Marczułajtis opowiedziała o chorobie syna i problemach z pieniędzmi. Teraz odpowiada na zarzuty internautów!
Jak się tłumaczy?
Jagna Marczułajtis udzieliła wywiadu dla gazety Rzeczpospolita, w którym opowiedziała o chorobie syna Andrzejka i trudnej sytuacji finansowej. Jedni jej współczuli, ale są i tacy, którzy zaczęli ją ostro krytykować. Uważają, że Marczułajtis ma lepiej niż przeciętny człowiek w podobnej sytuacji. Sportsmenka nie wychowuje sama syna, a ojciec jej dziecka podobno dobrze zarabia. Gwiazda udzieliła teraz wywiadu w "Dzień dobry TVN", w którym odpierała wszelkie zarzuty.
Ten wywiad miał być o czym innym. Wywiad miał być o tym, jak wygląda życie sportowca, po zakończeniu kariery sportowej - jak to się toczy i jak to się układa. Poruszyliśmy wszystkie wątki z mojego życia, ale ten bieżący, czyli wychowywanie niepełnosprawnego syna przykuł uwagę nie tyle mediów, co odbiorców artykułu. Ja się tego nie spodziewałam. Nie planowałam tego, aby taki coming out zrobić - powiedziała Marczułajtis.
Jagna nie spodziewała się krytyki jej sytuacji.
Na pewno są ludzie, którzy mają gorzej. Ja nie jestem jeszcze w takiej dramatycznej sytuacji, ale przede wszystkim, ja nie chciałam się żalić nikomu, ani pokazywać, że nie mam na chleb, bo ja mam na chleb i mam na wychowanie córek, i na codzienne życie, ale nie chce im zabierać normalnego życia, które miały dotychczas. One pomagają mi przy wychowywaniu, rehabilitacji syna, ale zasługują też na to, żeby żyć normalnie. Zbieram 1% dla syna, żeby zapewnić mu jak najlepszą rehabilitację, po to, żeby mu kupić sprzęt rehabilitacyjny - opowidała dalej była sportsmenka.
Zobacz: Zanik kory mózgowej – przyczyny demencji
Jagna Marczułajtis zapewniła, że wcale nie chciała ujawniać choroby synka, bo to dla niej bardzo trudne mówić o chorobie Andrzejka. Jednak cieszy się, że to w końcu zrobiła.
Dla mnie to było trudne, by mówić o tym publicznie. Nie miałam tej odwagi. Poczułam jednak wielką ulgę, ja opowiedziałam ta historię, co mi leży na sercu. Bardzo się ucieszyłam tą wielką falą pozytywnego, ogromnego wsparcia. Dostałam na Facebooku mnóstwo sympatycznych wiadomości od rodziców, którzy mają niepełnosprawne dzieci. Pisali mi, że w końcu ktoś powiedział, jak wygląda dzień, godzina, doba życia z takim dzieckiem, bo to jest naprawdę ciężka harówka - dodała.
A Wy co sądzicie? Jagna Marczułajtis dobrze zrobiła opwiadając o chorobie synka?
Zobacz także: Politycy atakują Jagnę Marczułajtis?!
Mały Andrzejek ma dwa latka i cierpi na wadę migracji kory mózgowej, z tego powodu rozwój fizyczny dziecka jest bardzo opóźniony. Jego rodzice zbierają na profesjonalny sprzęt rehabilitacyjny.
Można wesprzeć Andrzejka darowizną w postaci 1% swojego podatku.
Jagna Marczułajtis-Walczak ma 40 lat, wychowuje trójkę dzieci.