"Jestem wdową gorszego sortu!" Racewicz ostro o Smoleńsku i wyrzuceniu jej z TVP!
"Jestem wdową gorszego sortu!" Racewicz ostro o Smoleńsku i wyrzuceniu jej z TVP!
Mocne słowa!
1 z 5
Joanna Racewicz tuż po rocznicy katastrofy smoleńskiej udzieliła wywiadu w tygodniku "Newsweek". Gwiazda twierdzi, że jest "wdową gorszego sortu" i dodaje, że nie była zaproszona na odsłonięcie pomnika smoleńskiego na pl. Piłsudskiego 10 kwietnia, gdzie pojawiło się większość rodzin ofiar katastrofy.
– Nie, nie dostałam. Nie tylko zresztą ja. Parę dni wcześniej spotkałam się z dziewczynami z naszego smoleńskiego kręgu. Od lat organizujemy rocznicową mszę w intencji naszych bliskich, którzy zginęli w katastrofie. Potem zwykle jest chwila na rozmowę, pobycie razem. Większość z nas nie dostała zaproszenia. Bo tu nie o pamięć chodzi – powiedziała Racewicz.
Dziennikarka powiedziała również, że podczas rocznic katastrofy wspomina się tylko parę prezydencką, a nie mówi się w ogóle o innych ofiarach.
Tymczasem o całej reszcie mówi się „i 94 inne ofiary”. Idę o zakład, że gdyby poprosić przechodniów na ulicy o wymienienie choćby pięciu osób, które zginęły 10 kwietnia 2010 roku - nikt nie byłyby w stanie tego zrobić. Nie potrafimy dbać o pamięć naszych ofiar. Amerykanie, podczas kolejnych rocznic 11 września, gdy wyczytywane są nazwiska tych, którzy zginęli - potrafią stać w szacunku i milczeniu. Niezależnie od tego, czy głosowali na Trumpa czy na Clinton. A u nas? Kapitał jedności zgromadzony w obliczu tej tragedii został bardzo szybko roztrwoniony - twierdzi dziennikarka.
Gwiazda skomentowała również jej zwolnienie z TVP. Co zdradziła?
Zobacz: Mąż Joanny Racewicz zginął w katastrofie smoleńskiej: "Rodziny dzielone są na lepsze i gorsze"
2 z 5
Racewicz rozstała się z TVP w połowie marca. Wcześniej została odsunięta od prowadzenia „Pytania na śniadanie” z powodu postu, który zamieściła na Instagramie. Prezenterce zarzucono lokowanie produktów.
- Powodem tej decyzji było wykorzystywanie przez panią redaktor Joannę Racewicz marki „Pytanie na śniadanie” do promocji produktów bez wiedzy i zgody kierownictwa programu, co powtarzało się mimo upomnień ze strony przełożonych. Działanie to koliduje z obowiązującymi w Spółce zasadami dotyczącymi reklamy i promocji, a także stoi w sprzeczności z zasadami etyki dziennikarskiej - poinformowało TVP.
Teraz Joanna Racewicz odniosła się do zarzutów TVP.
– Napisałam wyjaśnienie, że w moich postach nie chodziło o działalność komercyjną, a chęć podzielenia się informacją o zmianie trybu życia. Bo tak było. A że program, który prowadziłam, ma charakter poradnikowy i skierowany jest głównie do kobiet, to inspirowanie do zmian w życiu wydawało mi się naturalne. Wiele koleżanek i kolegów pisze na profilach internetowych o dietach, aktywnościach fizycznych, o swoich wyborach. Byłam przekonana, że nie wykraczam poza standard. Mimo to skasowałam wpisy, poprosiłam o rozmowę. Nie było ani odpowiedzi, ani rozmowy. Zamiast tego – oficjalne oświadczenie telewizji o trybie zwolnienia mnie z TVP2, które poznałam z mediów – powiedziała w "Newsweeku" Racewicz.
Co jeszcze zdradziła? Zobacz kolejny slajd.
Zobacz: Joanna Racewicz szuka nowej pracy. Znamy prawdziwe powody jej konfliktu z TVP!
3 z 5
Racewicz podkreśla, że TVP wcale jej nie upominała, jak twierdzi w swoim oświadczeniu.
– Dowiedziałam się, że "mimo wielokrotnych upomnień" uparcie umieszczałam posty, czym złamałam etykę dziennikarską. Z pełną odpowiedzialnością mówię: nie było żadnych wielokrotnych upomnień. TVP kłamie – dodała Racewicz.
4 z 5
Kilka dni temu odbyła się 8. rocznica katastrofy smoleńskiej, w której zginął mąż Joanny Racewicz - Paweł Janeczek.
5 z 5
W sobotę odbył się bieg "Urodziny Janosika", w którym wziął udział Andrzej Duda.