Michał Wiśniewski świętuje 51. urodziny. Kim jest jego piąta żona, Pola? "I do tego zbiegła zakonnica..."
Tylko u nas pełny zapis wywiadu z Michałem i Polą Wiśniewskimi, którego udzielili magazynowi "Party". Pierwszy raz tak szczerze mówią o swoim związku i rodzinie.
Z okazji 51. urodzin Michała Wiśniewskiego przypominamy wywiad z artystą i jego żoną, Polą Wiśniewską, z 2022 roku, którego udzielili dla magazynu "Party".
Choć są razem od ponad czterech lat, to o żonie Michała Wiśniewskiego , Poli, wciąż wiadomo niewiele. W kwietniu obchodzili trzecią rocznicę pierwszego ślubu, ale we wrześniu ubiegłego roku wzięli ślub drugi raz. W pierwszym wspólnym wywiadzie Michał i Pola Wiśniewscy opowiadali o swojej miłości.
Polu, zanim zaczniemy rozmowę, mam dla ciebie nie lada wyzwanie. Obiecaj mi, że w tym wywiadzie przyćmisz Michała.
Pola Wiśniewska: Patrząc na jego obycie z mediami, myślę, że to raczej niemożliwe (śmiech), ale postaram się. To mój pierwszy wywiad, zupełnie nowe doświadczenie, wiec nie ukrywam, że jestem lekko podenerwowana i serce mi mocniej bije. Wierzę jednak, że wybrniemy z tego wspólnie.
Michał Wiśniewski: Nie będzie to łatwe, ale spróbuję usunąć się w cień (śmiech). Za wami druga rocznica ślubu. Obchodziliście ją w jakiś szczególny sposób? Michał: Świętowaliśmy podwójnie: trzecią rocznicę poznania i drugą ślubu, bo to ten sam miesiąc. Nie przywiązuję wagi do dat, więc dla mnie ten dzień był tylko potwierdzeniem, że dobrze wybraliśmy. Wiadomo, to nie był mój pierwszy ślub, tylko piąty, choć uwierz mi, planowałem tylko jeden.
Zobacz także: Eurowizja: Michał Wiśniewski już dwa razy występował w konkursie. Czy "Ich troje" zobaczymy po raz trzeci?
Pola: Kiedy ślubujesz sobie „miłość, wierność i uczciwość małżeńską”, wierzysz, że to będzie na zawsze. Wstępując w związek małżeński, nie zakładasz przecież rozstania, ale życie jest nieprzewidywalne i nawet przy najlepszych chęciach układa się naprawdę różnie. Moje pierwsze małżeństwo też nie przetrwało próby czasu. Michał jest moim drugim mężem i – mam nadzieję – ostatnim (śmiech). W dniu naszego ślubu bardzo się denerwowałam. Nie tylko samym wydarzeniem i wagą podejmowanej przeze mnie decyzji, ale też okolicznościami, bo te były dość nietypowe.
Dlaczego, co się stało?
Pola: Nasz ślub zbiegł się z początkiem pandemii, dlatego ze wszystkich planów związanych z tą uroczystością musieliśmy zrezygnować. Ostatecznie świętowaliśmy go w bardzo wąskim gronie, bez rodziny i przyjaciół. Jeśli chodzi o samą datę, też nie przywiązuję do niej wagi, bo dla mnie każdy wspólnie spędzony dzień jest małą rocznicą. Mamy to szczęście, że lubimy spędzać ze sobą czas i to się nie zmienia.
Michał: Dziś mogę już przyznać, że do samego końca nie byłem pewien, czy Pola nie ucieknie sprzed ołtarza…
Dlaczego miałaby to zrobić?
Michał: Poznaliśmy się w trudnym dla mnie momencie, po ogłoszeniu upadłości. Nie byłem wymarzoną partią do wzięcia, a tym bardziej do zamążpójścia.
