Mariusz Szczygieł wspomina niezwykłe pierwsze spotkanie z Korą „Poszedłem do kosmetyczki, żeby...”
Mariusz Szczygieł wspomina niezwykłe pierwsze spotkanie z Korą „Poszedłem do kosmetyczki, żeby...”
Piękne wspomnienia
1 z 5
W sobotę, 28 lipca, o 5:30 rano zmarła Kora, po 5 latach walki z rakiem. Informacja o śmierci wielkiej gwiazdy polskiej muzyki wstrząsnęła jej bliskimi, fanami i przyjaciółmi. Bardzo wiele osób wspominało wokalistkę pierwsze spotkania z nią i jej muzyką. Do tego grona należał m.in. znany dziennikarz Mariusz Szczygieł, który na swoim Instagramie opublikował wzruszającą i zabawną historię swojego pierwszego spotkania z Korą. Nigdy nie zgadniecie, co przed nim zrobił! Przeczytajcie więcej na kolejnych stronach galerii.
Zobacz: Księża warszawskiego kościoła we wzruszający sposób oddali hołd Korze!
2 z 5
Mariusz Szczygieł nie ukrywa, że Kora była najważniejszą postacią z jego młodości. Dziennikarz prawie poznał artystkę, gdy miał 16 lat. Prawei, bo gdy był w jej krakowskim mieszkaniu, przyjął go ówczesny mąż Kory, Marek Jackowski. Niestety, wokalistki nie było w domu. Szczygieł udawał jednak, że ją spotkał!
Kiedy miałem 16 lat, jako członek fanklubu zespołu Maanam (...) zostałem zaproszony do Krakowa, do mieszkania Kory i Marka Jackowskich. Kory nie było. Przyjął nas Marek, piliśmy ajerkoniak. Gdy wróciłem do mojej Złotoryi, miałem na plakacie Maanamu prawdziwy autograf Marka, sfałszowany autograf Kory i zmyślone szczegóły: jak moja idolka była ubrana. Nie mogłem się przyznać, że nie zobaczyłem gwiazdy. Upokorzyłbym się tą prawdą przed wszystkimi - mówi dziennikarz w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej".
Zobacz: „Chcę wydać kolejną płytę”. Co jeszcze powiedziała Kora w swoim ostatnim wywiadzie?
3 z 5
Mariusz Szczygieł dokładnie rozejrzał się po mieszkaniu gwiazdy i wrócił z ważnym szczegółem - arystka miała osmolony czajnik! Powiedział to swojej mamie, która chętnie dzieliła się informacją z innymi. Jak mówi, ta wiadomość sprawiła, że wszyscy mogli utożsamiać się z wielką gwiazdą. Kora stała się dla nich zwykłym człowiekiem, z przyziemnymi sprawami.
Mama pielęgnowała ten szczegół przez lata. Kiedy tylko w telewizji emitowano teledysk Maanamu, informowała obecną akurat w domu sąsiadkę czy koleżankę: „Wiesz, że TAKA artystka ma brudny czajnik?”. Czasem zmieniała formułę i od niechcenia, rzucając okiem na ekran, kiedy Kora zaczynała „Falowanie i spadanie...”, mama mówiła: „Aaaa, to ta, co ma ten czajnik niedoczyszczony”. Wszystkim obecnym informacja ta poprawiała samopoczucie: artystka wcale nie jest lepsza niż my. Codzienność ją także dopada. I ona też musi zmagać się z brudem - cytuje Szczygła wyborcza.
Zobacz: Nie tylko nowotwór... Kora przez lata zmagała się także z inną chorobą
4 z 5
Mariusz Szczygieł w końcu poznał Korę 4 lata później. Bardzo przeżywał to pierwsze spotkanie. Zaskakujące było to, co zrobił tuż przed nim!
Poznaliśmy się cztery lata później, gdy zacząłem pracę w swojej pierwszej redakcji („Na Przełaj”) i pojechałem do Krakowa na wywiad. Wykonałem dzień wcześniej coś strasznego: miałem jeszcze trądzik, więc poszedłem do kosmetyczki, żeby się Korze spodobać. Do głowy mi nie przyszło, że od kosmetyczki wychodzi się wstanie gorszym, niż przychodzi. 9...) Przyjechałem więc do Krakowa z czerwoną twarzą, niepewnością, kompleksami i podziwem dla swojej idolki - pisze GW.
Zobacz: "Dziś umarła Kora, ale również dziś narodziła się legenda Kory" Tomasz Raczek o śmierci przyjaciółki
5 z 5
Mariusz Szczygieł wspomniał również pewną anegdotę - artystka powiedziała mu, że nie podoba jej się jego imię (myślała, że ma na imię Marian). Wtedy jednak Szczygieł nie przejął się tym, a nawet postanowił wykorzystać opinię Kory i zamieścił ją w swoim tekście. W ten sposób każdy czytelnik zwrócił uwagę na imię młodego autora.
Chciałem dziś serdecznie Korze podziękować. Nawet nie wie, jak jest mi bliska. Dziś dziękuję Jej, że z nami była - kończy Szczygieł.