Reklama

Anna Przybylska po zdiagnozowaniu nowotworu niemal całkowicie wycofała się z życia publicznego. Swojego ostatniego wywiadu udzieliła w lutym tego roku magazynowi "Viva!", którego czytelnicy uhonorowali ją tytułem "Najpiękniejszej". W rozmowie nie chciała poruszać tematu choroby, choć przyznała, że problemy ze zdrowiem mocno zweryfikowały jej życie. Przypomnijmy: "Chciałabym jeszcze trochę pożyć"

Reklama

Wywiad z gwiazdą przeprowadziła Krystyna Pytlakowska, z którą Anna znała się i przyjaźniła od lat. W najnowszym numerze magazynu znajdziemy materiał dziennikarki, który jest swojego rodzaju hołdem dla zmarłej aktorki. Pytlakowska wspomina w nim ich ostatnie rozmowy i kulisy wspomnianego wywiadu. Podkreśla, że Przybylska bardzo chciała wyzdrowieć, choć już wcześniej, między wierszami, sugerowała, że może nie dożyć czterdziestki.

Jeszcze brzmi mi w uszach jej radosny głos: "To pa, lecę. Umówiłam się z my-darlingiem na Monciaku". Tak nazywała swojego mężczyznę - Jarka. Cieszyła się z powrotu do Gdyni. Cieszyła się, że zdążyła. Tak jakby wiedziała, że musi się spieszyć. Nasze rozmowy były i wesołe, i smutne. Blisko życia, ale i śmierci. Kiedyś powiedziała mi jakoś między wierszami, że nie dożyje czterdziestki. "Co ty Aniu opowiadasz?", żachnęłam się. "Mówię ci to, co czuję", odpowiedziała ze stoickim spokojem (...) Ania Jarkowi nie miała nic do zarzucenia. "Przez półtora roku choroby ani razu mnie nie zawiódł", powiedziała mi w trakcie naszej ostatniej rozmowy. "Tak bardzo chciałabym wyzdrowieć dla niego. I dla dzieci" - wspomina dziennikarka.

Pytlakowska podkreśla też, że Anna uważała mówienie o chorobie za zbyt ekshibicjonistyczne.


Kiedy rozmawiałyśmy w grudniu ubiegłego roku, mówiła, że dla tabloidów i paparazzi nie ma nic świętego, nie umieją uszanować niczego. Nawet ciężkiej choroby. Tą chorobą jednak nie epatowała, nie opowiadała o jej szczegółach. Uważała, że to zbyt ekshibicjonistyczne, że nie powinna ujawniać aż tak swojej prywatności. A ja nie pytałam o szczegóły, ponieważ nie chciałam przysparzać Ani stresów. Kiedy jednak mówiła: "Zadzwoń za dwie, trzy godziny, może wtedy będę w stanie rozmawiać", domyślałam się, że cierpi, czekałam aż zadziałają środki przeciwbólowe. Zawsze bała się nie tylko czasu, ale i choroby. Podczas tamtej naszej przedostatniej, grudniowej, rozmowy powiedziała: "Ta moja cholerna intuicja. Wiesz, że ja to wszystko przeczułam? Mój ojciec miał raka i moja babcia" - czytamy w magazynie.

Wyjątkowy materiał poświęcony Annie Przybylskiej znajdziemy w nowym numerze "Vivy!".

Zobacz: Poruszająca rozmowa z mamą Ani Przybylskiej. Opowiedziała o ostatnich chwilach z córką

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama