O najważniejszym dniu w życiu wie chyba wszystko. Izabela Janachowska od lat pracowała na miano ekspertki ślubnej. Dlaczego wraca do tanecznego show, w którym debiutowała 12 lat temu?

Reklama

To będzie dla niej pracowity sezon. Już we wrześniu Izabela Janachowska (34) zadebiutuje w nowej roli – prowadzącej „Taniec z gwiazdami” w Polsacie. Nie ukrywa, że jest szczęśliwa: wiedzie jej się zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. W tym roku z mężem Krzysztofem Jabłońskim obchodzą dziewiątą rocznicę związku. Czy planują powiększenie rodziny?

Zobacz także: Doda o ślubnym wywiadzie z Izabelą Janachowską: "Wiązało się to z bólem i grą"

Izabela Janachowska wraca do "Tańca z Gwiazdami". Dlaczego?

Zaskoczyłaś wszystkich. Zrezygnowałaś z robienia ślubnych programów w TVN Style i TLC, aby zostać trzecią prowadzącą „Taniec z gwiazdami” w Polsacie. Skąd ta decyzja?

Od jakiegoś czasu dojrzewałam do zmian. Czułam, że są mi potrzebne, żeby dalej się rozwijać. Nie ukrywam, że jest to ważny moment w moim życiu i karierze. Nie spodziewałam się tylko jednego – że mój transfer wywoła aż tyle emocji. Również u mnie. Kiedy ogłoszono, że dołączyłam do ekipy Polsatu, tak mnie przytłoczył medialny szum, że ze stresu na cały dzień schowałam się w domu pod kołdrą!

Dlaczego? Przestraszyłaś się zmian?

Nie, bo uważam, że zmiany są zawsze na lepsze. Poza tym jestem bardzo ambitną osobą. Nie lubię się bać ani stać w miejscu. Muszę iść do przodu. Mam marzenia, które po kolei realizuję, nie siedzę i nie czekam, aż same się spełnią. I to było jedno z nich – będę realizować program ślubny, jakiego jeszcze nie było! Do tego jestem urodzoną optymistką i to bardzo mi w życiu pomaga.

Zobacz także

Gdy okazało się, że poprowadzisz „Taniec…”, plotkowano, że wygryzłaś z programu Paulinę Sykut-Jeżynę.

Uspokajam, nikogo nie wygryzłam! Show będziemy prowadzić we troje: ja, Paulina i Krzysztof (Ibisz – przyp. red.). Co więcej, o tym, kto jest w którym programie i w jakiej roli, decydują dyrektorzy stacji. I całe szczęście, bo nigdy nie chciałabym podejmować takich decyzji. Kocham pracę przed kamerą, to jest mój żywioł i na niej chcę się skupić. Najważniejsze było dla mnie to, że w Polsacie, poza prowadzeniem „Tańca z gwiazdami”, będę mogła nadal realizować się w tym, co kocham – w weddingu.

Pawel Wodzynski/East News

Nowy program Izabeli Janachowskiej

Właśnie! Szykujesz w Polsacie nowy program. Możesz zdradzić jakieś szczegóły?

To będzie produkcja z ogromnym rozmachem, takiej realizacji nie podjęła się dotychczas żadna stacja w Polsce. Pierwszy raz od trzech lat, odkąd zaszłam w ciążę, będę mogła robić coś tak imponującego. Warto było czekać na taką szansę. Myślę, że Chrisek już na tyle podrósł, że będzie świetnym kompanem moich podróży i… moją prawą ręką (śmiech).

Kiedy program pojawi się na antenie?

Na pewno niebawem będzie o nim bardzo głośno! Cieszę się, że zrobimy coś, co będzie nie tylko pełną wzruszeń i radości rozrywką, ale też realną pomocą dla młodych par. Pomaganie i spełnianie marzeń o pięknym ślubie – to będzie niesamowity show. Castingi trwają, wciąż szukamy osób, które mają wyjątkową historię i z różnych powodów nie mogą zorganizować swojego wymarzonego ślubu i wesela. Zgłoszenia można przesyłać na adres: twojewesele@weddingdream.com.

Rolę organizatorki ślubów opanowałaś do perfekcji. A jaką będziesz prowadzącą „TzG”?

Nie chcę wchodzić w żadną rolę. Wydaje mi się, że moją siłą i w telewizji, i w mediach społecznościowych jest naturalność. Zawsze jestem sobą, nie kreuję żadnej postaci, jestem spontaniczna. Poza tym nie mam się czego bać – u swego boku będę miała Paulinę i Krzysztofa, doświadczonych prowadzących którzy mają w sobie spokój. Więc ja mogę być tą iskierką, która wniesie do show jeszcze więcej luzu i uśmiechu, będzie się starała rozluźnić atmosferę np. po mniej udanym występie i surowej ocenie jury.

A jak koledzy tancerze zareagowali na twój powrót do programu?

Pytasz, czy spotkałam się z negatywnymi komentarzami? Przeciwnie! Wielu tancerzy, z którymi się widziałam, m.in. Rafał Maserak i Janja Lesar, pogratulowało mi. Po tylu latach jesteśmy jak rodzina. Każdy z nas ma dystans, nie rywalizujemy ze sobą. W programie pojawią się też nowi tancerze, ale myślę, że na pewno się polubimy.

TRICOLORS

Twój synek skończył niedawno dwa lata. Czujesz, że jest to moment, kiedy możesz i chcesz wrócić do pracy na cały etat?

Kocham swoją pracę i bardziej od niej kocham tylko swoją rodzinę (śmiech). Gdy Chrisek był mniejszy, też pracowałam, ale planowałam swój grafik tak, by być z nim jak najwięcej. Nawet nasz ślubny Concept Store traktuje jak drugi dom, bo często go tam ze sobą zabieram. Ma tam ulubione ciocie, a nasze klientki go kochają. Śmiejemy się, że to nasz najlepszy sprzedawca – kiedy komplementuje przyszłe panny młode, nie ma opcji, by nie kupiły sukni

Podpowiadasz mu, co ma mówić?

No coś ty! Chrisek biega po salonie, bawi się, jakby nie zwracał na nas uwagi. A kiedy panna młoda wychodzi z przymierzalni ubrana w wymarzoną suknię, mój syn często staje w bezruchu, patrzy na nią, uśmiecha się i mówi z zachwytem: „Wooooow!”. Już wiem, kto w przyszłości przejmie rodzinny biznes ślubny. Będzie go prowadził kompleksowo, z poradami beauty włącznie (śmiech). Chrisek od zawsze widział, jak jestem malowana i czesana. Dziś ma dwa lata i umie użyć każdego kosmetyku, szczotki do włosów i suszarki. Wszystkiego! Ostatnio malował swoją nianię: błyszczyk na usta, róż na policzki, w pewnym momencie odwrócił się do wujka i powiedział: „Pędzel proszę! Będzie bronzer”. Pełen profesjonalizm! Za kilka lat będzie wspierał mamę w absolutnie wszystkich działaniach.

Instagram

Kto cię jeszcze dziś wspiera?

Największe wsparcie mam w moich rodzicach i moim mężu. Jest obok mnie garstka sprawdzonych przyjaciół, na których mogę liczyć w każdej sytuacji, którzy bezbłędnie rozpoznają, kiedy jestem szczęśliwa, a kiedy potrzebuję pomocy. Ale największą siłę do działania daje mi Chrisek. Syn jest miłością mojego życia i jestem w nim po uszy zakochana.

Twój mąż nie jest zazdrosny o waszą relację?

Zdarza mu się (śmiech), choć coraz rzadziej. Chris jest coraz starszy i mimo że mama wciąż jest numerem jeden, mają z Krzysztofem świetną relację. Gdy spędzają razem czas, dostaję od nich mnóstwo filmików i zdjęć. I to mnie bardzo rozczula.

W tym roku obchodzicie z Krzysztofem dziewiątą rocznicę związku. Jak oceniasz ten czas?

Sama jestem zszokowana, że to już tyle lat. Z jednej strony ten czas minął nam bardzo szybko, z drugiej mam wrażenie, że jestem z Krzysztofem praktycznie całe moje dorosłe życie. Tyle razem przeszliśmy: dużo trudnych, ale też wspaniałych momentów, wyjazdów, podróży, imprez. Teraz wspólnie doświadczamy rodzicielstwa, co nam dostarcza wiele radości i emocji. Dziewięć lat za nami, a ja jestem ciekawa, co się dalej wydarzy. Od początku się rozumieliśmy, łączyło nas podobne poczucie humoru. Ludzie, którzy bliżej nas poznają, mówią, że wciąż jest między nami chemia. Oprócz tego, że się kochamy, to się lubimy. I myślę, że po tylu latach, będąc ze sobą każdego dnia, nadal bardzo się lubić to jest większy sukces, niż się kochać.

Wspomniałaś o trudnych momentach. Miałaś chwile zwątpienia?

W moje uczucie do Krzysztofa? Nigdy! Bywały chwile, że przez ludzi, którzy chcieli mi podciąć skrzydła, zaczynałam wątpić w sens tego, co robię. Te wieczne oceny, brednie, które o nas pisano, hejt, z którym musieliśmy się zmierzyć – to nie było łatwe i czasem odbijało się na naszym związku. Miałam taki moment. Pytałam Krzyśka: po co nam to wszystko? Proponowałam mu, żebyśmy wyjechali z tego kraju gdzieś, gdzie nikt nas nie zna.

Rozumiem, że odwiódł cię od tego pomysłu?

Oczywiście! Całe szczęście Krzysztof jest bardzo mądrym człowiekiem i wie, jakich argumentów użyć, żeby do mnie dotrzeć i przekonać mnie do swoich racji. Ma doświadczenie, życiową mądrość, a przy tym spokój. Ja jestem bardziej emocjonalna. Może dlatego tak dobrze się uzupełniamy?

Jak się obłaskawia Izę Janachowską?

(śmiech) To jest bardzo trudny pakiet. Nie mogę tego zdradzać, bo to są tajemnice mojego męża. Jeszcze by się na mnie obraził.

To zdradź chociaż trzy rzeczy, które są w stanie zmiękczyć twoje serce.

Najbardziej zmiękcza mnie Christopher. Mogę być na coś wkurzona, zła, ale kiedy tylko zobaczę jego uśmiechniętą buźkę, wszystko mi mija. A gdy jeszcze mówi, że mnie kocha… Nie ma nic piękniejszego. I mówię to ja, kobieta, która nigdy nie marzyła o posiadaniu dziecka.

Serio? Dlaczego?

Przyznaję, dzieci długo kojarzyły mi się z nieznośnym hałasem i brakiem spokoju. Odkąd mam syna, jestem bardziej spokojna wewnętrznie, wyluzowana i spełniona.

Czy to znaczy, że jako mama nie powiedziałaś jeszcze ostatniego słowa?

Z jednej strony myślę, że fajnie byłoby, gdyby Chrisek miał rodzeństwo, a z drugiej boję się, że drugi taki świetny „egzemplarz” już się nie trafi. Na razie szanse są marne, ale… nie mówię „nie”. Zobaczymy.

O czym więc marzysz?

Marzę o tym, żeby wszyscy moi bliscy byli zdrowi. Niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba.

Rozmawiała Magda Jabłońska-Borowik.

Reklama

Zobacz także:

Instagram
Reklama
Reklama
Reklama