Reklama

Iga Krefft - aktorka, którą wszyscy znamy z „M jak miłość” i wokalistka o pseudonimie Ofelia, która właśnie wydała taneczny singiel „Zakochana w bicie”, miesiąc temu na swoim Instagramie wyznała, że od sześciu lat choruje na nerwicę z epizodami depresji, a dwa lata temu przeszła załamanie nerwowe.

Reklama

Piszę to drżącymi palcami, bo boję się wiadra pomyj, które mogą zostać na mnie wylane, ale zaryzykuję, bo gdybym ja kilka temu przeczytała taką relację, myślę, że wcześniej bym sobie poradziła!!! A warto! Warto walczyć o zdrowie”, napisała Iga Krefft.

Teraz opowiedziała o swojej chorobie w pierwszym wywiadzie dla magazynu "Party". Co mówi aktorka?

Iga Krefft o swoim wyznaniu na temat choroby

Kiedy Iga Krefft dwa lata temu usłyszała od psychiatry, że ma depresję, było jej potwornie wstyd. I zastanawiała się dlaczego ona, ma przecież fajną pracę, kochającego faceta i generalnie wszystko jej się układa...

Choroba była dla mnie w tamtym momencie oznaką słabości i porażki. Dlatego powiedziałam rodzicom: „Błagam, nie mówcie o tym nikomu”. Tylko cztery najbliższe mi osoby wiedziały, co się ze mną dzieje. Dopiero niedawno, po dwóch latach terapii i leczenia farmakologicznego, poczułam, że jestem gotowa o tym opowiedzieć. Bo niby dlaczego mam się tego wstydzić? Żałuję nawet, że zrobiłam to tak późno. Gdybym powiedziała wcześniej, łatwiej byłoby mi pracować, bo ludzie widzieliby we mnie człowieka, a nie maszynę do wykonywania zadań”, mówi w magazynie "Party".

Iga Krefft do show-biznesu trafiła jako dziecko

Gdy miała 11 lat zaczęła grać w teatrze, a rok później dostała rolę Uli Mostowiak w „M jak miłość”, którą gra do dziś. Potem, w wieku 17 lat, wystąpiła w „Na Wspólnej”. Czy fakt, że zaczęła karierę tak wcześnie, mógł mieć wpływ na chorobę? Iga twierdzi, że tak!

Na pewno! Niemniej jestem bardzo wdzięczna rodzicom, że pozwolili mi realizować moje wielkie marzenie o aktorstwie. Mieli do mnie zaufanie, oceny się zgadzały, nie wagarowałam, a jak wagarowałam, to po to, by iść do kawiarni pouczyć się do sprawdzianu. Jednak dopiero teraz zaczynam rozumieć, jakie szkody mi to wszystko wyrządziło. Nie miałam normalnego dzieciństwa. Jeździłam po osiem godzin pociągiem z Wejherowa do Warszawy, by o szóstej rano być na planie, a w tzw. międzyczasie odrabiałam lekcje. Do tego jeszcze dochodziła szkoła muzyczna. Dlatego, gdy miałam 16 lat, razem z rodzicami zdecydowaliśmy, że zamieszkam w Warszawie. Sama. To była dobra decyzja, bo byłam odpowiedzialną nastolatką. Uczyłam się i pracowałam, nie interesowały mnie imprezy. Ale stałam się trochę jak żołnierzyk, który wykonywał zadania, i akurat mojej psychice to nie służyło”, opowiada młoda aktorka.

MTL Maxfilm

Iga Krefft od dwóch lat chodzi na terapię i twierdzi, że bardzo jej to pomaga. Mówi, że jest teraz w dobrym momencie i już nie stawia sobie nierealistycznych wymagań.

Traktuję siebie z większą czułością, empatią i zrozumieniem. Nie jestem tym żołnierzykiem, co śpi po kilka godzin, by spełnić oczekiwania swoje i wszystkich wokoło. Terapia pomogła mi pozmieniać priorytety w życiu i teraz po prostu widzę, co tak naprawdę jest ważne. Liczę, że to będzie dla mnie przełomowy rok również pod względem muzycznym. Nowa płyta, którą kończę teraz nagrywać, powstawała w czasie pandemii. Mam nadzieję, że na jesieni ruszę w trasę.

Iga twierdzi, że oprócz terapii pomagają jej też proste rzeczy: pies, podróże, miłość do Wiktora. Gdy ostatnio czuła się gorzej wyjechała na samotne wakacje. Pomogło!

Instagram
Reklama

Zobacz także: Ależ ona ma przystojnego chłopaka! Zobaczcie, z kim spotyka się Iga Krefft.

Reklama
Reklama
Reklama