Pola: Rzeczywiście tak było. Jednak mimo tej sytuacji Michał niczego przede mną nie zataił. Nie robił z siebie kogoś, kim nie jest. Mówił o tym, jak jest naprawdę, i nie składał obietnic bez pokrycia. Od początku znajomości nasze rozmowy były bardzo szczere. Dużo rozmawialiśmy, rozważaliśmy różne scenariusze i dzięki temu czułam się spokojna. I tak jest do teraz.
Michał nie zawsze cieszył się dobrym PR-em. Cztery rozwody, problemy finansowe. Nie bałaś się, że wchodzisz w paszczę lwa?
Pola: W ogóle! Może dlatego, że tzw. show-biznes nigdy mnie nie interesował? Kiedy poznałam Michała, nie miałam pojęcia, kim jest i w jakim środowisku na co dzień funkcjonuje. Teraz, po trzech latach, to się zmieniło, ale w dalszym ciągu obserwuję ze sporym niedowierzaniem to, co się wokół niego dzieje. Mam swoje wartości, mam rodzinę, która jest dla mnie priorytetem, i wewnętrzny spokój, który w dzisiejszych czasach jest bezcenny. Bycie osobą na świeczniku nie jest, nie było i raczej nie będzie moją aspiracją. Stąd też ówczesna decyzja o tym, by pozostać anonimową najdłużej, jak tylko się uda.
Mimo to paparazzi szybko cię uchwycili!
Michał: Przez kompletny przypadek! Zawsze, gdy wychodziliśmy razem, starałem się być np. w kapturze, by unikać rozgłosu. Kiedy pojawiałem się gdzieś publicznie, Pola przemykała bokiem niezauważona.
Pola: Nie tak szybko, bo dopiero po niemal dwóch latach bycia razem, ale faktycznie, było to podczas pewnej premiery teatralnej, miesiąc po narodzinach Falca. Fotoreporterzy mnie otoczyli, nie odstępowali na krok, błyskali po oczach fleszami i wykrzykiwali, by się uśmiechnąć, zapozować itd. Czułam się oszołomiona. Nie spodziewałam się takiej natarczywości, więc to był dla mnie naprawdę trudny moment. Gdy ukazały się te zdjęcia, paparazzi non stop czyhali pod naszym domem, by zrobić kolejne. Wtedy Michał, by uniknąć takiej sytuacji w przyszłości, zagrał im trochę na nosie i… opublikował moje pierwsze zdjęcie w sieci.
Nie bawiło cię to, że przez chwilę funkcjonowałaś w mediach jako „tajemnicza Pola”?
Pola: Tak! I jeszcze „żona numer pięć”! „Tajemnicza Pola” i „brunetka o imieniu Pola” już zniknęły, ale „żona numer pięć” twardo trzyma się w nagłówkach!
I wciąż jesteś najbardziej tajemniczą z żon!
Pola: To chyba dobrze, prawda? (śmiech) Ale wiem, do czego zmierzasz, więc pytaj! To może na początku powiedz coś o sobie. Pola: Pola Wiśniewska, lat rocznikowo 37, pochodzi z Częstochowy. Wierzy w siebie, w ludzi i nigdy się nie poddaje, nawet gdy nie jest łatwo. Ceni szczerość, lojalność i wartości rodzinne. Romantyczka, ale już raczej twardo stąpająca po ziemi. Z zamiłowania fotografka.
Michał: I do tego zbiegła zakonnica!
Pola: Której pozostała miłość do długich i zwiewnych sukienek (śmiech). Nie, to oczywiście nasz sytuacyjny żarcik. Tak zupełnie serio, to moja fascynacja fotografią wzięła się z tego, że przez lata pracowałam dla biura architektonicznego.
Studiowałaś pedagogikę. Dlaczego nie poszłaś w tym kierunku?
Pola: Może dlatego, że swoje przedszkole miałam w domu i potrzebowałam odmiany? Fotografia sprawia mi wiele przyjemności, a przy okazji pozwala oderwać się od rzeczywistości.
Nie wkurza cię określenie „piąta żona”?
