Jan Piechociński doświadczył biedy, choć był gwiazdą polskiego kina. "Nie miałem na chleb"
Mimo sukcesu na ekranie w latach 80., aktor był w trudnej sytuacji finansowej. W Polsce Jan Piechociński rozdawał autografy, a za granicą pracował fizycznie. Dziś jest gwiazdą serialu "Klan".
Jan Piechociński od wielu lat jest gwiazdą serialu "Klan", gdzie występuje u boku Izabeli Trojanowskiej. Choć nie pojawia się już w większych produkcjach, niegdyś był najpopularniejszym polskim aktorem. Jedna z jego ról była szeroko komentowana w całym kraju, jednak mimo tego, nie miał pieniędzy na... jedzenie. 26 lipca 2023 roku artysta obchodzi swoje 73. urodziny.
Dramat Jana Piechocińskiego
Jan Piechociński nie od zawsze chciał być aktorem. Początkowo podjął studia na wydziale fizyki na Uniwersytecie Warszawskim, jednak po pierwszym semestrze zdawał na filologię polską. Następnie studiował prawo, aż w końcu dostał się do PWST w Warszawie. Po roku nauki w tym miejscu wziął urlop zdrowotny i wkrótce został skreślony z listy studentów. Później finalnie został przyjęty do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi, którą ukończył w 1976 roku. Jeszcze podczas studiów pojawił się dwa razy na dużym ekranie, a równocześnie występował w teatrze. Na przełomie lat 70. i 80. można go było zobaczyć w takich produkcjach, jak m.in. "Akcja pod Arsenałem", "Polskie drogi", "07 zgłoś się", "Godzina W" czy "Słona róża". Popularność natomiast przyniosła mu rola Julka w komedii "Wielka majówka". Największy sukces natomiast przeszedł zaraz potem.
Zobacz także: Jak dziś wyglądają aktorzy z kultowego filmu "Och Karol"? Minęło 30 lat od premiery!
W 1985 roku Jan Piechociński wcielił się w tytułową rolę niewiernego męża i kochanka Karola Górskiego w kultowej już komedii erotycznej Romana Załuskiego pt. "Och, Karol". Jego bohater, choć zdradzał i oszukiwał żonę, był na tyle charyzmatyczny, że szybko uwiódł publiczność. Artysta zyskał wówczas status gwiazdy i idola - przede wszystkim - żeńskiej części publiczności. Zdobył nawet Złote Grono dla najpopularniejszego aktora sezonu. Szczęście jednak nie trwało długo. Do 1988 roku pojawił się tylko w rolach epizodycznych w trzech produkcjach - "C.K. Dezerterzy", " Magnat" i "Krótki film o miłości" Krzysztofa Kieślowskiego. Potem przez lata nie otrzymał żadnej propozycji, co przyczyniło się do jego ogromnych kłopotów finansowych.
- Przez cztery lata nie dostawałem żadnej roli. Ludzie prosili o autografy, a ja nie miałem na chleb. Jednak dzięki tej komedyjce zagrałem u Kieślowskiego - wyznał Jan Piechociński kilka lat temu w magazynie "Show".
Zobacz także: Wolańska i Solska z "Kogla Mogla" spotkały się po latach! Co razem szykują?
Jego los ponownie odmienił Roman Załuski, który zaangażował go w 1994 roku do "Komedii małżeńskiej". Jan Piechociński wcielił się wówczas znów w Karola, przyjaciela Wiktora (w tej roli Jan Englert). Ta rola była jednak dla niego utrapieniem.
- Kiedyś podszedł do mnie chłopak. Myślałem, że po autograf. A on mnie walnął i złamał mi nos - wspominał aktor.
Mimo tej produkcji, nie na długo poprawił swoją sytuację. W latach 90. imał się różnych zajęć po to, żeby zarobić trochę pieniędzy. Występował w epizodach w Teatrze Telewizji i serialach. Zajął się też dubbingiem. Zdarzało mu się prosić o zasiłek dla bezrobotnych. W końcu wyjechał na pół roku do Szwecji, gdzie pracował fizycznie w zawodzie malarza.
Zobacz także: Córka Izabeli Trojanowskiej nie poszła w ślady mamy. Jest prawnikiem! "Bardzo nie chciała mojego świata"
Nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby w 1997 roku nie otrzymał roli Feliksa Nowaka, czyli partnera Moniki Ross-Nawrot (w tej roli Izabela Trojanowska), w serialu "Klan". Dopiero ten angaż dźwignął go na nogi i zapewnił stałe źródło dochodu. 6 lat później przyjął też propozycję zagrania w "Na Wspólnej", gdzie pojawiał się na ekranie do 2017 roku.
- Gdyby nie "Klan", nie miałbym za co żyć. (...) Nie wierzę, że "Klan" zniknie z TVP1. To by było nie fair w stosunku do widzów - mówił w wywiadach.
Ostatnia szansa na wystąpienie na wielkim ekranie zdarzyła mu się w 2012 roku. Wówczas Jan Piechociński zagrał księdza, który udzielił błogosławieństwa… swojemu następcy, czyli Piotrowi Adamczykowi - nowemu wcieleniu kultowego Karola w komedii "Och, Karol 2". Do dziś jednak artystę można oglądać w "Klanie". Oby jak najdłużej!