Reklama

Reklama

Irena Santor (83 l.) i jej mąż, Zbigniew Korpolewski zamieszkali w domu opieki w Skolimowie. Skąd taka decyzja? Mąż gwiazdy przeszedł niedawno poważną operację serca. Do domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie trafił już jakiś czas temu. Teraz dołączyła do niego żona.

Zobacz: Irena Santor zachwycona Dodą: Jest bardzo dobrze wychowana

Irena Santor jakiś czas temu odwołała wszystkie koncerty, a to wszystko ze względu na zdrowie jej męża, który jakiś czas temu trafił do szpitala. Tam przeszedł operację serca. Po zabiegu, para zdecydowała zamieszkać się w domu opieki w Skolimowie - tam mają zapewnioną świetną opiekę lekarską i pielęgniarską:

Ach, witam ze Skolimowa! Pogoda jest tak piękna, że nawet mój ukochany Zbyszek wyszedł na spacer - tak Irena Santor powitała dziennikarzy z Super Expressu.

Wyjaśniła, że w domu opieki są z mężem gościnnie na czas rekonwalescencji pana Zbigniewa:


Jesteśmy tu trochę gościnnie z powodu rekonwalescencji Zbyszka. Czujemy się tu jak u mamy. Personel jest bardzo serdeczny, wciąż pyta się nas o to czy nam czegoś potrzeba, a kuchnia uwodzi smakiem. Nie mogliśmy lepiej trafić, tym bardziej, że tyle się słyszy i czyta o znieczulicy w domach opieki. Tu jest wspaniale!

Małgorzata Zawadzka, członek Zarządu Rady Fundacji Artystów Weteranów Scen Polskich, w rozmowie z Fakt24.pl zapewnia, że małżeństwo ma zapewnioną doskonałą opiekę i wszelkie wygody:

Tak, potwierdzam że Irena Santor wprowadziła się do domu Artysty Weterana. Dla niej i dla pana Zbigniewa przygotowaliśmy wspólne mieszkanie. W Skolimowie mają zapewnioną opiekę medyczną, miejsce i sprzęt do rehabilitacji i wszelkie wygody - czytamy.

Rodzina Ireny Santor

Irena Santor i Zbigniew Korpolewski są ze sobą od ponad 20 lat. Pierwszym mężem gwiazdy był Stanisław Santor, pierwszy skrzypek Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji. Para rozwiodła się w przyjaźni. Pan Stanisław Santor zmarł w 1999 roku. Potem gwiazda związała się ze Zbigniewem Korpolewskim, z wykształcenia prawnikiem. Poznała go w Teatrze Syrena, gdzie był dyrektorem. Korpolewski był dla niej zawsze wielkim wsparciem. Kiedy w 2000 roku dowiedziała się, że ma raka piersi, to on towarzyszył jej podczas badań, chemioterapii... Teraz role się odwróciły:


To bardzo interesujący człowiek z niełatwym charakterem, więc czasami mówimy sobie różne rzeczy i pohukujemy. Ja, niestety, jestem nerwus. Potrafię wrzasnąć, ale nie noszę urazy długo. Czasem spieramy się o dyrdymały, aż wstyd powiedzieć, że kwiatek stoi tu, a nie tu. Można się wtedy wściec. Ale to prawnik, mądrala i dużo się od niego uczę, głównie logicznego postępowania w życiu. Bo niestety, najpierw strzelę Panu Bogu w okno, a potem zastanowię się, co zrobiłam. Myślę, że wzajemnie czegoś się od siebie nauczyliśmy. Głupio to zabrzmi, ale po latach nauczyliśmy się głębokiej czułości. Nie wiem, czy to nie jest ważniejsze niż euforyczna miłość. Miłość jest piękna, ale to jest głębsze - mówiła w rozmowie z weranda.pl

Artystka nie ma dzieci.

Zobacz: Irena Santor wspomina dramat sprzed lat. Zrobiła wszystko, żeby nie umrzeć

Reklama

Irena Santor ze Zbigniewem Korpolewskim.

Reklama
Reklama
Reklama