Reklama

Magdalena Stępień od kilku tygodni informuje fanów o walce o zdrowie swojego śmiertelnie chorego syna. Modelka, by ratować życie swojego dziecka, zdecydowała się podjąć leczenia w Izraelu, w klinice, która daje chłopcu więcej procent na przeżycie niż szpital, w którym aktualnie syn Jakuba Rzeźniczaka się leczy. Ostatnia wypowiedź Jakuba Rzeźniczaka nie tylko wykluczyła wyjazd syna z kraju, ale także podobno definitywnie zamknęła zbiórkę pieniędzy na leczenie chłopca. Magdalena Stępień nie mogła pozostać obojętna wobec słów byłego partnera i postanowiła odnieść się do nich na Instagramie.

Reklama

Magdalena Stępień gorzko o Jakubie Rzeźniczaku: "ważniejszy jest PR"

Kilka tygodni temu okazało się, że syn Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka jest ciężko chory. Załamana modelka podzieliła się tą informacją na swoim Instagramie, nie kryjąc łez. Fani dzięki dużej aktywności Magdaleny Stępień w mediach społecznościowych mogli być na bieżąco z tą trudną sytuacją. Modelka przyznała, że robi wszystko, by uratować swojego syna. Gdy okazało się, że lekarze dają małemu Oliwierowi dwa procent na wyleczenie, z pomocą przyszła Anna Lewandowska, która znalazła chłopcu odpowiednią klinikę w Izraelu. Chwilę później ruszyła zbiórka pieniędzy i już w 7 godzin udało się zebrać potrzebną kwotę.

Zbiórka okazała się niestety powodem do ogromnego hejtu, który spadł na modelkę po długim i bolesnym wywodzie Dzikiego Trenera. Choć Magdalena Stępień zareagowała na krytyczne słowa mężczyzny, to nie wiele to pomogło. Dziki Trener nie skrytykował jedynie Magdaleny Stępień, ale także Jakuba Rzeźniczaka, który jego zdaniem jest w stanie pokryć kwotę leczenia swojego syna, a jednak pozwolił na to, by powstała owa zbiórka. W związku z tą sytuacją, w końcu, postanowił na nią zareagować Jakub Rzeźniczak, wydając zaskakujące oświadczenie.

Magdalena Stępień zdecydowała się odpowiedzieć na słowa byłego partnera. Najpierw usunęła wszystkie zdjęcia, jakie były na jej Instagramie, a później nagrała swoją wypowiedź:

- Jest mi bardzo przykro. To, co przeczytałam teraz na internecie... W sumie nie wiem, co mam wam powiedzieć, bo teraz nie jest dobry czas na tłumaczenie się i na pokazywanie całej prawdy, no ale właśnie tak jest, jak komuś bardziej zależy na własnym PR-e i na chronieniu własnej d*py, niż na ratowaniu życia syna. Oliwier ma na przeżycie tutaj w Polsce 2 proc. szans. W Izraelu pojawiło się więcej procent, dlatego podjęliśmy decyzję, że polecimy tam i spróbujemy tam, mając tu też dobrą opiekę, no ale jakby tam pojawiło się więcej procent, więc chcieliśmy go tam ratować, więc jedna z bardzo bliskich mi osób napisała i powiadomiła Kubę o tym, że jest szansa na ratunek dla Oliwiera w Izraelu. Odpowiedzi nie otrzymywaliśmy. Później poinformowaliśmy go, że będzie potrzebne 250 tys., też odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Z racji tego, że musieliśmy bardzo szybko działać, podjęliśmy decyzję o tym, że zakładamy zbiórkę, nie informując Kuby o tym - tłumaczy Magdalena Stępień.

magdalena___stepien/Instagram

Zobacz także: Magdalena Stępień odpowiada na krytykę Dzikiego Trenera: "Jeśli nie uzbieram tej kwoty i mój syn umrze..."

- Skoro nie było odpowiedzi, no to zrozumieliśmy, że Kuba nie dysponuje takimi pieniędzmi. A nawet jeśli by dysponował, to w momencie kiedy pojawiła się zbiórka, to mógł mi napisać "Magda dysponuję takimi pieniędzmi, proszę usuń tę zbiórkę, ja pokryję te koszta", ale takiej odpowiedzi nie otrzymałam. Teraz nagle, gdy po wczorajszym USG okazało się, że guz jest mniejszy, ojciec dziecka stwierdził, że Oliwier ma tutaj dobrą opiekę i uważa, że dziecko powinno być tutaj leczone, gdzie jeszcze kilka dni temu sam podpisywał zgodę na jego wylot za granicę i uważał, że rzeczywiście trzeba ratować dziecko za granicą, że w Polsce tutaj nie ma sensu, jak jest tam więcej procent - wyjaśnia.

