Reklama

Reklama

To wyjątkowo trudna konferencja trenera polskiej reprezentacji Adama Nawałki i jej kapitana - Roberta Lewandowskiego. Jak się tłumaczą z porażki na Mundialu w Rosji?

Czy dla Adama Nawałki to już koniec przygody z kadrą?

Nie podejmuję decyzji na gorąco. Umowa obowiązuje mnie do końca mundialu. Ale w tej sytuacji oddaje się do dyspozycji prezesa i zarządu PZPN.

Jak pracował mentalnie nad zespołem? Czy zawodnicy bali się grać?

Od początku naszej pracy aspekt mentalny był niezwykle ważny. Pod względem mentalnym był bardzo duży postęp. (...) Zawodnicy wczoraj dali z siebie wszystko. Ale przeciwnik był bardzo mocny, z najwyższej półki. To jeden z najlepszych naszych przeciwników z ostatnich lat. Nawet nasza dyspozycja z Euro by nie wystraczyła do pokonania takiego przeciwnika. Nie rozpatruję tego meczu w aspekcie strachu.

Czy po porażkach na Mundialu w Rosji trener chciałby dalej pracować z taką drużyną?

Nie czas i miejsce na takie dywagacje. Mnie interesuje następny mecz. Mieliśmy bardzo duże oczekiwania. Staraliśmy się chłodzić głowy i podchodzić do tego z dużym dystansem. Ale nie zaprezentowaliśmy się tak, jakbyśmy wszyscy tego chcieli i mamy tego pełną świadomość.

DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD WIDEO

Lewandowski tłumaczy porażkę

A Robert Lewandowski? Czy jego zdaniem ten "organizm przestał funkcjonować"? Czy zabrakło szczęścia?

Jako kapitan tej reprezentacji zawsze będę stał za piłkarzami i trenerem. Teraz i tak będziecie interpretowali moje słowa po swojemu. Jeśli porównamy to jaki każdy z nas miał sezon poprzedzający mistrzostwa, a jaki miał przed Euro, to ciężko jest przygotować drużynę w 2-3 tygodnie. Ostatnie 4 lata daliśmy dużo satysfakcji, teraz zawaliliśmy. Ale nie jesteśmy w stanie przeskoczyć pewnego poziomu. Zaważyło wiele elementów. Nie jest łatwo tu przyjść i rozmawiać. Najłatwiej by było schować głowę w piasek. Ale jako kapitan czuje się odpowiedzialny. Walczyliśmy o to, by było jak najlepiej. Ale na ten moment na więcej nas nie było stać. Każdy z nas chciał dać jak najwięcej, jak najlepiej się przygotować. Ale widać, że to było za mało. Musimy dalej wierzyć w tą reprezentację. Najłatwiej wszystko zburzyć, ale nie warto iść tą drogą. Przez ostatnie lata daliśmy wiele radości kibicom. W czasie tego mundialu nie daliśmy jej w ogóle. W ostatnim meczu zagramy o honor, ale także pokażemy, że dalej jesteśmy tą reprezentacją, która zaprowadziła nas tam, gdzie jesteśmy.

East News

Robert odniósł się również do informacji o podziałach w drużynie:

Ja nie będę nikogo atakować. Ale to jest właśnie to, o czym mówię - interpretacja wasza. Wiele artykułów było wymyślonych. To nie ma nic wspólnego z tym jak się zaprezentowaliśmy.

Absolutną nieprawda jest, że były w zespole jakiekolwiek rozłamy. Atmosfera, mimo wyników, jest wzorcowa. W takich momentach wszyscy trzymają się razem. To cementuje klimat - wtórował mu Nawałka. - Atmosfera była bardzo dobra. Robert cały czas jest z drużyną. Cały czas jest kapitanem, który ciągnie tę drużynę. Podobnie jestem bardzo zadowolony z bazy w Soczi. Klimat też nam nie przeszkadza. Warunki do treningów mamy świetne.

Czy nadzieje nie były za bardzo rozbudzone?

Jak pytaliście czy Polska jest faworytem tej grupy mówiłem, że nie - odpowiada Robert. - Trafiliśmy do trudnej grupy. Ale nie chcieliście mnie słuchać. Wierzyliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani, że trafimy z tą formą. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że to będzie bardzo ciężka grupa dla nas. Walczyliśmy, próbowaliśmy, ale pewnego poziomu nie przeskoczymy. Dalej wierzę w reprezentację, dalej będziemy grali w tej reprezentacji, dalej będziemy dumni z tego, że nosimy orzełka na piersi. Stworzymy kolejną, pomimo porażki nie poddamy się. Dalej będziemy walczyli, żeby te sukcesy były. Żeby sprawiać jak najwięcej radości. To nie jest łatwe ani dla nas, ale i dla Was. Wiele wyrzeczeń nas kosztowało, żeby się przygotować do Mundialu, ale poszło na marne. I to najbardziej boli. Czasami to w jaki sposób podchodzimy, z jakim entuazjazmem nie do końca zgadza się z tym, co na papierze. Warto pisać o tym, co jest realne.

Czy mają sobie coś do zarzucenia?

Jesteśmy rozczarowani. To ja ponoszę odpowiedzialność i nie ma co do tego mieszać zawodników - mówi Adam Nawałka. - Myślę, że był to bardzo wartościowy czas. W ciągu ponad 4 lat zaliczyliśmy 2 największe imprezy. W bardzo dobrym stylu przechodziliśmy eliminacje i jest to zasługa ciężkiej pracy zawodników. I mam olbrzymią satysfakcję, że mogłem pracować z tymi zawodnikami.

A Robert?

- Pierwszy mecz na pewno rozczarowaliśmy i to bierzemy na klatę. Reszta to gdybanie. Teraz rozpatrywanie tego co było, nie ma sensu. Wiele elementów się na to złożyło. Ja jako kapitan na pewno się nie poddam, reprezentacja się nie podda.

Czy Nawałka zgadza się z Glikiem, który uważa, że wyglądaliśmy słabo pod każdym możliwym względem.

- Zawodnicy mają prawo się wypowiadać na temat swojej gry, zespołu. Nie ma cenzury. Wypowiedź Kamila była spowodowana rozczarowaniem po meczu. Biorąc pod uwagę wynik to tak, drużyna Kolumbii była lepsza pod każdym względem. Ale my też byliśmy przygotowani. W futbolu jest tak, że to piłka decyduje jaki był wynik. I jest to wasze prawo, że tak do tego podchodzicie, że oceniacie nas przez pryzmat wyniku. Jak patrzę na to, co pokazują mi dane. A te pokazują mi, że pod względem motorycznym byliśmy przygotowani optymalnie.

Robert miał tylko 4 sytuacje bramkowe. Czemu tak mało?

- Jeśli całość nie funkcjonuje tak jak trzeba, to ciężko coś zrobić. Na Euro sytuacji nie było wiele więcej, ale były inne drużyny, a my byliśmy na innym poziomie. Ta niemoc boli. Jestem napastnikiem i żyję z podań. Ciężko jest stworzyć sytuację jeśli czujesz, że czegoś brakuje. Niezależnie od tego jak się będziesz starał, to nie będziesz w stanie ulepić czegoś, ponieważ brakuje ci argumentów.

Skoro było tak dobrze (przygotowanie, baza, boiska), to dlaczego było tak źle?

Odpowiedź jest bardzo konkretna: to nasz postawa wobec przeciwników była niezadowalająca. My, jeśli chodzi o wartość piłkarską, byliśmy słabsi tak w pierwszym, jak i drugim meczu. Jakość podstawowej jedenastki była znacznie wyższa podczas Euro niż jest obecnie. Krótka piłka - to umiejętności były decydujące - tłumaczy Nawałka.

Jak będzie wyglądał skład na Japonię? Jak trzeba zagrać?

Co do składu i strategii, tutaj nic się nie zmienia - mówi trener Nawałka. - Czekam na raport medyczny doktora. Potem będą zajęcia na boisku. Co do strategi - wybierzemy optymalną opcję. Myślę, że nie będziemy mieli najmniejszego problemu jeśli chodzi o motywację. Wierzę gorąco w to, że nie zabraknie determinacji, by jak najlepiej się zaprezentować.

Czy wybór bramkarza był słuszny?

Miałem ból głowy. Dwóch świetnych bramkarzy, była rywalizacja. Tą decyzję podjęliśmy dosłownie 3 dni przed meczem. Przekazałem ją zawodnikom i przyjęli ją bardzo spokojnie. Wojtek został bramkarzem numer 1 i w tamtym momencie była to decyzja słuszna - mówi trener.

Dla Roberta mogła to być impreza życia, czy jest osobiście rozczarowany?

Jest rozczarowanie tym jak zagraliśmy. Ale, że to miał być mój turniej życia... ja nigdy o tym nie mówiłem. Dlatego to jest dla mnie zdziwienie, skąd takie pytanie. Wiadomo jest rozczarowanie, jeśli chodzi o wynik całej reprezentacji, to jest gra zespołowa. Jako kapitan czuje się odpowiedzialny za te porażki, ale osobiście nic nie mogłem więcej zrobić.

To może być najgorszy turniej w historii występów polskiej kadry.

Doskonale sobie zdajemy sprawę z powagi sytuacji. Słowa są zbędne, to czyny decydują jak to będzie wyglądało - mówi trener Nawałka. - To ja jestem odpowiedzialny za to, co się tutaj wydarzyło. To ja decyduję o wszystkim, co tutaj się dzieje. Jestem świadom, że wydarzyło się źle.

Nie jesteśmy w komfortowej sytuacji mentalnej, ale na pewno się nie poddamy - dodaje Robert. Chcemy zakończyć mundial pozytywnym aspektem. Musimy walczyć i dać z siebie to, co mamy. Nie mamy nic do stracenia. Jesteśmy w stanie zdobyć te punkty.

Robert Lewandowski skomentował występ swój i reprezentacji zaraz po meczu. Potem udzielił też wywiadu portalowi Sport.pl

Możemy sobie pluć w brodę, że zmarnowaliśmy szansę w meczu z Senegalem. Przeciw Kolumbii byliśmy bez szans (...). Nie oszukujmy się. Nie jesteśmy drużyną, która mogła powalczyć o jakieś wyższe rundy. Wycisnęliśmy chyba maks z tego co mieliśmy.

A co z nim samym? Jak ocenia swoją grę?

Nie wyczaruję czegoś z niczego. Byłem podwajany, potrajany. Nie wyszkolono mnie tak, że kiwnę pięciu, na końcu bramkarza i strzelę bramkę - mówił portalowi. - Znów nie miałem zbyt wielu sytuacji. Nawet nie mogę mieć do siebie pretensji, że jakiejś znakomitej nie wykorzystałem. Żyję z podań.

Zobacz także: Arek Milik i Robert Lewandowski mają KONFLIKT? Dziennikarz zdradza: "Arek krzyczał na Lewego"

Reklama

Jak dodawał Robert, wszyscy w kadrze przeżywają teraz najcięższe chwile w karierze.

Wrócimy do hotelu, będziemy rozmyślać, będziemy załamani. Jest gorycz. Nie wyszło. Jesteśmy źli, smutni. Nie chcecie wiedzieć, co czujemy.

Reklama
Reklama
Reklama