"Bił moją głową o podłogę" - poruszająca rozmowa z Katarzyną Dziedzic w "Pytaniu na śniadanie"! Nie była pierwszą ofiarą znanego trenera!
"Bił moją głową o podłogę" - poruszająca rozmowa z Katarzyną Dziedzic w "Pytaniu na śniadanie"! Nie była pierwszą ofiarą znanego trenera!
1 z 5
Katarzyna Dziedzic w poruszającej rozmowie w "Pytaniu na Śniadanie" opowiedziała o swoim dramacie. Kilka dni temu 26-letnia trenerka personalna opublikowała w sieci zdjęcia, na których widac jej zmasakrowaną twarz. Kobieta przyznała, że została brutalnie pobita przez swojego partnera, który również jest trenerem personalnym. Jak informowali dziennikarze programu Fakty TVN, mężczyzna został już zatrzymany, jednak nie przyznaje się do pobicia swojej dziewczyny. Miłosz ma zakaz zbliżania się do Katarzyny Dziedzic. Grożą mu dwa lata więzienia.
Teraz, kilka dni od pobicia Katarzyna Dziedzic pojawiła się w programie "Pytanie na Śniadanie" i ze szczegółami opowiedziała o swoim dramacie. Kobieta nie potrafiła powstrzymać łez mówiąc o swoim oprawcy... Okazuje się jednak, że Katarzyna Dziedzic nie była pierwszą ofiarą trenera Miłosza.
Zobaczcie, co powiedziała Katarzyna Dziedzic!
Zobacz także: "Zmasakrował mi twarz. Byłam przekonana, że mnie zabije". Znany trener personalny brutalnie pobił ukochaną!
2 z 5
Katarzyna Dziedzic w "Pytaniu na Śniadanie" przyznała, że awantura rozpoczęła się w chwili, gdy jej chłopak zauważył, że Dziedzic czyta jego wiadomości, które wymienia z inną kobietą! Mężczyzna miał być wówczas pod wpływem alkoholu. 26-letnia trenerka ze szczegółami opowiedziała o swoim dramacie.
(...) on wpadł w dziki szał. Ja próbowałam uciec do łazienki, te dwie sekundy były najgorsze jak chciałam się zamknąć w niej i brakowało mi tych dwóch centymetrów, żeby zamknąć te drzwi i on z drugiej strony szarpnął. I wtedy rzucił mnie na podłogę, zaczął wykręcać mi rękę, w szale wziął mnie za włosy i bił moją głową o podłogę. W pewnym momencie przestał, ja wstałam... Czułam, że jestem cała we krwi, spojrzałam w lustro i... powiedziałam mu "zobacz, co ty mi zrobiłeś". On pierwsze co powiedział, że on tego nie zrobił, żebym nigdzie nie dzwoniła. Ja zaczęłam krzyczeć, płakać. Próbowałam się dodzwonić na policję, ale nie mogłam. I zadzwoniłam do brata, powiedziałam mu, że mnie pobił, że nie mogę się dodzwonić na policję, jemu udało się dodzwonić - mówiła zapłakana Katarzyna Dziedzic w "Pytaniu na Śniadanie".
Okazuje się jednak, że kobieta nie była pierwszą ofiarą trenera Miłosza! Zobaczcie, co jeszcze powiedziała Katarzyna Dziedzic!
Zobacz także: Rodzina Magdaleny Żuk chce uczcić zbliżającą się rocznicę jej śmierci w specjalny sposób, a co ze śledztwem?
3 z 5
Kobieta w rozmowie z prowadzącymi poranne show w TVP2 przyznała, że już na początku jej związku z Miłoszem dostawała informacje, że mężczyzna wcześniej znęcał się nad swoją byłą żoną. Dlaczego więc zdecydowała się kontynuować związek?
Jak się poznaliśmy, to następnego dnia jak widzieli nas na imprezie, to mój brat dostał dużo telefonów, żebym ja się broń boże z nim nie spotykała, że jego była żona... że też znęcał się nad nią. Oni byli po rozwodzie, ja byłam na tyle głupia i zakochana, że pobiegłam do niego z tymi wiadomościami, a on się wybielił, mówił że to wina żony, że ona się na nim mści bo ją zostawił- mówiła Katarzyna Dziedzic.
Na szczęście teraz Katarzyna Dziedzic może liczyć na wsparcie swoich bliskich. Komu jest wdzięczna najbardziej i za co?
Zobacz także: Agresja męża: dlaczego przemoc domowa jest w Polsce „normą”?
4 z 5
Ja mam niesamowite wsparcie w rodzinie. Nie wyobrażam sobie, co bym zrobiła bez mojego brata. On się nie zastanawiał, czy faktycznie tak było, tylko on wiedział, że trzeba jechać mi pomóc. W między czasie, jak mój brat jechał z Olsztyna do Gdańska to Miłosz do niego dzwonił i mówił "nie wierz jej". A mój brat pytał "dlaczego więc moja siostra jest w szpitalu, dlaczego wszystko jest zakrwawione?"- Katarzyna Dziedzic wspominała w "Pytaniu na Śniadanie".
Kobieta przyznała, że powiedziała głośno o swoim dramacie po to, żeby pokazać innym kobietom, które również są ofiarami przemocy, że nie powinny tkwić w tak toksycznych związkach. Dziedzic powiedziała wprost, że od momentu opublikowania swoich zdjęć ze zmasakrowaną twarzą, napisało do niej wiele kobiet, które tak jak ona, żyją pod jednym dachem ze swoimi oprawcami.
Katarzyna Dziedzic wystosowała do nich apel:
Musicie być silne, musicie odejść kiedy włączają się wam czerwone alarmy, a nie w ostateczności kiedy dochodzi do czegoś takiego jak ja mam na twarzy. Nie bójcie się tego, co ludzie powiedzą bo społeczeństwo potrafi być okrutne, ale wy musiecie być silne i pewne tego, że winny jest tylko i wyłącznie oprawca, nie my, bo ofiara nigdy nie jest winna.
5 z 5
Trenerka nie ukrywa jednak, że ona sama nie miała wcześniej takiej siły w sobie.
Ja miałam bardzo dużo alarmów, ale nie miałam siły, żeby powiedzieć nie... - zdradziła w "PnŚ".