Reklama

Marcin Dubiel opublikował w serwisie YouTube blisko 9-minutowy film, w którym odniósł się do Pandora Gate. 26-latek powiedział, że domniemane dowody w sprawie przedstawione wcześniej przez Sylwestra Wardęgę i Konopskyy'ego zostały zmanipulowane. Sam pokazał treści wiadomości, które mają świadczyć o jego niewinności.

Reklama

Marcin Dubiel o swojej niewinności w Pandora Gate

Każdego dnia w sieci pojawiają się kolejne informacje na temat nowych wątków Pandora Gate. Dopiero co Sylwester Wardęga i Konopskyy ujawnili, że Stuart Burton został zatrzymany przez obywatela Polski w angielskim Luton i doprowadzony na policję, a już dzień później głos zabrał były przyjaciel Stuu, czyli Marcin Dubiel. Chłopak w czwartkowy wieczór 12 października opublikował w sieci wideo, na początku którego zaznaczył: "Nagrywam ten film, żeby pokazać wam, że nie jestem pedofilem, ani nigdy nie próbowałem kryć pedofila". Dotychczas podejrzewano go bowiem o ukrywanie informacji na temat wykorzystywania nieletnich fanek przez Stuarta Burtona.

Olszanka/East News, Instagram @marcindubiel

Zobacz także: Pełnomocnik Stuu właśnie przekazał. Wszyscy byli w błędzie, ujawnia prawdę o zatrzymaniu

Marcin Dubiel już kilka dni temu opublikował w sieci oświadczenie, w którym odciął się od Burtona i "wszystkich jego wstrętnych zachowań". Teraz ponownie zabrał głos, by przedstawić dowody na swą niewinność. Dlaczego się na to zdecydował? Otóż ujawnił, że jego najbliżsi dostają krzywdzące wiadomości, a on sam obawia się o swoje bezpieczeństwo.

- Ludzie wydali na mnie wyrok, a zostały im pokazane zmanipulowane fragmenty rozmów. Radzono mi, żebym się nie odzywał i najpierw udowodnił prawdę w sądzie, ale mam dość tego, że boję się wychodzić na ulicę. (...) Zostałem wrzucony do jednego wora ze Stuartem i użyty do tego, żeby zebrać więcej wyświetleń - powiedział Marcin Dubiel w opublikowanym wideo.

W kolejnych minutach youtuber nawiązał m.in. do filmiku, na którym widać go półnagiego w łóżku ze Stuu. Wyjaśnił, że nagranie nie było kręcone dla nieletniej dziewczynki, a zostało opublikowane na Snapchacie, gdzie zobaczyło je ponad 30 tys. osób. 26-latek podkreślił również, że z adresatką tych wiadomości, które zostały wykorzystane w nagraniach Wardęgi i Konopskyy'ego, przez około dwa lata zachowywał "normalny, koleżeński kontakt". Dodał, że pisał z nią "jak nastolatek z nastolatką" i opowiadał jej nawet o swojej ówczesnej dziewczynie, która była starsza. Marcin Dubiel przedstawił też kontekst rozmów z ową fanką oraz zrzuty ekranu wiadomości, które sobie wysyłali. Trzeba przyznać, że ich treść rzuca zupełnie inne światło na dotychczasowe zarzuty youtuberów.

- Możecie się śmiać, ale później jeszcze przez trzy lata, do 21 roku życia, byłem wciąż prawiczkiem. Zestawienie mnie obok wstrętnych wiadomości, które pisał Stuart jest manipulacją. Przecież nie wiedziałem, co pisze do innych dziewczyn. Jakie są na to dowody? To, że odpowiedziałem Stuartowi: "Najpierw jedź do niej, a później się zakochuj"? Byliśmy na wyjeździe w Hiszpanii. Stuart codziennie podrywał jakieś dziewczyny w klubie albo przez Internet. Nie przywiązywałem żadnej wagi do tego, co i komu wysyła, bo wiedziałem, że kręci z różnymi dziewczynami. Sam się z kimś spotykałem i nie obchodziły mnie codziennie nowe kolejne miłości Stuarta - opowiadał Marcin Dubiel.

