Reklama

Serial „BrzydUla 2” był po prostu bezkonkurencyjny! W drodze po zwycięstwo w plebiscycie „Party” w kategorii Serial pokonał m.in. „Ojca Mateusza” i „Komisarz Mamę”. I to sporą różnicą głosów! Z tej okazji rozmawiamy z Małgorzatą Sochą ( 41 ) i Julią Kamińską ( 33 ), największymi gwiazdami produkcji, o tym, dlaczego akurat „BrzydUla” odegrała tak ważną rolę w ich życiu – zarówno zawodowym, jak i prywatnym. Aktorki zdradziły nam też sekret: po roku emisji stacja TVN 7 zdecydowała się przedłużyć produkcję o kolejny sezon, co oznacza, że zobaczymy serial również w 2022 roku!

Reklama

Zobacz także: Internauci oskarżyli Julię Kamińską o "promowanie anoreksji". Aktorka "BrzydUli" odpowiada!

Małgorzata Socha i Julia Kamińska w szczerym wywiadzie z okazji 14. urodzin magazynu Party

„BrzydUla” wróciła na ekrany po 12 latach przerwy i rozkochała w sobie widzów. Jesteście zaskoczone sukcesem serialu?

Małgorzata Socha: Obawiałam się, czy po takiej przerwie damy radę równie barwnie co kiedyś wcielić się w nasze postaci, które będą przecież starsze o ponad dekadę. Zastanawiałam się, czy nadal będziemy mieć w sobie to „coś”, co było takie magnetyzujące. Ale przy okazji takich plebiscytów jak ten „Party” dowiedzieliśmy się, że widzowie cały czas kochają „BrzydUlę”. I za to bardzo chcemy wam wszystkim podziękować.

Julia Kamińska: Komediodramat jest nośnym gatunkiem. Bywa u nas bardzo dramatycznie, można trochę popłakać, ale po chwili wkracza postać komediowa i jest śmiesznie. Udaje nam się zaangażować widzów emocjonalnie, niektórzy przeżywają losy bohaterów tak, jakby to były losy ich rodziny – i wcale nie przesadzam! Niektóre postaci stały się już kultowe, choćby genialnie zagrana przez Gosię Violetta.

M.S.: Dziękuję. Ja cieszę się, że żadna z postaci w tym serialu nie jest krystaliczna. Nawet twoja Ula Cieplak ma swoje słabości i myślę, że dzięki temu wiele kobiet może się z nią utożsamiać. Tak samo jest z moją Violettą Kubasińską, dziewczyną gotową na wiele, by walczyć o swoje marzenia, ale tak naprawdę w głębi duszy niepoprawną marzycielką, która szuka miłości.

Co Julia Kamińska i Małgorzata Socha zawdzięczają "BrzydUli"?

Dlaczego akurat ten serial stał się wyjątkowo bliski waszym sercom?

J.K.: Ponieważ praktycznie wszystko, co teraz dzieje się w moim życiu zawodowym, zawdzięczam właśnie „BrzydUli”.

Czy pamiętacie swoje początki związane z „BrzydUlą”?

J.K.: Pamiętam ostatnie etapy castingu, kiedy mieliśmy już charakteryzację. Byłam wtedy studentką germanistyki i nie do końca wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę. Pewnie gdyby nie ta przygoda, byłabym dziś nauczycielką języka niemieckiego albo tłumaczką. Chociaż kto wie? Może na przykład spawaczką? Mój przykład pokazuje, że nigdy nic nie wiadomo.

M.S.: Zawsze w wywiadach podkreślam, że dopiero rola Violetty Kubasińskiej była bardzo ważna w mojej karierze. To był świetny czas dla wielu aktorów tego serialu. Zostaliśmy wtedy zauważeni przez różnych reżyserów i zaczęliśmy dostawać wiele propozycji.

Czy brakuje wam pani Marii Czubaszek, która pisała część dialogów do pierwszego sezonu i stała się ważną osobą w ekipie serialu?

M.S.: Maria na pewno tchnęła w ten serial, jak i w nas wszystkich, dobrego ducha. Dlatego mam nadzieję, że dziś nie zatraciliśmy tego specyficznego poczucia humoru.

Jakie macie wspomnienia związane z panią Marią, mistrzynią ciętej riposty?

