Od śmierci Anny Przybylskiej minęły już ponad dwa tygodnie, ale wciąż ciężko pogodzić się z odejściem tak młodej, pięknej i utalentowanej kobiety. Zostały po niej filmy, seriale, fantastyczne zdjęcia i wspomnienia najbliższych, którzy pielęgnują pamięć po zmarłej aktorce. Historie, które przytaczają potwierdzają tylko, że mieliśmy do czynienia z osobą wyjątkową. Przypomnijmy: Menadżerka wspomina Przybylską. Zdradziła kilka nieznanych historii

Reklama

Niezwykły hołd aktorce postanowiła złożyć też "Viva!". Przybylska była bohaterką kilku okładek magazynu, w którym opowiadała o swoim szczęściu i rodzinie, będącej dla niej nadrzędną wartością. Na początku tego roku Anna zwyciężyła też w plebiscycie "Viva! Najpiękniejsi" i gorąco dziękowała za nagrodę, choć z uwagi na chorobę nie mogła odebrać jej osobiście. W nowym numerze znajdziemy poruszające wyznanie matki gwiazdy, Krystyny Przybylskiej. Kobieta przyznaje, że jej córka do końca walczyła i miała niesamowitą wolę życia.

Zaczęła robić badania i latem 2013 roku okazało się, że to nie kręgosłup, tylko trzustka. Guz, słowo rak nie chce mi przejść przez usta. Może jakaś pomyłka, może błąd diagnozy? Ale okazało się, że nie, to była prawda. Nikt nie może sobie wyobrazić, co czuje wtedy matka. Moją mamę straciłam w 2007 roku, strasznie mi jej brak, męża pochowałam wcześniej, mój ojciec też umarł, i szwagier. Tyle śmierci wokoło, ale ta jest najstraszniejsza. Ania do końca miała nadzieję, do końca walczyła, mimo że była już bardzo słaba. Próbowała jeszcze uprawiać jogging, ponieważ przywiązywała dużą wagę do sportu, ale udało jej się tylko podbiec kilka drobnych kroczków. Nigdy jednak nie padły takie słowa: Mamo, umieram. Jeśli chodziła się modlić do kościoła, to o życie, a nie o śmierć - wyznaje Krystyna Przybylska.

Ania zmarła w niedzielę 5 października. Jej menadżerka wspomina, że jeszcze dwa dni wcześniej zajmowała się dziećmi, odwiozła je do szkoły i odrabiała lekcję. W sobotę jednak odczuła jej bezsilność.

Jeszcze w piątek Ania pomogła Oliwce w lekcjach i zawiozła dzieci do szkoły, jak zwykle. Ona wszystkim w domu rządziła. Ale w sobotę była już bardzo słaba, siedziała w fotelu, rozmawiałyśmy prawie godzinę, ja płakałam, ona - nie. Dopiero wtedy widziałam, że zrezygnowała, nie to, że się poddała, zrozumiała tylko, że jest bezsilna. Przy Ani zostali najbliżsi - mama, siostra Agnieszka i Jarek - wyznaje w "Vivie!" Małgorzata Rudowska.

Ostatnie chwile z córką doskonale pamięta też Krystyna Przybylska.


A w sobotę jeszcze byliśmy z nią na spacerze. Jarek i ja. Pojechaliśmy na molo, po morzu pływały żaglówki, cudnie świeciło słońce. Ania powiedziała: Chociażby dla takiego widoku warto było przyjechać. A potem we dwie pojechałyśmy na lody, kupiła pięć opakowań. Zjadłyśmy je po kryjomu, bo Szymka trochę bolało gardło. W domu ugotowaliśmy jej ulubione ziemniaczki, uwielbiała je. Miała wyrzuty sumienia, że tak się z Agnieszką niby poświęcamy dla niej, a ja jej na to powiedziałam: A co innego mamy do roboty? Matka jest tylko jedna, sama mówiłaś. Wieczorem przyszła pielęgniarka Ela, powiedziała, że mogę pójść do domu i odpocząć. A Ania na to: Mamusiu, proszę cię, nie idź, proszę zostań. Zostałam i siedziałam z nią do rana - wspomina matka gwiazdy.

Ostatnie wspomnienie Anny Przybylskiej w tekście Krystyny Pytlakowskiej w nowej "Vivie!" - zachęcamy do lektury.

Zobacz także

Zobacz: Tabloid uśmiercił Przybylską już kilka miesięcy temu. Jej reakcja była niesamowita

Reklama

Najpiękniejsze zdjęcia Anny Przybylskiej:

Reklama
Reklama
Reklama