Wiśniewski przyznał się do porażki: Żyłem kreacją, którą brałem za rzeczywistość
Zaskakujące wyznania gwiazdora
Michał Wiśniewski w tym roku planuje powrót do show-biznesu. Już niebawem wyda solową płytę "La Revolucion", która być może sprawi, że wokalista wróci na szczyty list przebojów. Artysta w ramach promocji postanowił zmienić image, który premierowo został zaprezentowany w nowym numerze magazynu "Viva!". Zobacz: Wiśniewski przefarbował włosy!
W szczerym wywiadzie Michał postanowił rozliczyć się z przeszłością. Z sentymentem wspomina czasy swojej największej popularności, jednak z upływem lat doszedł do wniosku, że w jego wizerunku za dużo jest "cekinów i festynu".
- Żyłem jakąś kreacją, którą brałem za rzeczywistość. Byłem Michałem Wiśniewskim z Ich Troje. Śpiewakiem. Nie miałem obok siebie kogoś, kto powiedziałby mi: „Zdejmij te okulary, kostiumik Swarovskiego i pokaż, że jesteś normalnym facetem. W domu nie musisz być cały w cekinach. Załóż kapcie”. Dopiero moja żona Dominika to zrobiła - oznajmił Wiśniewski.
Wokalista zdradził również, co skłoniło go do zmiany wizerunku:
- Przebłyski pojawiły się już wcześniej. Spotykałem przypadkiem pana na ulicy, który mówił: „O, to pan! Lubię pana piosenki, ale mógłby pan te włosy już przefarbować”. Żyłem z piętnem „czerwonowłosego idioty”. Kiedy nagrywałem z Andrzejem Wawrzyniakiem płytę „Sweterek”, zadałem sobie pytanie: „Kim ja właściwie jestem?”. Śpiewałem wtedy po raz pierwszy nie swoje teksty. Nie mogłem zrozumieć samego siebie. Od przeboju „Powiedz” minęło 12 lat. Wieczność. Sukces napędzał. Żyłem w błyskawicznym tempie. Dwieście koncertów rocznie. Dawałem z siebie wszystko. Najgorsze jest to, że dzisiaj niewiele z tego pamiętam. Po 60. koncercie podłączano mnie do kroplówki. Przypominam sobie jakieś urywki z programu „Jestem, jaki jestem”. Przedłużyliśmy z Ich Troje swoje pięć minut do piętnastu. Wydawało się nam, że to będzie trwało wiecznie, ale nie trwało. Bajka się skończyła. Czas czerwonowłosego faceta minął.
W wywiadzie dla "Vivy!" Michał wypowiada się również ciepło o żonie Dominice Tajner, dzięki której zrozumiał co w życiu jest najważniejsze:
- Chciałbym dziś na coś ponarzekać, ale nie mam na co. Jestem szczęśliwy. Mam obok siebie dojrzałą kobietę. Potrzebowałem swojej góralki. Dominika wyprowadziła mnie z wielu miażdżących sytuacji. I w pewnym momencie pojechała mi po ambicji: „Michał, ja się nie chcę odzywać, ale jesteś na najlepszej drodze do tego, żeby stać się celebrytą. Od pięciu lat nie wydałeś płyty”. I tym celebrytą jakby mi kto w mordę strzelił. Myślę sobie: Co? Czy ja już nie umiem pracować? A pokażę ci! Przecież napisałem 200 piosenek, sprzedałem ponad 10 milionów płyt i teraz miałbym do końca życia jechać na jednym przeboju? W rzeczywistości wziąłem się do roboty. Bo wcześniej dużo gadałem o płycie, planowałem, już co najmniej trzy razy wydałem ją na Facebooku. Zachowywałem się trochę jak ten facet, który obiecuje kochance, że wreszcie rozwiedzie się z żoną. No, ale wreszcie nadszedł punkt zwrotny.
Myślicie, że Michał w końcu odnalazł prawdziwego siebie? Zobacz: Michał Wiśniewski roztrwonił fortunę. Ta kwota zwala z nóg
Cały wywiad z piosenkarzem znajdziecie w nowej "Vivie! de Luxe" - już w sprzedaży.
Nowy image Michała Wiśniewskiego: