Nowe życie Justyny Żyły: „Toczę osobistą walkę ze słabościami i kompleksami”
Nowe życie Justyny Żyły: „Toczę osobistą walkę ze słabościami i kompleksami”
Na treningach do „Tańca z Gwiazdami” pozbywa się kompleksów i ćwiczy pewność siebie. Justyna Żyła ma w tym swój ukryty cel. Jaki? To zdradziła tylko nam!
Jak wy dajecie radę tu mieszkać? Im częściej poruszam się po Warszawie, tym bardziej brakuje mi moich gór
– mówi Justyna Żyła (31), która miesiąc temu przeniosła się z rodzinnej Wisły do stolicy. Tu przygotowuje się do odcinków „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami” w telewizji Polsat.
Na naszą rozmowę umówiłyśmy się jeszcze przed emisją pierwszego odcinka. To występ na żywo i powoli zaczyna mnie zjadać stres.
Jak każda kobieta mam kompleksy, ale walczę ze swoimi słabościami i powoli uczę się pewności siebie. Dojrzałam do zmian
– zdradza „Fleszowi” Justyna, która po rozwodzie ze skoczkiem Piotrem Żyłą zaczęła szybko pracować na swoje nazwisko. W stacji Active Family prowadzi program „Justyna Żyła. Pierzemy brudy do czysta!”, a teraz chce pomagać samotnym matkom – takim jak ona sama. A czy jest już też gotowa na nową miłość? Przeczytajcie poniżej wywiad z magazynu "Flesz".
Zobacz także: Beata Tyszkiewicz krytykuje Iwonę Pavlović i staje w obronie Justyny Żyły! Mocne słowa
1 z 5
Uśmiechasz się, ale wyglądasz na nieco zmęczoną…
Wierz mi, że kilkugodzinne treningi potrafią człowieka wykończyć. Jesteśmy tuż przed startem „Tańca z Gwiazdami”, a ja od kilku dni walczę z przeziębieniem, które dodatkowo mnie osłabia. Ale robię co mogę, żeby postawić się na nogi. Mam nadzieję, że skutecznie i że będzie dobrze.
Musi być! Twój taneczny partner Tomasz Barański na pewno się o to postara.
Z Tomkiem nie ma taryfy ulgowej (śmiech). Jest surowym i wymagającym nauczycielem. Naprawdę staram się słuchać wszystkich jego wskazówek, uczyć kroków, ale… moje nogi nie zawsze chcą ze mną współpracować. Zawsze lubiłam tańczyć i wydawało mi się, że całkiem dobrze sobie radzę na parkiecie. Jednak profesjonalne treningi mocno zweryfikowały moje myślenie (śmiech).
Dostrzegasz też pozytywną stronę treningów?
No jasne! Jak każda kobieta lubię sobie czasem ponarzekać, ale nie ukrywam, że na parkiecie wiele się o sobie dowiaduję. Wkurzam się, kiedy coś mi nie wychodzi, jednak staram się powściągnąć mój góralski temperament i się nie poddawać. Walczyć do końca. Na parkiecie toczę osobistą walkę: ze swoimi słabościami, z kompleksami. W tańcu musisz otworzyć się na partnera, bo inaczej ciężko to wszystko idzie.
2 z 5
Słyszałam, że był moment, kiedy chciałaś zrezygnować, rzucić to wszystko i wrócić do swojego życia w Wiśle.
Skąd wiesz? (śmiech) Przyznaję bez bicia: czasami, gdy wracam po treningu do pustego mieszkania, dopada mnie tęsknota za moimi dzieciakami. Karolinka i Kuba byli u mnie w ferie zimowe, ale teraz wrócili do szkoły. Jesteśmy w stałym kontakcie, będą przyjeżdżać na moje występy, ale serce matki to serce matki. Bardzo brakuje mi wspólnych posiłków, gotowania, rozmów i wieczornych wygłupów. Dzieciaki bardzo mi kibicują, zwłaszcza Karolinka, która uwielbia tańczyć i też chodzi na profesjonalne lekcje.
Kuba wybrał inny sport?
Tak jak jego tata ćwiczy skoki. W Wiśle to już tradycja. Kuba trenuje od dziecka. Zdobył w tej dziedzinie sporo medali i wyróżnień, ale ma też na koncie kilka porażek. Widzę jednak, że nie traci ducha wojownika! Widzę, jak ten sport kształtuje jego charakter.
content:0_118405,0_118182:CMNews
3 z 5
Do tej pory twoje życie kręciło się głównie wokół domu i dzieci. Teraz postanowiłaś zrobić coś tylko dla siebie. Dlaczego?
Kiedy wiążesz się ze sportowcem, musisz się liczyć z tym, że wiele rzeczy będzie na twojej głowie. Piotr jest utytułowanym skoczkiem. Robił karierę, więc jego czas pochłaniały treningi, liczne wyjazdy i zawody, a ja starałam się go w tym zawsze wspierać. Zostaliśmy rodzicami, gdy oboje nie mieliśmy jeszcze 20 lat. Piotr był głową rodziny, ja zajmowałam się domem. Jednak po rozwodzie wszystko się zmieniło. Choć miałam wsparcie rodziny, bliskich mi osób, to wiedziałam, że muszę zacząć pracować na swoje nazwisko, zarabiać i zawalczyć o siebie. A wierz mi, łatwo nie było. Postanowiłam skupić się na tym, co najlepiej potrafię i co uwielbiam robić, czyli na gotowaniu. Założyłam blog i kanał kulinarny „UwaŻyła” (uwazyla.pl). Potem pojawiły się kolejne propozycje, m.in. poprowadzenia programu „Justyna Żyła. Pierzemy brudy do czysta!”.
W twoim przypadku była to wymowna i kontrowersyjna nazwa.
Wiem! Cóż mogę powiedzieć… mam góralski temperament, który czasem trudno mi powściągnąć. Dlatego często zdarzało się, że emocje – również te złe – brały górę nad rozumem. Ale mleko się rozlało, czasu nie cofnę, po prostu mam nauczkę na przyszłość.
4 z 5
Byłaś przygotowana na hejt, jaki się na ciebie wylał?
Szczerze? Na to nigdy nie jest się przygotowanym. Wiesz, co mnie bolało najbardziej? Że najwięcej niezrozumienia spotkało mnie ze strony innych kobiet. Mężczyźni żyją w swoim świecie. Ich się częściej tłumaczy i usprawiedliwia, a nas osądza. Kiedy mężczyzna odchodzi i kobieta zostaje sama z dziećmi, musi sobie poradzić i zapewnić im byt, bo alimenty to nie wszystko. Już po rozwodzie dostałam setki wiadomości od dziewczyn, które znalazły się w podobnej sytuacji. Po lekturze miałam jeden wniosek: to prawdziwe heroski, które biorą się z życiem za bary, walczą z codziennością i przeciwnościami losu. Większość z nich boi się zrobić coś dla siebie. Postarać się o lepszą pracę, zacząć spełniać swoje marzenia. Są tak pokiereszowane emocjonalnie, że trudno im dostrzec swój potencjał. Wiem coś o tym.
Chyba masz ten etap już za sobą?
Całe szczęście! Nie chcę się więcej oglądać za siebie. Patrzę w przyszłość z optymizmem, bo wierzę, że my, kobiety, mamy moc i możemy sobie nawzajem pomóc. Dlatego chciałabym pomagać samotnym matkom rozpocząć nowe życie.
5 z 5
Jak planujesz to zrobić?
Będziemy organizować spotkania dla kobiet. Odbędą się w małych miastach i gminach w całej Polsce. Kobiety dostaną możliwość rozmowy z psychologiem czy specjalistą do spraw rozwoju zawodowego, ale też skorzystania z porad brafitterki, która podpowie, jak zadbać o piękne i zdrowe piersi bez pomocy skalpela. Sumując, chodzi o to, aby pokazać samotnym mamom, jak mogą sobie radzić z pewnymi blokadami czy ograniczeniami, wynikającymi z ich przeżyć
albo z sytuacji, w jakiej się znalazły.
Będziesz ich mentorką?
Absolutnie nie! Chcę się z nimi podzielić moim doświadczeniem, opowiedzieć, jak zmieniło się moje życie i jak radzę sobie w nowej dla siebie roli. Dojrzałam do wielu zmian. Także do tego, by zawalczyć o siebie i spełniać swoje marzenia. Ciągle się czegoś nowego uczę, pracuję nad sobą, by móc cieszyć się każdym dniem. Mówi się, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Dziś już wiem z doświadczenia, że nie jest to żaden banał.
Jak sama mówisz, dojrzałaś do zmian w swoim życiu. A czy jesteś już gotowa na nową miłość?
Jak to mówią, nigdy nie mów nigdy (śmiech). Jestem kobietą po przejściach i nie jest mi łatwo znów komuś zaufać. Mam dzieci, które są całym moim światem, swój bagaż doświadczeń, mnóstwo zalet, ale też i wad. Wierzę, że jeszcze kiedyś się zakocham i znajdę mężczyznę, i być może się zestarzeję u jego boku. Ale to pieśń przyszłości. Na razie nie myślę jednak o nowym związku, bo walczę o siebie i pracuję nad swoją fundacją, która będzie zrzeszać samotne mamy. A co mi jeszcze ześle los? Czas pokaże.