J.K.: Kiedyś była u mnie i u Piotra (Jaska, scenarzysty „BrzydUli”, a prywatnie partnera Julii – przyp. red.) na tarasie. Podobało jej się tam, padał deszcz, a ona nie chciała się schować, twardo udawała, że nie pada. I siedziała w tym deszczu z papierosem i drinkiem. Brakuje mi jej komentarzy do rzeczywistości, zawsze trafiała w punkt. Na jej pogrzeb kupiłam bzy i powkładałam w ten bukiet paczki fajek. Było mi strasznie smutno.

Była zapewne jedną z autorek kultowych tekstów Violetty. Małgosiu, a czy ty któryś z nich też wymyśliłaś?

M.S.: Nie, no coś ty! Przecież sama wiesz, że na planie nie ma czasu. Dialogi i zabawne teksty Violetty są wymyślane przez scenarzystów. Ale zaproponowałam, żeby Violetta miała jedno uniwersalne powiedzonko: „Dasz wiarę”.

fot. Marta Rzepka

Zobacz także: Gwiazda "Brzyduli" zagrała scenę seksu z bratem: "Ekipa miała większy problem niż my"

Julio, ale ty należysz do ekipy scenarzystów serialu. Lubisz tę pracę?

J.K.: Pisanie jest bardzo trudnym zajęciem, dla mnie o wiele trudniejszym niż granie. Piszę od dawna, ale często miewam wątpliwości, uczę się. Mam od kogo – wszystkie osoby pracujące w Jaska Studio są bardzo zdolne, a Piotr, jeżeli chodzi o kreatywność w tworzeniu dramaturgii czy lekkość dialogów, zawsze będzie moim autorytetem. Napisał większość tekstów na moją płytę. Zachęcił mnie, żebym też napisała jakiś tekst. Tak powstała piosenka pod tytułem „Komedia romantyczna”, bardzo ją lubię, piszę więc kolejne. Wszystkie będzie można usłyszeć w serialu.

Nie wiedziałam, że myślisz o wydaniu płyty.

J.K.: Zaczęło się od marzenia o musicalu. Kilka lat temu zadzwoniłam do Tomka Dutkiewicza, dyrektora Teatru Komedia, w którym wtedy pracowałam, i powiedziałam, że bardzo chciałabym przyjść na casting do „Zorro”, ale jestem początkująca, śpiewanie mnie strasznie stresuje, i czy dałoby się zrobić tak, żeby słyszało mnie tylko kilka osób. Zgodził się. Koniec końców na widowni siedziała prawie cała ekipa techniczna teatru (śmiech). Dostałam rolę, a dzisiaj śpiewanie stresuje mnie już zdecydowanie mniej niż wtedy.

Małgosiu, a co nowego dzieje się u ciebie?

M.S.: Obecnie jestem w trakcie zdjęć do komedii kryminalnej.

Obie jesteście kobietami odważnymi i nie boicie się wyzwań. Widziałam, Małgosiu, że ostatnio pobiegłaś w Maratonie Warszawskim!

M.S.: (śmiech) Pobiegłam tylko na dystansie 5 kilometrów z wózkiem, razem z najmłodszym synkiem. Do biegania 42-kilometrowych maratonów jeszcze mi daleko.

fot. Marcin Klaban

Zobacz także: 57-letnia gwiazda "BrzydUli" zachwyca w stroju kąpielowym. Katarzyna Żak pokazała odważne zdjęcie

Julia Kamińska pomogła uchodźczyni

Julio, słyszałam, że rok przed pandemią otworzyłaś salon urody Spiękniej, który słynie m.in. z masażu twarzy kobido. Skąd taki pomysł?

J.K.: Chciałam sprawdzić się jako bizneswoman. Dziś wiem, że to potwornie trudne przedsięwzięcie. Ale bywa też bardzo satysfakcjonujące. Aktualnie mamy zespół złożony z samych kobiet, w większości matek. Zbudowała się między nami taka siostrzana relacja i jak pojawia się problem, to bardzo się wspieramy.

