Zawsze pełna energii, teraz ma jej jeszcze więcej. Jak to możliwe? To po prostu Anna Lewandowska! Nam gwiazda opowiada o swoim nowym życiu – pracującej mamy dwóch córeczek.

Reklama

Kobieta „petarda” – przychodzi mi do głowy, kiedy myślę, jaka jest Anna Lewandowska (31). Umówiłyśmy się na rozmowę tuż przed jej live’em na Instagramie. Właśnie buja Laurę w wózku, a ja się zastanawiam, czy kiedykolwiek ma czas dla siebie. Zdarza się, że dzieci zabiera ze sobą nawet na spotkania biznesowe. Po chwili rozmowy już wiem, że jest jedną z najbardziej energicznych, pogodnych, bezpośrednich i otwartych osób, jakie znam. I co jest coraz rzadziej spotykane – nie tylko w świetle kamer.

Zobacz także: Lewandowscy spędzają wakacje z córkami, te zdjęcia Laury i Klary Was rozczulą

Nie było cię w Polsce od pół roku.

Okropnie tęskniłam. W czasie pandemii mieliśmy z bliskimi kontakt na Skypie, ale to nie to samo, co rozmowa na żywo. Wszyscy, w tym prababcia, czekali też, żeby zobaczyć Laurę.

Bardzo szybko po porodzie wróciłaś do pracy. Nie chciałaś odpocząć, odciąć się?

Pandemia w pewien sposób była dla mnie czasem zatrzymania. W marcu, jak wszyscy, musieliśmy z Robertem przeorganizować nasze życie domowe. Klara przestała chodzić do przedszkola, a my pracowaliśmy. Prowadzę firmy w Polsce, więc bardzo często uczestniczyłam w spotkaniach online. Na kilka tygodni „zamknęliśmy się” w naszym domu w Monachium tylko we trójkę. Byłam wtedy jeszcze w ciąży z Laurą i nareszcie miałam rodzinę wyłącznie dla siebie. Rano w ogrodzie piliśmy z mężem kawę, co na co dzień nie zdarza się nam często. Robert mówił: „Jest wspaniale!”. Doceniamy bardzo ten czas tylko dla siebie.

Zobacz także

Nie potrafisz nie pracować?

Zawsze taka byłam, na wszystkie pomysły nie starczało mi nigdy czasu. Przy drugim dziecku jest łatwiej? Myślę, że większość mam, które w domu mają dwoje lub więcej dzieci, zna ten obrazek, jak próbujemy karmić maluchy jednocześnie (śmiech). Kiedy Klarcia była jedna, czas był tylko dla niej, np. podczas śniadań. A jeśli ma się dwoje dzieci, trzeba liczyć się z zupełnie innymi wyzwaniami niż przy jednym maluchu. Moje serce jest teraz dla dwojga! Na razie Laura potrzebuje bardzo dużo mojej uwagi, a karmię ją piersią. Klara cieszy się, że ma rodzeństwo, mówi, że bardzo kocha siostrzyczkę. Natomiast bardzo dbamy o to, aby Klara miała jak najwięcej naszego czasu i naszej uwagi.

Było ci trudno tuż po porodzie?

Kiedy Robert wychodził na trening, wpadała do mnie znajoma, żebym mogła chociaż wziąć prysznic. Natomiast sam poród był dla mnie wyjątkowy, urodziłam rano, o godzinie 9.00, a o 17.00 byłam już w domu. Wszystko trwało 30 minut, nawet nie zdążono mi podać znieczulenia. To dla mnie było niesamowite – jedna kobieta, a dwa tak skrajnie różne porody. Klarę rodziłam 24 godziny, a Laurę 30 minut. Mój mąż, biegnąc po schodach do szpitala, ledwo zdążył na ostatnie 10 minut! To dzięki regularnej aktywności fizycznej mogłam urodzić obie córki naturalnie, na czym bardzo mi zależało.

Dlaczego tak myślisz?

