Reklama

Udar, jaki Jacek Rozenek, aktor "Barw szczęścia", przeszedł w 2019 roku i jego konsekwencje, o których pisze w opublikowanej w czerwcu książce „Padnij! Powstań! Życie po udarze”, były dla niego czasem największej próby. To, że dziś mówi, porusza się, a nawet jest w lepszej formie, niż kiedyś, zawdzięcza morderczym, wielogodzinnym ćwiczeniom, jakie robił codziennie przez lata. W szpitalu doznał zderzenia z rzeczywistością - lekarze traktowali go instrumentalnie. Ale najgorsze było to, że został sam - siłę, by przetrwać i wrócić do zdrowia, musiał znaleźć w sobie.

Reklama

Jak Małgorzata Rozenek wspierała Jacka Rozenka po udarze?

Przed udarem Jacek Rozenek był okazem zdrowia - był w świetnej formie, trenował, znakomicie się czuł. Atak przyszedł niespodziewanie i wywrócił jego życie do góry nogami. Kiedy Rozenek trafił do szpitala, lekarze byli pewni, że umrze i wezwali najbliższych, by go pożegnali. W tym gronie nie zabrakło byłej żony Małgorzaty Rozenek-Majdan:

Przyjechała się ze mną pożegnać, później raz odwiedziła mnie z naszymi synami, kiedy nie umarłem i byłem w szpitalu, a trzeci raz się widzieliśmy, kiedy przepisywałem na nią mieszkanie. Była bardzo zajęta. Ale fajnie, że się zjawiła z chłopcami. I że nie żądała ode mnie pieniędzy na dzieci, kiedy nie mogłem pracować i nie zarabiałem. Bardzo to doceniam. Także to, że pokazała moją książkę na swoim Instagramie. Nie rozmawiałem z nią o tym wcześniej. Byłem bardzo miło zaskoczony, bo Małgorzata ma teraz swoje życie, a ja mam swoje. Nie ingerujemy w swoje sprawy i tak jest OK.

Aktor spędził półtora miesiąca na OIOM-ie i usłyszał, że będzie sparaliżowany. Przed udarem prowadził dużo szkoleń dla lekarzy, w których mówił im, jak powinni się zachowywać w stosunku do pacjentów. W szpitalu zetknął się ze smutną rzeczywistością polskiego NFZ:

„Ich zachowanie w szpitalu stanowiło skrajną antytezę moich szkoleń. To było instrumentalne traktowanie człowieka. Są lekarze wspaniali i tacy, którzy do niczego się nie nadają. Nawet mi ich szkoda, bo wykonują zawód, którego nie powinni wykonywać”, powiedział nam z goryczą Jacek Rozenek.

Artur Barbarowski

Ciężka choroba nie zmusiła go do przewartościowania życia, chociaż codziennie doskwierała mu samotność:

Po wyjściu ze szpitala pojechałem do domu i byłem kompletnie sam przez pierwsze trzy dni. Miałem sparaliżowaną całą prawą stronę ciała, więc nie jadłem. (…) Przez trzy lata walki o życie, a potem o powrót do zdrowia, byłem całkiem sam - zwierzył się nam Jacek Rozenek.

Aktor wykorzystał wszystkie swoje oszczędności na rehabilitację. A te się szybko skończyły, ponieważ, oczywiście, nie mógł grać, a więc i zarabiać. Nie miał pieniędzy nawet na konsultację medyczną:

Nie widziałem lekarza od półtora roku. Nie powinno tak być, ale przez ten czas nie mogłem sobie pozwolić finansowo na lekarza. Teraz już mam odpowiednie zasoby, więc pójdę - powiedział „Party” aktor.

Poruszający wywiad z Jackiem Rozenkiem w nowym "Party"! Już w sprzedaży.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama