Korwin Piotrowska wspomina tragedię w Smoleńsku. Zdjęcia które zobaczyła zostały w jej pamięci do dzisiaj
Ciężko zapomnieć o tragedii
Dzisiaj mija pięć lat od tragicznej katastrofy w Smoleńsku, gdzie prezydencki samolot z najważniejszymi politykami na pokładzie runął na ziemię. Zginęło wówczas 96 osób. Na liście ofiar znaleźli się m.in. prezydent Lech Kaczyński z żoną, Ryszard Kaczorowski, Przemysław Gosiewski, Izabela Jaruga-Nowacka, Anna Walentynowicz i Zbigniew Wasserman. W samolocie znajdował się również mąż Joanny Racewicz, Paweł Janeczek.
O tym, jak ważnym i ciężkim doświadczeniem były wydarzenia z 2010 roku napisała Karolina Korwin Piotrowska. Dziennikarka zdradziła jak zapamiętała ten ważny dzień w historii naszego kraju. Dziennikarka zdradziła przy okazji, że właśnie tego dnia przeprowadziła się do nowego mieszkania. Zajęta urządzaniem wyjątkowo nie oglądała telewizji, ani nie słuchała radia.
- To była sobota. Nie oglądałam tego ranka wyjątkowo żadnych mediów. Nie obudził mnie jak zwykle w telewizorze Jarek Kuźniar. Miałam ważne sprawy na głowie i czułam jak czas przeciekał mi przez palce. Właśnie wprowadziłam się do mojego mieszkania. Pierwszy dzień z nowymi kluczami w ręku... wymarzony a jednocześnie zapowiedź wielkiego zmęczenia, którego doświadcza się na jego końcu. Trzeba było kupić wieszaki do łazienki. Jakieś haki. Pudełka. Całą masę rzeczy. Miałam listę zakupów. Nie robiłam jej od wielu lat. Tego dnia zrobiłam zaraz po obudzeniu się. O piątej nad ranem. Lubię robić zakupy nie w tłumie, dlatego wyjechałam rano, tym bardziej, że sobota, to wiadomo taki dzień, kiedy lepiej unikać zakupów. No chyba, że lubi się sporty ekstremalne albo jest się chorobliwym masochistą. Centrum handlowe, do którego jechałam otwierali od 9. Kilka minut po tej godzinie byłam na miejscu. Jak w transie wzięlam z półki wieszaki podeszłam do kasy. Sklep był pusty. Dziwne, nawet o tak wczesnej porze. Chciałam zapłacić kartą. Ekspedientka powiedziała mi, że nie ma szans, bo karty nie działają. Wyjmując z portfela gotówkęm zapytałam w swoim stylu:"To żart?". A ona, że to może przez to, ze niedawno spadł samolot. "Nie wie pani? Samolot spadł z prezydentem".
Karolina Korwin Piotrowska dokładnie pamięta co wydarzyło się potem. Kiedy dowiedziała się o wielkiej tragedii polskiego samolotu z politykami lecącymi na obchody Zbrodni Katyńskiej.
Kilka metrów dalej zobaczyłam tłum ludzi przed sklepem z telewizorami. Wszyscy patrzyli patrzyli się niedowierzająco w jednym kierunku. kompletnie oniemieli. Na kilkudziesięciu ekranach widać było szczątki samolotu porozrzucane wśród drzew. Dym jeszcze się unosił. Kompletny chaos. I napis na pasku, już wtedy czarnym, informujący o katastrofie. Powoli pojawiały się nowe informacje. O Prezydencie, jego żonie, padały kolejne nazwiska zmarłych. To wyglądało jak diabelska śmiertelna wyliczanka - wspomina na onet.pl Korwin Piotrowska.
Dziennikarka wspomina swoje odczucia, jakie towarzyszyły jej 10 kwietnia 2010 roku i zaapelowała do swoich fanów i czytelników, aby na chwilę się zatrzymali. Żeby każdy z nas cofnął się do tego tragicznego dnia, w którym wiele osób straciło swoich najbliższych.
Marta Kaczyńska pokazała dom po zmarłych rodzicach: