Reklama

"Wprost" na początku tygodnia wywołało wielką medialną burzę publikacją na temat Kamila Durczoka. Cała afera nasilała się z dnia na dzień, a coraz więcej osób z branży zaczęło opowiadać się po stronie dziennikarza. W jego obronie stanęła nawet Małgorzata Domagalik. Zobacz: Polska Anna Wintour broni Durczoka. Uderza w Wojewódzkiego i Korwin Piotrowską

Reklama

Zdjęcia, które zostały zamieszczone w artykule wskazywały na to, że w apartamencie, z którego podobno uciekł redaktor naczelny "Faktów" znajdowały się jego rzeczy osobiste. Na fotografiach widać między innymi treści pornograficzne, ale jak się okazuje zostały one wykonane miesiąc po tym jak do mieszkania wszedł właściciel, Zbigniew T. W pomieszczeniu ponoć nie było kobiety, która je wynajmowała, a zakapturzony mężczyzna.

Dzisiejsze wydanie tabloidu "fakt" rekonstruuje wydarzenia z tamtego okresu:

Policjanci – wezwani przez T. do zgłoszenia kradzieży z włamaniem – zatrzymują dziennikarza przed klatką jako osobę obcą – ochroniarz nie rozpoznał w nim żadnego z mieszkańców. Durczok tłumaczy, że wyszedł z jednego z mieszkań, bo doszło w nim do "dyskusji i nieporozumienia". Wraca z policjantami na górę - relacjonuje tabloid. To druga pewna jego wizyta w mieszkaniu, razem z funkcjonariuszami wchodzi do środka. Do rozmowy z biznesmenem dochodzi w salonie 130–metrowego mieszkania, które kilka lat temu T. od podstaw wyremontował. Właściciel potwierdza policji, że to nie włamanie. Policjanci notują, że to "spór cywilno-prawny o niepłacenie czynszu". Schodzą na dół z Durczokiem. Tam dziennikarz mówi, że chce jeszcze wrócić do mieszkania i przeprosić właściciela za zamieszanie. Prawdopodobnie Durczok idzie tam już z Elą W., właścicielką dużego psa, która tam mieszka.

Pojawia się także wątpliwość kim jest wspomniana kobieta, która niejako przyczyniła się do całego zamieszania:

Mieszkanie wynajmuje Eli W. niewielka firma zajmująca się sprzedażą prądu. Pod adresem wskazanym jako biuro tej spółki przy Wale Miedzeszyńskim – pusto. Telefony firmy nie odpowiadają. Ela W. pracuje tam od maja ub. r. Wcześniej nie zajmowała się takimi sprawami, a nie jest postacią anonimową – od lat działa w branży artystycznej. Jej zdjęcie pokazujemy sąsiadom. Potwierdzają, że mieszkała tu z koleżanką. Wychodziły razem na spacer z psem. Próbowaliśmy się z nią skontaktować. Bezskutecznie. Jeszcze dwa tygodnie temu na Facebooku szukała mieszkania.

Jak zakończy się ta sprawa?

Zobacz: Wprost tłumaczy się z publikacji o Durczoku: Policjanci bagatelizowali sprawę, zostałaby skręcona na początku


Reklama

Kamil Durczok na salonach:

Reklama
Reklama
Reklama