Kate Rozz o adoptowanym synu: Porównywanie do konia jest haniebne
Gwizdała tłumaczy się z plotek
Kate Rozz w tym tygodniu z pewnością będzie najgorętszą postacią show-biznesu. Wszystko za sprawą szokujących wyznań Wojciecha Fibaka we "Wprost" na temat swatania Gwizdały z jej pierwszym mężem, oraz szczerego wywiadu, jakiego celebrytka udzieliła w dwutygodniku "Gala". Zobacz: "Przyjaźnimy się z Fibakami"
Rozz w rozmowie opowiedziała pierwszy raz o rozstaniu z Piotrem Adamczykiem, a także zdradziła poruszające kulisy adopcji jej syna, które były dla niej w pewnym sensie walką o szczęście chłopca.
- Adopcja Shaantiego nie była zaplanowana. Po prostu życie przyniosło mi taką sytuację, w której stanęłam między wyborem serca a rozumem. Nie mogłam zachować się inaczej - wyznaje Rozz w "Gali".
W dwutygodniku Kate wspomina pierwsze spotkanie z chłopcem, a także szereg przeciwności losu, jakie na nią spadły w trakcie starń o adopcje.
- Kilka lat temu mama jak co roku zawiozła prezenty na Boże Narodzenie do domu dziecka. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam Shaantiego - małego chłopca płaczącego na korytarzu. Kiedy zamknęliśmy proces adopcyjny, to był chyba najpiękniejszy dzień w życiu. Oczywiście każdy dzień spędzony razem jest darem, ale to było jak narodziny czegoś wyjątkowego, taka pewność, że już nic nas nie rozłączy.
Kiedy Rozz spotykała się z Adamczykiem, kolorowa prasa opisała historię o tym, że Kate zmieniła imię synowi na cześć konia aktora, aby sprawić mu przyjemność. W całej sprawie, prawdą jest fakt, że celebrytka nadała chłopcu nowe imię, ale dużo wcześniej.
- To jakaś kompletna bzdura, niemająca nw sobie cienia prawdy ani logiki, bo to imię pojawiło się zanim w ogóle Piotra poznałam. Powiem z całą stanowczością: porównywanie dziecka, szczególnie z taką ciężką przeszłością do konia było dla mnie haniebne i niemoralne. Szokujące w swoim okrucieństwie, bezmyślności i głupocie tego, kto to wymyślił i napisał.
W miniony weekend Kate w reportażu, który wyemitowało "Dzień Dobry TVN" pokazała, że jest kochającą mamą, a jej córeczka Mia, jak i adoptowany syn Shaanti mają szczęśliwe dzieciństwo. Ciekawe, co na to "mąż" Kate, Piotr Adamczyk. Zobacz: "Nie było ślubu, nie będzie rozwodu"
Tak Kate Rozz żyje z dziećmi w Paryżu: