Wypadek Joanny L. odbił się szerokim echem w polskich mediach, a sprawa jest szeroko komentowana nie tylko przez prasę związaną z show-biznesem. Aktorka wystosowała oświadczenie, w którym przeprosiła za jadę po alkoholu i wyraziła skruchę. W obronę wziął ją również mąż, który próbował sugerować, że jego ukochana nie była świadoma faktu, iż jest pijana po delikatnej kolacji z winem. Przypomnijmy: Mąż Joanny L. skomentował jej wypadek po pijanemu. Milioner zabrał głos w tabloidzie

Reklama

Gwiazda wciąż czeka na decyzję prokuratury. Jak już informowaliśmy kilka dni temu, Joanna zaproponowała umorzenie sprawy w zamian za 10 tysięcy złotych i zaangażowanie się w kampanie społeczne dotyczące nietrzeźwych kierowców. Prawdopodobnie jednak takie rozwiązanie zostanie odrzucone, bowiem prokurator wciąż prowadzi śledztwo i powołuje kolejnych świadków. Wśród nich są osoby, które brały udział w stłuczce spowodowanej przez aktorkę.

Prokurator dostrzegł potrzebę przesłuchania kolejnych świadków, w tym drugiego funkcjonariusza policji, który brał udział w czynnościach z podejrzaną na miejscu zdarzenia, oraz osób, które uczestniczyły w tej stłuczce - wyjaśnia w rozmowie z TVN24 rzecznik prasowy prokuratury.

Dopiero po zgromadzeniu całego materiału dowodowego zapadnie decyzja, czy sprawa zostanie umorzona czy aktorka zostanie oskarżona. Jej wniosek ma jednak małe szanse na bycie zaakceptowanym.

Prokurator nie chce czekać z decyzją do końca września, a całe postępowanie ma tryb normalny, więc wątpliwe, aby ktokolwiek przystał na wspomnianą wyżej propozycję celebrytki. Decyzja zapadnie wtedy, kiedy będzie całość materiału dowodowego. Jeżeli uda się go zebrać w tym tygodniu, to nie będziemy przecież czekać z decyzją do końca września. Po zgromadzeniu pełnego materiału dowodowego, prokurator zdecyduje, czy wszystkie okoliczności sprawy uzasadniają skierowanie wniosku o warunkowe umorzenie sprawy, czy aktu oskarżenia do sądu celem rozpatrzenia tej sprawy w trybie normalnym. Wniosek Joanny L. nie jest wiążący dla prokuratora w żaden sposób, może zostać uwzględniony, ale nie musi - tłumaczy rzecznik.

Myślicie, że sprawa rzeczywiście trafi do sądu?

Zobacz: "Joanna łoiła do późna w nocy!"

Zobacz także

Reklama

Zdjęcia z wypadku Joanny L.:

Reklama
Reklama
Reklama