EastNews

Zobacz także: Wardęga i Konopskyy wydali oświadczenie. Nowe informacje ws. "Pandora Gate"

Youtuber w dalszej części swojego filmiku zaznaczył, że "przykładów manipulacji z każdym dniem przybywało". Wspomniał o kolejnych wyrwanych z kontekstu wiadomościach prywatnych, które zostały przedstawione w publikacji Sylwestra Wardęgi. Marcin Dubiel na dowód swojej niewinności pokazał następne dłuższe fragmenty rozmów.

- To były zwykłe koleżeńskie wiadomości bez podtestu. Wyrwane z kontekstu wiadomości ucięte w konkretnych miejscach spowodowały, że ludzie ulegli manipulacji i teraz życzą mi śmierci. (...) Ludzie ulegli manipulacji i puścili wodze wyobraźni. Wcale wam się nie dziwię. Gdybym zobaczył tak przedstawiony materiał dotyczący kogoś innego, pewnie byłbym jednym z was - tłumaczył.

Zobacz także: Stuu zaplanował aferę? Znany tiktoker zdradził przerażające szczegóły odnośnie agencji youtubera

26-latek podkreślił, że Konopskyy w swoim filmie powiedział, iż nie ma żadnych dowodów na to, by Dubiel spotykał się z małoletnimi dziewczynami. Sam Marcin dodał, że jest pewien, iż takie się nie znajdą. Zaapelował również: "Sprawę dokładnie badają odpowiednie służby. Pozwólcie proszę to im wydać wyrok, zanim wydacie go samodzielnie". Następnie przeszedł do kwestii Stuarta Burtona. Przyznał, że ten mu imponował, ponieważ był o 4 lata starszy, uchodził za osobę godną zaufania, największe firmy nawiązywały z nim współprace reklamowe, a poza tym był zapraszany do programów telewizyjnych, typu "Pytanie na śniadanie".

- Poważni ludzie podpisywali z nim kontrakty, powierzali mu swoje biznesy, pieniądze i zaufanie. Skoro tyle osób mu zaufało, to dlaczego 18-letni Marcin Dubiel miał mu nie zaufać? - pytał widzów.

Marcin Dubiel zapewniał, że nic nie wiedział o pedofilskich zachowaniach swojego ówczesnego przyjaciela. Przyznał, że niekiedy go bronił i ucinał jego temat w różnych transmisjach czy programach, ponieważ Stuart Burton mówił mu, że nie chce już działać w sieci. Podobno Stuu czuł się przytłoczony, a zainteresowanie jego osobą "źle działało na jego psychikę". Co istotne, Marcin Dubiel dodał: "Stuart szantażował mnie emocjonalnie". W jaki sposób? Otóż na przykład mówił mu, że Justyna Sukanek (która już w 2017 roku w wiadomościach krytykowała Stuu za kontakty z nieletnimi) nie może się pogodzić z tym, że youtuber nie chce być z nią dalej w związku.

- Sam zresztą zawiozłem go do szpitala psychiatrycznego. Kto z was w takiej sytuacji nie uwierzyłby osobie, którą uważał za przyjaciela? Następnie Stuart wyjechał do Anglii, ponieważ jego mama zachorowała na nowotwór. Nie miałem prawa myśleć, że przed czymś się ukrywa. To prawda - ucinałem temat Stuarta we wszystkich programach czy wywiadach, ale robiłem to tylko dlatego, że za każdym razem, gdy poruszany był jego temat, dostawałem od niego wiadomości, że coś sobie zrobi. Nie miałem takiej wiedzy, jaką dzisiaj ma praktycznie cała Polska - dodał Marcin Dubiel.

Reklama

Wierzycie w jego zapewnienia?

Reklama
Reklama
Reklama