Pola: Jest już ono trochę nudne, ale czy mnie denerwuje? Wcale! Bo przy Michale czuję się żoną numer jeden! On sam często powtarza, że jestem jego „kropką”.
Zdradzicie, jak wyglądała wasza pierwsza randka?
Pola: Cóż, na naszej pierwszej randce Michał nie był sam, przyszedł z… przyzwoitką!
Michał: I był nią mój serdeczny przyjaciel, wielki aktor Witold Dębicki. Mimo to randka zakończyła się sukcesem!
Pola: Fakt, choć po tym spotkaniu oboje mieliśmy mieszane uczucia. Mimo to umówiliśmy się na kolejne. Pamiętam, że Michał wysłał mi wtedy SMS, w którym napisał, że to megafajne uczucie, jak ktoś podchodzi do drugiej osoby bez uprzedzeń.
Michał: Nie do końca wiedziałem, jak się odnaleźć, bo oprócz tego, że była to moja pierwsza prawdziwa randka w życiu, ja kompletnie trzeźwy, bo wtedy już nie piłem, to jeszcze ta druga osoba nie znała ani jednej mojej piosenki, nigdy nie była na żadnym moim koncercie i ledwo kojarzyła moją twarz. I to okazało się zbawcze!
Nie wierzę! Polu, a jak jest dziś?
Pola: Jest zdecydowanie lepiej! Po trzech latach związku słyszałam już połowę utworów Michała, a kilka refrenów znam na pamięć! Pamiętasz, co cię uwiodło w Michale?
Pola: Wrażliwość i szczerość. Nawet o rzeczach trudnych potrafił rozmawiać swobodnie, a przy tym był tak zaskakująco normalny. Nie miał w sobie nic z gwiazdy i to zrobiło na mnie największe wrażenie.Czułość i bliskość przyszły z czasem. Uwielbiam też jego specyficzny czarny humor. Dużo się razem śmiejemy.
Michał: Dystans do siebie jest dla mnie formą autoterapii. Na co dzień muszę walczyć z etykietkami, zarzutami, różnymi plotkami i bywa to olbrzymim ciężarem. Dlatego czasem, jeśli nie do końca z czymś sobie radzę, wtedy to obśmiewam. Moją największą wygraną przy Poli jest to, że dla niej przestałem reagować na różne rzeczy, które się o mnie pisze czy mówi. Co nie znaczy, że ich nie przeżywam.
W waszym małżeństwie zdarzają się kryzysowe momenty? Jak sobie z nimi radzicie?
Pola: Jak w każdym! I ja, i Michał mamy czasem gorsze dni. Doskonale znamy siebie i nasze emocje, więc wiemy, kiedy jest moment, że można pogadać, a kiedy lepiej nie wchodzić sobie w drogę. Pozwalamy sobie wtedy na tę przestrzeń, która jest każdemu z nas potrzebna. To gwarantuje spokój, który jest między nami. Trzymamy się kilku ważnych zasad: nie mamy cichych dni i zawsze na koniec dnia zasypiamy pogodzeni i przytuleni.
Kto w waszym związku jest większym nerwusem?
Michał: Chyba ja, bo jestem gościem, który co ma w sercu, to i na języku.
Pola: Nasze kłótnie to nie kłótnie. To bardziej sprzeczki o pierdoły.
Michał: Dlatego kiedy Pola przychodzi się pogodzić, podaję jej rękę w pojednawczym i nieco teatralnym geście i mówię „wybaczam” (śmiech). Brzmi komicznie, ale to taki nasz sposób na rozluźnienie atmosfery. Niestety średnia moich kłótni z Polą na przestrzeni ostatnich trzech lat spadła do cholernie niskiego poziomu. Jestem tym poważnie zaniepokojony!
Pola: Ja nie potrafię się kłócić i zazwyczaj szkoda mi na to czasu, więc najczęściej przychodzę godzić się pierwsza, ale Wiśnia doskonale wie, że jestem niezłomna.
