Kto mówił na Kingę Rusin "śledź z czekoladą" i dlaczego na początku kariery zafundowała sobie trwałą ondulację?
Kto mówił na Kingę Rusin "śledź z czekoladą" i dlaczego na początku kariery zafundowała sobie trwałą ondulację?
Kinga Rusin bardzo długo pracowała na swoją pozycję wielkiej gwiazdy. Dziś, kiedy zdecydowała się odejść z "DD TVN", żegnają ją wszyscy, w tym dyrektor Edward Miszczak. Gdy pojawiła się w gmachu przy Woronicza, miała tylko 21 lat. Wtedy na ekranach królowały Bogumiła Wander i Edyta Wojtczak, a Aleksander Bardini mówił o młodziutkiej Kindze „śledź z czekoladą”, bo tak bardzo nie pasowała do konwencji posągowych spikerek.
Największy błąd Kingi Rusin
Wtedy, 28 lat temu, Rusin przyszła na casting jako dziewczyna z długimi włosami. Potem dała je sobie ściąć i zrobić trwałą (namówił ją na to telewizyjny fryzjer), co do dziś uważa za swój największy wizerunkowy błąd. Prowadziła „Randkę w ciemno” oraz „Teleexpress”. Widzowie polubili ją za wdzięk i naturalność. Kiedy zapowiadała wieczorny film, oglądało ją blisko 20 milionów widzów. Kiedy pomyliła się na wizji, natychmiast przepraszała, by potem wysłuchać od Edyty Wojtczak, że powinna udawać, że tak było napisane w scenariuszu, i do niczego się nie przyznawać.
Zobacz także: Kinga Rusin pokazała swój brzuch na Instagramie. Fani oszaleli!
Małżeństwo z Tomaszem Lisem i wyjazd do USA
Okazało się, że pokochały ją nie tylko kamery. W 1994 roku dostała Wiktora w kategorii „Odkrycie telewizyjne roku”. W dodatku zakochała się we wschodzącej gwieździe mediów Tomaszu Lisie, który szybko awansował i został korespondentem TVP w Waszyngtonie. Para wyleciała do Stanów zaledwie trzy dni po ślubie, w 1994 roku. Życie Kingi Rusin przypominało wtedy bajkę. Widzowie ją dosłownie kochali. Zwłaszcza gdy mówiła takie rzeczy, że do ślubu poszła w swojej sukience z komunii, bo była tak drobną osobą. Wydawała się skromną dziewczyną, która wychowała się na śródmieściu w zwykłym mieszkaniu, na blokowisku.
To była typowa „dziewczyna z sąsiedztwa”, która odniosła wielki sukces!