Jakimi rodzicami są Anna i Robert Lewandowscy? Nie rozpieszczają Klary i Laury! Dlaczego?
Anna i Robert Lewandowscy - jak wychowują swoje córki? Jaki jest ich majątek, i dlaczego nie rozpieszczają dzieci?
Trzy dni po narodzinach swojej drugiej córki, Laury, Robert Lewandowski (31) zamieścił na Instagramie fotkę, na której bawi się z jej starszą siostrą. „Wspólnicy w zbrodni” – brzmi podpis pod zdjęciem, na którym 3-letnia Klara prowadzi auto-zabawkę z odkrytym dachem. Obok niej tata w identycznym, choć pełnowymiarowym samochodzie. To luksusowy Bentley Continental GT Convertible, którego cena sięga nawet 1,5 mln złotych. Dla kapitana reprezentacji Polski to jednak niewielki wydatek. Na samym graniu dla Bayernu Monachium „Lewy” zarabia miesięcznie ponad 7 mln złotych. W zeszłym roku magazyn „Wprost” oszacował majątek Lewandowskich na mniej więcej 450 mln złotych. Taka kwota zdecydowanie pozwala rozpieszczać dzieci do granic możliwości. Jak się jednak okazuje, Anna (31) i Robert wcale nie zamierzają tego robić.
Słodko-gorzkie początki
Lewandowscy dobrze pamiętają własne dziecięce lata – nie były usłane różami. Dzieciństwo Anny skończyło się, gdy miała 12 lat. Tata, operator filmowy Bogdan Stachurski, opuścił rodzinę. Kiedy odszedł, Anna, jej mama i brat Piotr znaleźli się w trudnej sytuacji – pieniędzy brakowało na wszystko.
„Chodziłam w dziurawych butach zimą i to był okropny okres w naszym życiu. Do tego stopnia, że nawet pomagał nam Caritas”, wyznała Lewandowska w programie „W roli głównej”.
Dla Roberta czas beztroski skończył się, gdy chłopak miał 16 lat. W marcu 2005 roku po wylewie zmarł jego ukochany tata, Krzysztof. Dwa lata później na obozie sportowym Lewandowski poznał Annę. Szybko się w sobie zakochali i zamieszkali razem, wciąż jednak żyli bardzo skromnie. Ich wspólne miesięczne dochody wynosiły niewiele ponad 2 tys. złotych.
„Składaliśmy się na jedzenie, bo inaczej nie starczyłoby na życie. (...) Pamiętam, kiedyś Robert uszkodził miskę olejową w swoim fiacie i rozpaczał, że musi na naprawę wydać tysiąc złotych. A gdy dostał premię w klubie Znicz Pruszków, przyszedł dumny i powiedział, że polecimy do Egiptu. Ja na to, że nie polecę, bo mnie nie stać, a dołożyć sobie do wakacji nie pozwolę”, wspominała trenerka w „Twoim Stylu”.
Mieli wtedy po 20 lat i mieszkali w małym wynajętym mieszkaniu w bloku komunalnym na owianym złą sławą warszawskim Wrzecionie. Dziś mają kilka domów. Ten, w którym spędzają najwięcej czasu, to nowocześnie urządzona willa w luksusowej dzielnicy Monachium. Na święta Bożego Narodzenia z całą rodziną zjeżdżają do położonego w malowniczej części Warmii Stanclewa, nad jezioro Jełmuń. Z medialnych doniesień wynika, że ogromna posiadłość z krytym strzechą drewnianym domem, prywatną plażą i wielkim ogrodem kosztować miała parę ponad 10 mln złotych. W zeszłym roku Lewandowscy kupili także przestronny apartament w pobliżu Łazienek Królewskich w Warszawie.
Bez taryfy ulgowej
Mimo ogromnej fortuny, jaką zgromadzili, często podkreślają, że to nie pieniądze są podstawą ich rodzinnego szczęścia.
„Dziś są, jutro może ich nie być. Ja jestem po takiej historii życia i te pieniądze dla mnie niosą inną wartość. Kiedyś miałam, później nie miałam, teraz mam. Mój mąż nie miał, teraz ma”, wyznała Anna na łamach „Vivy!”.
Co może zaskakiwać, Lewandowski wciąż zwraca uwagę na ceny w sklepach czy restauracjach.
„To, że mam pieniądze, nie oznacza, że będę płacił za coś trzy razy tyle, kiedy wiem, że to nie jest tyle warte”, mówił w rozmowie z „Wprost”.
