Reklama

Afera dotycząca Kamila Durczoka podzieliła środowisko i wzbudziła sporo kontrowersji. Kuba Wojewódzki postanowił uczynić z tego przedmiot żartów i na Facebooku zamieścił wymowne zdjęcie. Chwilę później to samo zrobiła Karolina Korwin Piotrowska, której felietony co tydzień ukazywały się we "Wprost". Zobacz: Najpierw Wojewódzki, teraz Korwin Piotrowska: To mój stół hańby

Reklama

Tymczasem okazuje się, że dziennikarka zrezygnowała ze współpracy z gazetą. W długim i szczerym poście na Facebooku wyznała, że decyzję podjęła wczoraj, a bez wątpienia wpływ na to ma cała afera związana z szefem "Faktów TVN". Korwin podkreśla, że dla niej bardzo ważna jest wolność słowa i przekonań, a tym bardziej wolność w życiu prywatnym, która została złamana przez jej redakcyjnych kolegów.

Wolność to wielka zdobycz ostatnich 25 lat. Wolność słowa, prasy, przekonań, w końcu wolność w życiu prywatnym. Dla mnie wolność jest religią. Wczoraj coś w tej wolności pękło. Rozpętano szaleństwo. Lubię media. Ba, kocham je. Może bywam od nich uzależniona. Słucham, co mówią do mnie o otaczającym świecie Justyna Pochanke, Tomek Lis, Piotrek Kraśko, Monika Olejnik, Agnieszka Gozdyra, Jarek Kuźniar czy Tomasz Terlikowski. Jestem ciekawa tego, co mają do powiedzenia w ważnych sprawach, czekam na zadawane przez nich w moim imieniu pytania w kierunku władzy, biznesmenów, liderów opinii. Mogą mnie wkurzać, powodować skoki ciśnienia, bluzgi albo dziki śmiech, ale choć plotkuje się o nich, póki sami mnie nie zaproszą do swej sypialni i swej prywatności, nie będę miała chęci sprawdzać z kim śpią, gdzie to robią i gdzie trzymają swoje listy, buty czy krawaty.

Wyznała również, że Kamil Durczok interesuje ją tylko w kwestiach zawodowych i nie musi mieć pojęcia, co robi po godzinach pracy. Znajduje się on również na liście dziennikarzy, których ceni:

Na tej liście jest też Kamil Durczok. Jest na niej i zawsze będzie, bo mam nadzieję, że jeszcze niejedno niewygodne pytania zada w moim imieniu i pokaże mi swoja wizję świata oraz sprowokuje do myślenia. Interesuje mnie wyłącznie jako świetny dziennikarz; nie sprawdzam, co robi po godzinach. Moja zasada brzmi- dopóki nie zabijesz, nie skrzywdzisz, rób w życiu prywatnym co tylko chcesz. No, chyba, że o tym opowiadasz publicznie. To inna sprawa. Durczok jednak o swoim życiu intymnym nie opowiadał. Do wczoraj.

Karolina Korwin Piotrowska przyznała, że czytając "Wprost" stwierdziła, iż nie może godzić się na to, co aktualnie się dzieje w mediach, dlatego powiedziała "Stop":

Wczoraj, czytając „Wprost”, uznałam, że nie mogę godzić się na rzeczywistość, według której każdy będzie mógł w imię „walki z mobbingiem”, źle pojętej wolności prasy, oraz „interesu publicznego” wejść do mojej sypialni, inwigilować moich bliskich, sprawdzać co robię i z kim, kiedy nie jestem w pracy. A potem, nie mając dowodów na cokolwiek, oskarżyć mnie i jeszcze na tym zarobić. Nie ma we mnie zgody na publikowane donosy, pachnące na milę żenującym szambem ubeckie prowokacje, na publiczne, bezpodstawne niszczenie ludzi.

Na koniec dodała, że chce pozostać dobrym człowiekiem, żyjącym w zgodzie z samym sobą i nadal być dobrym dziennikarzem, dlatego musi odejść z tygodnika:

Jeśli mam nadal nazywać siebie człowiekiem, dziennikarzem, uprawiać ten zawód z podniesioną głową i uczciwie, to poniedziałkowa kolumna mojego autorstwa we „Wprost” była moją ostatnią. Trzeba zatrzymać wreszcie to szaleństwo. Chorą pogoń za sensacją. Ja, na swoim podwórku, mówię „stop”. Kolegom z „Wprost” dziękuję za dobrą współpracę i gratuluję świetnej sprzedaży ostatniego numeru gazety.

Długi wpis podsumowała wymownym zdjęciem.

Zobacz: Korwin zabrała głos w sprawie z Durczokiem. Zwraca uwagę na wiele nieporuszonych kwestii


Reklama

Karolina Korwin Piotrowska oburzona zachowanie polskich dzienników:

Reklama
Reklama
Reklama