Reklama

Katarzyna Zielińska to dzisiaj jedna z bardziej stylowych i pożądanych gwiazd w polskim show-biznesie. Jak się jednak okazuje, zanim aktorka trafiła do serialu "Barwy szczęścia", który zapewnił jej lukratywne kontrakty reklamowe i telewizyjne, pracowała na gospodarstwie rolnym.

Reklama

W jednym z ostatnich wywiadów, Zielińska szczerze przyznała, że jako nastolatka zarabiała na życie pracą w szklarni. Pomagała rodzicom w hodowli kwiatów i owoców, które później razem handlowali na terenie całego kraju. Takie życie nauczyło Zielińską szacunku do pieniędzy, ale też zmusiło do mniejszej wagi w dbaniu o wygląd. Zobacz: "Byłam pączkiem. Śmiali się ze mnie"

- Pieniądze wydaję dosyć rozsądnie. Rodzice mnie tego nauczyli. Mieli własną ziemię i szklarnie. Długi czas zajmowali się uprawą kwiatów, owoców, warzyw i to na całkiem dużą skalę. Wcześnie zaczęłam pracować.

Najwyraźniej oszczędzanie nie przesłania Kasi w inwestowaniu w kreacje od światowej sławy projektantów warte tysiące złotych, takich jak: Givenchy, Emilio Pucci czy Gucci, na które dotychczas mogły sobie pozwolić: Liv Tylor, Rihanna czy Miley Cyrus. Nie przypomina wam to trochę historii o kopciuszku?

Reklama

Zobacz: Zielińska i gwiazda Disney'a w takiej samej sukience!

Reklama
Reklama
Reklama