Po tym, jak urodziłam Klarcię, podszedł do mnie ordynator i powiedział, że gdyby nie aktywność fizyczna, nie urodziłabym naturalnie. To był dla mnie ogromny komplement. Był przecież taki moment, kiedy lekarze zastanawiali się już nad cesarskim cięciem. Powtarzałam w kółko: „Dam radę!”. Wtedy pomogła mi siła charakteru i właśnie aktywność fizyczna. Drugi poród odbył się bez komplikacji i też zawdzięczam to aktywności fizycznej.

Nabrałaś ochoty na trzecie dziecko?

Pewnie, czemu nie!

Kto wybrał imię dla drugiej córki?

Klara wybrała z naszych dwóch propozycji. Imię Laura podobało nam się już od kilku lat i myśleliśmy o nim też przy pierwszym dziecku. A teraz bardzo pasuje: Laura i Klara.

Aniu, jesteś razem z Robertem 12 lat. Wielu dziennikarzy pyta cię, jak wspierasz męża, że odnosi takie sukcesy. A mnie interesuje, jakim wsparciem Robert jest dla ciebie.

Robert cudownie wspiera mnie od lat, ale nigdy nie robi tego na pokaz. Jest moim przyjacielem, bywa też psychologiem, bo zna mnie najlepiej i wie, że jestem spontaniczna, wymyślam, od razu chcę realizować swoje plany. A Robert wtedy mówi: „Stop! Najpierw pomyśl o sobie, na spokojnie, przeanalizujmy to…”. On ma spojrzenie na chłodno, a ja – na gorąco!

Na gorąco zaczęłaś też Fighter Challenge?

Siedem tygodni po porodzie dostałam zielone światło od lekarza prowadzącego, osteopaty i fizjoterapeuty, że moje ciało się zregenerowało i mogę wrócić do ćwiczeń – to było dla mnie bardzo ważne. Wtedy wystartowałam z wyzwaniem Fighter Challenge. Nigdy nie robiłam live’ów na Instagramie, aż zostałam wywołana do tablicy. Dzisiaj moje popołudnia wyglądają tak, że nagrywam live’y z ćwiczeniami, do których zapraszam wspaniałych gości – była już Kasia Zielińska, a niedługo będzie Joanna Jędrzejczyk. Potem wracam do domu, usypiam dzieci… i jeszcze próbuję coś w pracy zrobić. Na szczęście moje maleństwo budzi się w nocy raz, maksymalnie dwa razy. Klara budziła się znacznie częściej, więc chyba jako mama dostałam nagrodę (śmiech). Laura jest bardzo spokojnym, cichym maleństwem i rzadko płacze.

Ostatnio zamieściłaś na Instagramie swoje zdjęcie po nieprzespanej nocy i jeszcze tego samego poranka służyłaś poradą Małgorzacie Rozenek-Majdan, która pytała, czy karmiąca mama może w takiej sytuacji napić się kawy.

Badania wykazują, że 300 miligramów kofeiny jest dozwolone w takim przypadku. Można to przeliczyć na dwie niewielkie filiżanki naturalnej kawy.

Wielu ludzi nie może uwierzyć, że nie pomaga ci sztab niań: jedna usypia, druga robi śniadania, trzecia karmi Klarę, czwarta wychodzi na spacer z Laurą do parku…

Na razie bardzo pomagają nam w opiece obie babcie. Na stałe nie mam ani jednej niani do dzieci i wydaje mi się, że właśnie przyszedł ten czas, żeby to zmienić. Do tej pory zdarzało się, że brałam dziewczynki ze sobą nawet na spotkania biznesowe, ale na dłuższą metę nie jest to dobre ani dla dzieci, ani dla mnie. W Monachium mam nieco łatwiej, bo Klara już chodzi do przedszkola i zazwyczaj to Robert odbiera ją po południu i przywozi do domu.

Macie jeszcze jakieś stałe domowe rytuały?

Tak, staramy się jeść razem śniadania i kolacje, wtedy zawsze dużo rozmawiamy. To jest dla nas bardzo fajny czas, uspokajający. Najbardziej mnie śmieszy, jak czytam takie komentarze, że nasze dziecko wychowuje się na siłowni. Prawda jest taka, że Klara od małego jeździ ze mną na moje obozy Camp by Ann i zwyczajnie lubi naśladować to, co robię. Często prosi mnie, żebyśmy poszły razem pobawić się na siłownię, ale nie jest tak, że jesteśmy tam codziennie (śmiech). Bardzo lubimy też razem gotować, Klara jest moim najlepszym pomocnikiem.

Klara sama chce z tobą ćwiczyć!?

Pewnie! Klara jest pełna energii i po prostu nas obserwuje. Sama zakłada czerwoną koszulkę z numerem 9 i chce ćwiczyć. Była ze mną na obozie treningowym już jako czteromiesięczny maluch! Wczoraj mnie rozczuliła, bo powiedziała: „Mamuś, czy ty pamiętasz, że ja umiem robić skip A, skip C?”. Ja się bardzo z tego cieszę, ale do niczego jej nie zmuszam. Klara sama mówi: „Mamo, ja chcę na siłownię”, a tam pokazuje mi, co nowego umie zrobić. Jest to oczywiście tylko forma zabawy.

Kto z was był w dzieciństwie taki energiczny?

Oboje!

Ty szybko i energicznie stałaś się poważną bizneswoman! Twój pierwszy biznes Foods by Ann właśnie obchodził czwarte urodziny!

Ta firma to moje oczko w głowie, rozwijamy ją, a dodatkowo budujemy Foods & Friends, żeby rekomendować konsumentom dobrych producentów zdrowej żywności. Pamiętam, że cztery lata temu chciałam jeszcze wszystko kontrolować, dziś, jako mama dwójki maluchów, nie mam już takiej możliwości. Nadal koordynuję wiele spraw, ale jestem ogromnie wdzięczna moim pracownikom, którzy na miejscu wykonują wiele zadań. Nie jestem ani marketingowcem, ani ekonomistką. Działam sercem.

Czy w czasie pandemii musiałaś zwalniać ludzi?

Przeciwnie, zatrudnialiśmy. W czasie pandemii wystartowaliśmy z nowym projektem – zdrowego cateringu Super Menu, według mojej filozofii żywienia. Zastanawialiśmy się nad decyzją o otwarciu, prace trwały od ponad roku. Przeważyło to, że dzięki Super Menu stworzyliśmy około 80 nowych miejsc pracy.

Czy ty się wysypiasz?

(śmiech) Ja się nigdy nie wysypiam.

Jakie masz teraz największe marzenia biznesowe?

Na pewno chcę, by moje marki rosły w siłę. A w przyszłości zobaczymy…

Twoje życie to pasmo sukcesów. Masz na koncie w ogóle jakieś porażki?

Moje obozy treningowe z powodu pandemii odbędą się dopiero w przyszłym roku, choć cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Chcę być odpowiedzialna i dlatego sierpniowy obóz nie dojdzie do skutku. Zapraszam za to wszystkich na Instagram. Po pierwszych treningach online ledwo chodzę, a i na obozach lubimy się zmęczyć (śmiech). Ale kiedy są chęci, motywacja i siła – to wszystko jest możliwe. My, kobiety, naprawdę często nie podejrzewamy siebie, jak wiele jesteśmy w stanie zdziałać. Uwielbiam nam o tym przypominać.

Rozmawiała Iwona Zgliczyńska

Zobacz także: Anna Lewandowska ma idealnie płaski brzuch 3 miesiące po porodzie!

Laura jest spokojna, a Klara pełna energii – zdradza Anna.

Instagram
Reklama

„Rodzinnie uwielbiamy najbardziej”, napisała Anna na Instagramie. Ostatnio całą czwórką wyjechali na wakacje.

Instagram
Reklama
Reklama
Reklama