Michale, Pola jest naprawdę tak silną babką?
Michał: Najsilniejszą, jaką znam, która nie daje się przeciwnościom losu. Walczy jak lwica o to, by cała nasza rodzina, jej i moje dzieciaki były szczęśliwe. A do tego odważną – dała się przelecieć na trzeciej randce!
Pola: Samolotem, żeby była jasność. Michał jest pilotem i to dzięki niemu pokonałam strach przed lataniem.
Michale, a co Pola zmieniła w twoim życiu?
Michał: Zmieniła moje spojrzenie na wiele spraw. Dała mi mnóstwo czułości, ciepła i wsparcia. Pokazała też, czym jest szanująca i kochająca się rodzina. Dlatego bardzo się staram, żeby jej nie zawieść. Od kiedy jestem z Polą, zawsze po koncertach wracam do domu, żeby zasnąć obok niej.
Pola: Za każdym razem, kiedy Michał wraca z trasy, zostawiam mu w łazience zapalone światło, które widać z podjazdu naszego domu. Kiedyś Michał powiedział mi, że to światełko to dla niego symbol bezpiecznej przystani.
Michał: Jakkolwiek to brzmi w ustach prawie 50-letniego faceta.
Okrągłe urodziny będziesz obchodził we wrześniu. Planujesz huczną imprezę?
Michał: Nawet podwójną!
Pola: Z racji tego, że na nasz pandemiczny ślub nie mogliśmy zaprosić wszystkich gości, wiedzieliśmy, że będziemy chcieli to nadrobić. Dlatego właśnie we wrześniu będziemy świętować 50. urodziny Michała, a przy okazji odnowimy przysięgę małżeńską i wyprawimy wesele.
Masz już projekt sukni ślubnej?
Pola: Oczywiście, ale nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów. Na naszym pierwszym ślubie miałam prostą, skromną sukienkę.
Michał: Mimo że projektował ją ten sam facet, który projektuje moje sceniczne stroje! Jak zobaczyłem jej fason, zastanawiałem się, czy gość nagle oduczył się rysować. Okazało się, że Pola właśnie taką chciała.
Pola: Teraz będzie inaczej. Pamiętam, że gdy zaczęliśmy omawiać szczegóły zbliżającego się ślubu, wspomniałam Michałowi, że tym razem chcę wyglądać jak księżniczka. I tak rzeczywiście będzie!
Michał: Czyli na bogato! Tak jak lubię!
O figurę w ogóle nie musisz się martwić. Polu, jak udaje ci się utrzymać taką formę?
Pola: Szczerze? Nigdy nie byłam na żadnej diecie i nie spędziłam nawet jednego dnia na siłowni. To kwestia genów, zdrowych nawyków żywieniowych i ruchu, który stale zapewniają mi dzieciaki. Oczywiście wahania wagi mi towarzyszą, chociażby ze względu na ciąże, ale to, czy ważę te 10 kilogramów więcej, czy mniej, niczego dla mnie nie zmienia. Dopóki czuję się dobrze sama ze sobą, jest OK! Skoro jesteśmy przy dzieciach. Ponad rok temu urodził się wasz synek Falco Amadeus. Jako rodzice nie powiedzieliście jeszcze ostatniego słowa?
Michał: Ja na pewno nie! (śmiech) Ale… zobaczymy, co przyniesie los. Z Polą mamy łącznie dziewięcioro wspaniałych dzieci i to one są naszym największym sukcesem. Ze względu na branżę, w której pracuję, o swoich dzieciach mówię, że to moje największe przeboje. I jestem z nich wszystkich cholernie dumny! Pola: Życie pisze własny scenariusz, więc trudno przewidzieć, co przyniesie przyszłość. Jedyne, co możemy powiedzieć w tym momencie, to to, że nasze serca są pełne miłości.
Zobacz także: Michał i Pola Wiśniewscy będą mieli kolejne dziecko? "Życie pisze własny scenariusz"
Rozmawiała Magdalena Jabłońska-Borowik