Reklama

„M jak miłość” w tym roku świętuje 20. rodziny! Z tej okazji Katarzyna Cichopek-Hakiel opowiedziała "Party", jak zaczęła się jej przygoda z serialem, jak wyglądały początki jej współpracy z Anną Muchą i... czy po 2-latach zamierza zrezygnować z gry i spróbować swoich sił gdzie indziej! Jak wyglądała jej aktorska droga, którą sama określa jako "najwiekszą przygodę swojego życia"?

Reklama

Do serialu "M jak miłość" Katarzyna Cichopek-Hakiel trafiła w 2000 roku – miała wówczas 17 lat! Kiedy przyszła na casting do roli Kingi Zduńskiej, była w klasie maturalnej. Praca nie kolidowała jej z nauką, bo na początku nastolatka miała zaledwie kilka dni zdjęciowych w miesiącu.

Traktowałam to jak wielką przygodę, zwłaszcza, że początkowo miałam zagrać tylko małą rólkę koleżanki Piotra Zduńskiego. Potem dochodziły kolejne sceny i… jeszcze kolejne. Mimo to za każdym razem, gdy kończylismy nagrania, żegnałam się z planem, bo nie miałam pewności, że na niego wrócę – wspomina początki swojej gry Katarzyna Cichopek-Hakiel.

Co ciekawe, Cichopek-Hakiel wcale nie wierzyła, że to właśnie ona dostanie rolę Kingi Zduńskiej. Powód? Miała wcześniej nieprzyjemne doświadczenia z branżą filmową. Poza tym wiedziała, że nie jest w pożądanym przez reżyserów „schemacie urodowym”. Dlaczego?

Miałam 10 kilogramów więcej, za to wzrostu za mało, burzę kręconych włosów i byłam chodzącą kuleczką, a w telewizji występowały głównie wysokie, smukłe dziewczyny z długimi nogami. Okazało się, że jest za późno, by się wycofać, więc postanowiłam zacisnąć zęby, pójść i zagrać najlepiej, jak potrafię. Na castingu roiło się od dziewczyn, które wyglądały jak z agencji modelek. Weszłam do sali, zagrałam słynną scenę o szarym komputerze, wyszłam i... wyparłam tę sytuację z pamięci – zdradziła w rozmowie z "Party" Kasia.

W szczytowym momencie popularności "M jak miłość" oglądało 13 mln fanów, ale niedoświadczona Cichopek-Hakiel nie była gotowa na trudności, z jakimi przyjdzie jej się mierzyć poza planem, m.in. na falę hejtu, jaka ją dotknęła. Gwiazda przyznaje, że nie była przygotowana na wszystkie (i te dobre, i te złe) komentarze pod swoim adresem, ale w trudnych chwilach wspierał ją serialowy mąż, Marcin Mroczek i ukochani rodzice. Na czyje wsparcie mogła jeszcze liczyć?

Nigdy nie zapomnę wspaniałego Witolda Pyrkosza, człowieka z ogromnym doświadczeniem aktorskim, z klasą, a przy tym ciepłego i otwartego. Przyjął nas z otwartymi ramionami. Nigdy nie dał mi odczuć, że przez brak doświadczenia jestem gorsza. Przeciwnie! Zawsze witał mnie słowami: „Cześć, mała”. Przytulaliśmy się, dawaliśmy sobie buziaka w policzek, a w przerwach pan Witold zabawiał nas opowieściami i anegdotkami. Zawsze czuliśmy się jak prawdziwa rodzina. Żałuję tylko, że mieliśmy razem tak mało scen - zdradza Cichopek-Hakiel.

Jak Katarzyna Cichopek-Hakiel poznała Annę Muchę?

W 2003 roku do obsady "M jak miłość" dołączyła Anna Mucha. Katarzyna Cichopek-Hakiel przyznaje, że nigdy nie zapomni dnia, w którym poznały się na planie. Mucha była już wtedy znana aktorką i miała na koncie kilka dużych ról. W jakich okolicznościach doszło do ich spotkania?

Graliśmy scenę, w której moja serialowa bohaterka Kinga dowiaduje się, że została przyjęta na uniwersytet. Wtedy zjawia się obłędnie piękna, seksowna dziewczyna, na którą patrzą wszyscy faceci, czyli Magda Marszałek – wkroczyła do serialu jak po czerwonym dywanie. I jeszcze rzuciła ten pamiętny tekst: „Cześć! Będziemy razem studiować” – śmieje się Cichopek-Hakiel.

Gwiazda nie ukrywa, że bardzo stresowała się poznaniem nowej koleżanki. Powód?

Już wtedy była gwiazdą. Zagrała w wielu filmach, zaliczyła okładki wszystkich topowych pism, podczas gdy ja miałam w dorobku jedynie plakat do „Bravo Girl”. Ale jako weteranka „M jak miłość” od początku postanowiłam się nią zaopiekować. Pomyślałam, że ona też może być zestresowana – mówi serialowa Kinga Zduńska.

Przez tyle lat na planie Katarzyna i Anna bardzo się zaprzyjaźniły i nie było między nimi żadnych kłótni. Potrafią gadać godzinami i cieszą się, gdy mają wspólne dni zdjęciowe. Plotkuje się jednak, że Katarzyna Cichopek-Hakiel, po tym jak została prowadzącą "Pytanie na śniadanie" poważnie myśli o odejściu z serialu. Czy tak się rzeczywiście stanie?

Nigdy! Jestem pokorną osobą, wierną aż po grób (śmiech). Zawsze doceniałam fakt, że mogę grać w tak popularnym serialu. (...) Gra w „M jak miłość” nigdy mi się nie nudzi! Scenarzyści dbają o to, żeby w serialu dużo się działo. Mamy naprawdę fajną ekipę i jestem wdzięczna, że mogę przez tyle lat być obecna w serialu. A „PnŚ”? To zupełnie inna praca, która jest dla mnie nowym wyzwaniem. Łączenie tych dwóch rzeczy to nie problem, to dla mnie przyjemność – uspokaja gwiazda.

Cały wywiad z Katarzyną Cichopek-Hakiel przeczytasz w nowym "Party".

Katarzyna Cichopek-Hakiel prowadzi "Pytanie na śniadanie". Czy planuje odejście z "M jak miłość"?

Instagram
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama