła na świat. Nie śpieszyła się i tak jak wszystkie moje dzieci urodziła się po terminie. Pierwszy etap porodu trwał całe wieki, ale w drugim już „wypadła” z szalonym impetem. Jako małe dziecko była takim naszym słodkim sreberkiem. Bardzo ufnym. Potrafiła podejść do nieznajomej osoby i się do niej przytulić. Pamiętam, że jak miała pięć lat, spytała: „Mamusiu, a jak myślisz, kim ja bym mogła być z zawodu?”. Odpowiedziałam: „Roksiu, kimkolwiek zechcesz, musisz tylko wierzyć w swoje marzenia”. Niedawno rozmawiałyśmy o tym, że historia zatoczyła koło. Eurowizję Junior córka wygrała piosenką „Anyone I Want to Be”. To przed laty były moje słowa do niej.

Roxie, wsparcie mamy dodało ci skrzydeł?

Roksana: Zdecydowanie! Mam poczucie, że mama dużo dla nas, swoich dzieci, poświęciła. I to jest niesamowite, bo nie każda kobieta tak robi. Cokolwiek sobie wymyśliłam, pomagała mi to zrealizować. Chciałam trenować judo – woziła mnie. Wymyśliłam śpiewanie – znalazła dla mnie najlepszą trenerkę wokalną w Jaśle. Co więcej, mama to zawsze robiła z uśmiechem, naturalnie. Nie wydaje mi się, by cierpiała, że dla nas zrezygnowała z kariery. W jej oczach widzę, że serce jej rośnie, gdy na nas patrzy.

Edyta: Kiedy w moim życiu pojawiła się Roksanka, chciałam być przy niej bez przerwy. Zdecydowaliśmy więc z mężem, że zostanę w domu, a on będzie pracował. Córeczka szybko stała się moim oczkiem w głowie i myślę, że to dziś zaprocentowało i dlatego nadal mamy niezłe relacje.

Instagram/@roxie_wegiel

Roksana ma dwóch młodszych braci. Jak udaje się pani znaleźć czas dla całej trójki, tak by synowie nie byli zazdrośni o córkę, która jest gwiazdą?

Edyta: Często chciałabym, aby czas był z gumy albo żeby doba miała 72 godziny. Na szczęście już odpuściłam i uważam, że nie wszystko w naszym domu musi być dopięte na ostatni guzik. Dla mnie najważniejsze są czas dla dzieci i okazywanie im miłości.

Roksana: Myślę, że nie jesteśmy o siebie zazdrośni. Maksio ma teraz dziewięć lat i świetnie gra w szachy, ogrywa nas wszystkich. Wydaje mi się, że być może wkrótce rodzice ruszą z nim na turnieje. Poza tym zaczął grać na pianinie i naprawdę dobrze mu idzie. Mamy więc teraz w domu także małego wirtuoza. A Tymuś? Ma roczek i jest słodkim chłopcem, jemu teraz mama poświęca najwięcej uwagi.

Synów wychowuje pani inaczej niż córkę?

Edyta: Pamiętam, że będąc młodą mamą, rozmawiałam z mężem: „Rafał, czy jak my będziemy mieć kolejne dzieci, to czy uda nam się jakoś podzielić miłość?”. Okazało się, że niepotrzebnie się martwiłam, bo to uczucie przychodzi automatycznie. Uczciwie jednak przyznaję, że jestem bardziej pobłażliwa dla synów. Może dlatego, że Maksio i Tymek są młodsi od Roksany?

Roksana: Mama ma wobec mnie większe wymagania niż tata. Już w samochodzie na trzy godziny przed koncertem pogania mnie, żebym się rozśpiewała. Poza tym potrafi być wobec mnie bardzo szczera i to czasem wyprowadza z równowagi.

Edyta: Zwłaszcza teraz, kiedy jesteś bardziej wrażliwa na swoim punkcie (śmiech).

Roxie, wolisz, kiedy to tata jeździ z tobą na koncerty?

Roksana: Podróże z mamą i tatą to są dwa zupełnie różne przeżycia. Tata jest bardziej wyluzowany, zawsze przyjeżdża przed czasem i nosi za mną walizki. Czuję się z nim trochę jak królowa życia. Mama natomiast dopilnuje każdego szczegółu przed moim wejściem na scenę. I nikt tak jak ona nie wyprasuje mi włosów na żelazko! Czasem bywa też z nią zabawnie, gdy pomyli drogę i trochę błądzimy.

Pani Edyto, czy teraz, kiedy Roksana jest nastolatką, trudniej się pani porozumieć z córką?

Edyta: Oczywiście, że teraz częściej zdarzają się między nami spięcia. Staram się do tego podchodzić z wyrozumiałością, bo to nieuniknione w jej wieku, kiedy kształtuje się osobowość.

Roksana: Na szczęście w naszej rodzinie nie traktujemy kłótni śmiertelnie poważnie. W ogóle się nie gniewamy, nawet się nie musimy godzić, bo kłócimy się o drobiazgi.

Edyta: Najczęściej rano, gdy nie mogę dobudzić Roksany, bo ona jest nocnym markiem. Wtedy potrafi odpyskować. Staram się zachować zimną krew, ale czasem wchodzę w ping-pong słowny, choć wiem, że niepotrzebnie (śmiech).

Roxie, zauważyłam, że nieraz w wywiadach mówisz: „Mam najlepszą mamę na świecie”.

Roksana: Nikomu nie ufam tak jak mojej mamie. Wieczorami, kiedy mój młodszy brat Tymek idzie spać, przegadujemy sobie ważne sprawy. Przekonałam się, że po sukcesie na Eurowizji tych prawdziwych przyjaciół mogę policzyć na palcach jednej ręki. Wiem, że brzmi to banalnie, ale mama jest moją najlepszą przyjaciółką.

Edyta: Roksanko, chyba każda mama pragnie usłyszeć takie słowa. Ale się wzruszyłam!

Reklama

Wywiad z Roxie i jej mamą znajdziecie także w nowym numerze "Party"!

Party.pl
Reklama
Reklama
Reklama