Słyszałam, że zatrudniasz tam nawet jedną uchodźczynię…

J.K.: Sara pochodzi z Iranu, prowadziła tam własny salon fryzjerski. Niestety musiała uciekać, ponieważ zaszła w ciążę bez ślubu. Z tego powodu groziła jej śmierć. Dostała się do Polski z maleńkim dzieckiem, bez znajomości języka. Trzeba ją było wesprzeć – nie było to specjalnie trudne, bo Sara jest przecież fryzjerką. Jedyna trudność to słaba znajomość języka, ale klientki są bardzo wyrozumiałe. Tym bardziej że Sara jest mistrzynią upięć ślubnych. Mówimy o niej, że potrafi rzeźbić we włosach.

Myślę, że twoi fani będą pod wrażeniem tego, co zrobiłaś dla tej kobiety. A czego jeszcze o was nie wiedzą?

J.K.: Jestem zapaloną ogrodniczką, uwielbiam dbać o rośliny. Nie spodziewałam się, że będą u mnie tak rosły. Wydawało mi się, że trzeba do tego mieć jakieś szczególne umiejętności, a okazało się, że wystarczy raz w tygodniu je podlewać (śmiech). Straciłam już rachubę, ile ich posiadam. Mam w domu dżunglę!

Małgorzata Socha o dzieciach:

M.S.: Szczerze? Dzieci dość skutecznie wypełniają mój czas. Ciągle jestem w biegu, by ze wszystkim zdążyć i móc tej trójce poświęcić jak najwięcej energii w domu. Oczywiście nie zawsze się to udaje.

Doba zawsze jest za krótka dla zapracowanej mamy. Jak łączysz karierę z życiem domowym?

M.S.: Czasami nie dosypiam, ale mam sprytnie rozpisany kalendarz i ludzi, którzy mnie wspierają. Zawsze powtarzam, że każda kobieta powinna mieć na drugie imię Logistyka. Zosia, Basia i Staś dają mi poczucie, że dla kogoś to wszystko robię – zwyczajnie nadają temu sens. Czasem nawet jak jestem zmęczona i mam nawał pracy, to jednak trudno byłoby mi powiedzieć maluchom, że odcinam się od nich, bo muszę odpocząć. Książeczka wieczorem, jeśli nie wychodzę do teatru, musi być przeczytana.

Jakie są twoje dzieci?

M.S.: Zupełnie różne, na każde z nich działają inne sposoby wychowawcze. Jedno, kiedy wstanie lewą nogą, reaguje na rozśmieszanie. Drugie, którego nie mogę rano dobudzić, potrzebuje przytulania. Jednym słowem – pełna chata.

@malgosia_socha, Instagram

Zobacz także: Tak powstawała urodzinowa sesja ze zwycięzcami plebiscytu "Gwiazdy Party"!

Co nowego w "BrzydUli 2"?

Rano rodzina, a potem plan. Zdradzicie nam, co nowego wydarzy się w „BrzydUli 2”?

J.K.: Pierwsza część była lekką, cudowną historią o Kopciuszku, a druga, którą gramy od roku, jest zdecydowanie poważniejsza. Ula ma problemy innego kalibru. Na szali jest nie tylko miłość do ukochanej osoby, ale są też dzieci.

Czego możemy się spodziewać? Dziś już wiemy, że będziemy na antenie również w 2022 roku.

Wątek Uli to będzie historia kobiety, która traci prawie wszystko, ale odzyskuje jeszcze więcej.

Mam nadzieję, że nadal będzie zabawnie?

J.K.: Jak to w komediodramacie. Ale weselej będzie w wątkach związanych z tymi trochę bardziej odklejonymi od rzeczywistości postaciami: Violą, Adamem, Bożenką… Oni popełniają błędy na śmiesznie, a Ula raczej na smutno. Generalnie wszyscy nasi bohaterowie popełniają błędy, bo mają wady, są ludzcy.

A wasze wady, tak prywatnie?

J.K.: Z każdym kolejnym doświadczeniem widzę, jak bardzo się zmieniłam od czasu pierwszej „BrzydUli”. Byłam wtedy mocno przestraszona. A dziś… więcej wiem i chciałabym powiedzieć, że nie boję się w ogóle, ale tak nie jest. Boję się po prostu innych rzeczy.

M.S.: Mnie natomiast zdarza się spóźniać. Ale ciii… Niech to będzie tylko nasza tajemnica.

Reklama

Rozmawiała: Iwona Zgliczyńska

mat. prasowe
Reklama
Reklama
Reklama