Reklama

Kinga Rusin jest jedną z najbardziej wnikliwych dziennikarek w programie "Dzień Dobry TVN". Gwiazda nie boi się zadawać trudnych pytań i często wchodzi w dyskusję z gośćmi. Nie zawsze udaje jej się powstrzymać od uszczypliwych komentarzy. Przypomnijmy: Bosacka: Polki są bardzo praktyczne. Dla Rusin to nie był komplement

Reklama

Wczoraj w studiu programu pojawiło się kilka ekspertek od wychowywania dzieci. Kinga podjęła z nimi rozmowę na temat dodatkowych zajęć w szkole. Niektórzy uważają, że rodzice wysyłają swoje pociechy na lekcja tańczy czy języków, tylko po to by spełnić swoje ambicje. Rusin myśli zupełnie inaczej. Według niej to pomaga nauczyć dzieciaki dyscypliny. Sama w ten sposób wychowywała swój córki, które na początku narzekały na dodatkowe zajęcia, teraz są jej wdzięczne:

W klasie mojej córki jest bardzo dużo Azjatów, i to są dzieci, które mają najlepsze oceny w klasie. To dzieci, które są niewyobrażalnie zdyscyplinowane, nie mam wrażenia, że są bardzo pokrzywdzone przez los, ale faktycznie wszyscy są geniuszami z przedmiotów ścisłych i wszyscy grają na jakiś instrumentach. Ja powiem szczerzę, może się narażę wielu osobom, ale ja uważam, że ten model, gdzie dyscyplinujemy dzieci po szkole, oczywiście dajemy im trochę czasu, żeby się ponudziły, nie jest taki zły. Ten model wymaga niezwykle dużo poświęcenia ze strony rodziców, bo trzeba dziecko cały czas pilnować. [...] To nie jest tak, że się wysyła dziecko z domu i ono tam sobie samo idzie, to wymaga niezwykłej dyscypliny od rodzica, to jest model trudny, ale niezwykle skuteczny. Rozmawiam ze swoimi córkami, moje dzieci musiały spróbować moich sportów, tych co ja próbowałam, tych co ja znam. Był bunt, ale teraz mi dziękują. - mówi Rusin

Zgadzacie się z Kingą?

Zobacz: Joanna L. w ogniu krytyki. Teraz nabija się z niej Rusin

Reklama

Kinga Rusin na planie Top Model z córką:

Reklama
Reklama
Reklama