Tego szacunku do pieniędzy Lewandowscy chcą również nauczyć córki. Nie zamierzają spełniać ich każdej zachcianki, podawać wszystkiego na tacy, a do szkoły zawozić limuzyną z szoferem. Charaktery Anny i Roberta wyrzeźbił sport. Od małego uczyli się sumienności, pracowitości i dyscypliny.
„Te zasady będziemy przekazywać Klarze: że w życiu nie jest zawsze łatwo, że nie jest kolorowo, że na marzenia i swoje cele trzeba sobie zapracować”, przyznał piłkarz dwa lata temu we „Wprost”.
Lewandowska nieraz mówiła, że odporność i siła to cechy, które chciałaby zaszczepić Klarze. Jest świadoma, że na jej drodze będą pojawiać się trudności, ale zamiast wyręczać córkę w ich rozwiązywaniu, chce nauczyć ją stawiać im czoła.
„Ja jej nie uchronię przed wieloma problemami i nawet nie chcę tego robić, bo ona musi być twarda”, wyznała w rozmowie z portalem MyFitness.
Anna jest też w pełni świadoma zagrożeń, jakie może dla jej córek nieść wychowanie w bogatym domu, trzyma je więc z dala od zbytecznych luksusów i uczy wartości ważniejszych niż bogactwo. Widać to choćby na przykładzie tak prozaicznym jak garderoba Klary.
„Anię stać na wielkie marki, ale stawia na małe polskie manufaktury, i to prowadzone przez inne młode mamy. Chce je w ten sposób wspierać”, wyznała w rozmowie z „Fleszem” jej znajoma.
Lewandowscy wspierają także różne charytatywne akcje i inicjatywy. Parę tygodni temu na walkę z koronawirusem przekazali polskiej służbie zdrowia milion euro. Troski o innych uczą też Klarę.
„Naszej córce od maleńkości wpajamy, że trzeba dzielić się z innymi dziećmi. (...) Klara jest w stanie oddać innym dzieciom wszystko. (...) Od małego powtarzaliśmy, że nie można myśleć tylko o sobie”, wyznała Anna w rozmowie ze „Zwierciadłem”.
Zobacz także: Tak Anna Lewandowska wygląda 5 dni po porodzie! "Przepięknie!" komentują fani
Robert i Anna otwarcie podkreślają, jak ważne w ich życiu miejsce zajmuje religia. Piłkarz kilka lat temu został nawet ambasadorem akcji „Nie wstydzę się Jezusa”. Obydwoje chcą wychować dzieci w duchu katolickim, bo w takich domach sami się wychowali. Nieraz wspominali, że to właśnie wiara jest źródłem ich siły – tej zawodowej i tej w życiu prywatnym. Ostatni, ale najważniejszy element ich życiowej układanki to rodzina. Zarówno mama Roberta, Iwona Lewandowska, jak i mama Anny, Maria Stachurska, chętnie uczestniczą w wychowaniu Klary, a wkrótce zapewne także Laury. Mimo napiętych grafików Anna i Robert cały wolny czas poświęcają rodzinie. Piłkarz zapewnia, że jest bardzo świadomym tatą. Razem z żoną uczą się szanować czasem niełatwe emocje starszej córki, pomagają Klarze je nazywać, ale dają też sporą przestrzeń na decydowanie o sobie. Chętnie również okazują sobie przy niej czułość.
„Postanowiliśmy sobie, że nie krzyczymy w jej obecności, wciąż się do niej uśmiechamy, witamy ją codziennie pocałunkami, więc i ona rozdaje pocałunki wkoło”, wyznała Anna na swoim portalu Baby by Ann.
Mimo pełnej gotowości babć para stara się jak najmniej korzystać z pomocy osób trzecich.
„Ani zmiana pieluch, ani usypianie nie było dla mnie nigdy problemem. (...) Lubię wieczorami Klarę kąpać, ale uwielbiam też spacery z nią”, mówi Robert.
I choć został ojcem po raz drugi, nie jest mu dane w pełni cieszyć się drugą córeczką. Wkrótce ruszają mecze w lidze niemieckiej, dlatego wszyscy piłkarze bez wyjątku na czas rozgrywek musieli się pożegnać z rodzinami i odbyć obowiązkową kwarantannę w hotelu. Anna więc jest najprawdopodobniej z córeczkami sama. Czy poradzi sobie w nowej sytuacji bez wsparcia męża? Na pewno. W końcu nieraz wspominała, że to właśnie macierzyństwo wzmocniło ją jeszcze bardziej i sprawiło, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.