Jakiś czas temu Beata Tadla żaliła się, że wychowywała się w biedzie, bez kaloryferów i łazienki (zobacz). Teraz o trudach życia w PRL-u opowiedział Marcin Prokop. Dziennikarz w swoim felietonie dla "Glamour" przyznał, że jako chłopiec nie miał swojego pokoju. Było to nierealne, ponieważ razem z rodzicami mieszkał w ciasnej kawalerce w warszawskiej kamienicy.

Reklama

- Pierwszym marzeniem jakie pamiętam było posiadanie własnego pokoju. Co było o tyle trudne, że gnieździłem się z rodzicami w starej przedwojennej kawalerce.

Na szczęście rodzice dołożyli wszelkich starań, aby spełnić marzenie małego Prokopa.

- Nie doceniałem jednak inwencji swojego ojca. Pewnego dnia, po powrocie z wakacyjnego obozu, zostałem w naszym mieszkaniu o jeden pokój więcej. A właściwie osobny kąt wielkości przedziału w wagonie PKP, wydzielony z kuchni poprzez dostawienie ściany z dykty. Ledwie mieściło się tam łóżko i mikroskopijne biurko, ale i tak byłem przeszczęśliwy.

Zobacz: "Jestem luksusową kurtyzaną"

Reklama

Gwiazdy na premierze książki Marcina Prokopa:

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama