Byli ze sobą 46 lat... Wzruszająca historia miłości Zbigniewa i Krystyny Wodeckich

Zbigniew Wodecki nie żyje... Kilkanaście dni temu artysta trafił do szpitala. Opłakuje go cała Polska. 30 maja odbędzie się pogrzeb wokalisty w Krakowie.

Zobacz: Tłumy pożegnały Zbigniewa Wodeckiego na pogrzebie w Krakowie!

Wszyscy współczują też rodzinie artysty, która przez ostatnie dni czuwała przy jego łóżku w szpitalu. Cały czas była przy nim żona, Krystyna Wodecka, z którą był związany przez 46 lat. Historia miłości Zbigniewa Wodeckiego i jego żony wzrusza do łez. Przeczytajcie w naszej galerii - to gotowy scenariusz na film o wielkim uczuciu. Niestety, dziś ten film ma smutne zakończenie.

Polecamy: Gwiazdy komentują smutne informacje o stanie zdrowia Zbigniewa Wodeckiego: "Jestem zdruzgotany"

Zbigniew Wodecki poznał swoją przyszłą żonę Krystynę, gdy miał 18 lat. Do ich pierwszego spotkania doszło w słynnej Piwnicy pod Baranami. Wodecki miał tam występ. Pękła mu wtedy struna w skrzypcach, co uznał za znak. Między nim, a Krystyną szybko pojawiło się głębokie uczucie. Zaledwie trzy lata później na świat przyszło pierwsze dziecko pary, córka Joanna ( na zdjęciu z siostrą, drugą córką Wodeckiego).

Dwa lata później na świat przyszła kolejna córka pary, Katarzyna. A po kolejnych dwóch latach, urodził się syn, Paweł. Zbigniew Wodecki są miał pięcioro wnucząt. Żona Zbigniewa Wodeckiego jest osobą scalającą rodzinę. Wodecki w młodości często wyjeżdżał ze względu na pracę. Krystyna Wodecka pozostała w cieniu męża. Nie pokazywała się publicznie. Pracowała jako geolog i nie zależało jej na rozgłosie w mediach. Artysta przyznawał, że to pomagało im w związku. Tak tłumaczył sukces ich długiego małżeństwa:

Duża w tym zasługa tego, że moja żona nie jest w tzw. branży. Dwóch aktorów nie może być szczęśliwym małżeństwem, dwóch muzyków również. Za dużo pretensji. Jeśli żona źle ci wchodzi z Bachem przez dwadzieścia lat z rzędu, to można ją chyba zabić tą altówką. Miłość szlag trafia - powiedział Wodecki w wywiadzie dla "Gali".

W wywiadzie dla „Vivy" Zbigniew Wodecki przyznawał, że rodzina jest dla niego ważna, ale nie jest domatorem:

Dom to jest coś takiego, za czym tęsknisz, a jak przyjeżdżasz do niego, to już po dwóch dniach cię nosi. Nie da się wytrzymać w domu, bo czujesz się niepotrzebny. Brakuje publiczności.

Na pytanie Oli Kwaśniewskiej w magazynie „Viva", czy przez pracę nie cierpi jego życie rodzinne, Zbigniew Wodecki odpowiedział:

Samochód, scena, brawka, samochód, scena, brawka, nagródka… Trochę człowiek stracił normalnego życia, prawda? Ja dopiero na wnukach sobie odbijam. One mają już swoje sprawy, a ja zobaczyłem, ile straciłem, nie będąc normalnym ojcem. Ale jak miałem nim być, skoro musiałem rodzinę utrzymać? Miałem sporo szczęścia, do tego umiejętność gry na skrzypcach i jeszcze umiejętność pisania samemu sobie, także swoją szufladkę wypełniłem. Teraz odrywam kupony i podziwiam młodych ludzi. Życzę im jak najlepiej.

Wiadomość o chorobie Zbigniewa Wodeckiego zaskoczyła wszystkich. Przez ostatnie dni rodzina artysty nie opuszczała szpitala. Niestety, teraz przyjdzie im pożegnać męża i tatę. A nam wielkiego muzyka...

„Gdyby nie tryb mojej pracy, pewnie byśmy się pozabijali, bo mamy zupełnie inne charaktery. A tak nie wchodzimy sobie w drogę i dzięki temu jesteśmy do dziś szczęśliwi" - mówił o swoim małżeństwie Zbigniew Wodecki.