Magdalena Stępień przyznała, że Jakub Rzeźniczak nagle zmienił zdanie dotyczące leczenia ich syna za granicą:

- My jesteśmy w kontakcie z rodzicami, których dzieci również mają, lub miały ten nowotwór i którzy informowali nas o wszystkim i myślę, że każdy z rodziców będący w takiej samej sytuacji jak ja, postąpiłyby tak samo. No ale tak to jest, jak ktoś chce teraz ratować bardziej siebie z całego tego syfu, który się zrobił i właśnie wystawia takie oświadczenia, że lepiej leczyć małego tutaj, że się nie wiedziało o zbiórce, no i żeby mnie wpędzić w tzw. kozi róg i pokazać, że ta zbiórka w ogóle nie była potrzebna. Przecież małego można leczyć tutaj w Polsce i on tutaj wyzdrowieje. To, że guz się zmniejszył, to nie znaczy, że on już jest wyleczony i że ilość procent jego wyleczalności urośnie. Nie on nie urośnie! Dalej jest dwa procent, a tam jest więcej, więc nie rozumiem w ogóle takiego działania i takich tekstów - wyjaśni Magda Stępień.

Magdalena Stępień przyznała, że jest załamana tym, co może się stać, gdy pieniądze ze zbiórki się skończą:

- Wcześniej ta osoba mówiła: "oczywiście, lećmy". Podpisał zgodę, no to chyba jest to jednoznaczne z tym, że się zgadza na ten wylot. Chyba nikt go do tego nie przymusił, żeby podpisać taką zgodę. No ale wiadomo, tak jak wcześniej wspomniałam, ważniejszy jest PR i to wybrał sobie dobry moment, aby wybrnąć z tego. Dlaczego nie udostępnił zbiórki? Wiadomo - "o zbiórce dowiedział się z internetu", bo przecież nie trzeba wylatywać, nie trzeba dziecka ratować za granicą, bo można go ratować tutaj. Tak się składa, że jesteśmy w kontakcie z rodzicami, tak jak wcześniej powiedziałam, tych dzieci, które zachorowały i to wcale tak nie wygląda, jakby się wydawało. No ale jak ktoś się angażuje w ratowanie dziecka "piąte przez dziesiąte", to właśnie są takie efekty. Ja wam nie będę dłużej tego tutaj tłumaczyć. Ja mam dokumenty potwierdzające chorobę Oliwiera. Ja się skupię z moją rodziną teraz tylko i wyłącznie na ratowaniu mojego dziecka.

Modelka podkreśliła, że postanowiła usunąć wszelkie zdjęcia z mediów społecznościowych, a wszystko po to, by móc się skupić na zdrowiu synka, nie zaś na hejcie, z jakim zmaga się od kilku tygodni.

Usunęłam zdjęcia, aby nie pojawiały się różne dziwne komentarze, dziwne dyskusje, bo to jest mi teraz totalnie niepotrzebne. Ja ze swojej strony wyjaśniłam wam sprawę jak wygląda. Myślę, że każda matka w takiej sytuacji, każdy rodzic, nigdy by sobie do końca życia nie wybaczył, gdyby nie dał swojemu dziecku tych kilku procent więcej i nie spróbował leczenia za granicą - wytłumaczyła Magda Stępień.

magdalena___stepien/Instagram

Zobacz także: Zbiórka na leczenie synka Magdaleny Stępień została zablokowana? Są nowe informacje!

Magdalena Stępień wyjaśniła, że relacja z ojcem Oliwiera jest dla niej bardzo trudna i nawet choroba ich dziecka, niewiele w tej kwestii zmieniła.

- Te kilka procent może odmienić jego życie, ale jak ktoś się angażuje tak, jak się angażuje - raz odpisuje, raz nie odpisuje, gada jakieś głupoty - no to właśnie tak wychodzi, jak wychodzi. nasza relacja nigdy nie była jakaś super, nawet w czasie choroby były kłótnie, różne sytuacje, które nie były na miejscu, a to wszystko dlatego, że ja do dziś nie pozbierałam się z tego, co mnie spotkało siedem miesięcy temu. Do dziś nie pozbierałam się po tym, jak zostałam potraktowana. Ja nie potrafię rozmawiać z tą osobą i nie potrafię z nią dogadać, nawet ze względu na chorobę, dlatego że to, jak zostałam potraktowana siedem miesięcy temu, nadal jest w moim sercu. I choćbym miała sama ratować życie mojego dziecka z moją rodziną i przyjaciółmi, bo to jest możliwe, ale takie wsparcie, jakie otrzymałam obecnie i w trakcie choroby, to to jest wsparcie zerowe - tłumaczy Magda Stępień.

Modelka nie ukrywa załamania faktem, że Jakub Rzeźniczak dołożył jej jeszcze więcej stresu w związku ze swoją wypowiedzią w mediach.

- (...) Jest tak bardzo zapatrzony we własne życie - dodaje Magda Stępień.

Magdalena Stępień podziękowała także wszystkim, którzy w tej trudnej sytuacji wsparli ją i jej syna. Zapewniła, że wierzy w wygraną z chorobą i zrobi wszystko, by uratować Oliwiera. By rozwiać wszelkie plotki i wątpliwości, modelka opublikowała szereg dokumentów potwierdzających diagnozę jej synka oraz planowaną terapię w Izraelu.

-Poinformuję was o przebiegu leczenia, o progresie. Jak będę miała jakieś większe informacje, ale na tę chwilę pasuję. Po prostu psychika siada przez ten cały cyrk, który się tutaj odwalił przez chorobę Oliwiera - zakańcza swoją wypowiedź Magdalena Stępień.

Reklama

magdalena___stepien/Instagram
Reklama
Reklama
Reklama