Przez wiele lat była jedną z najbardziej znanych dziennikarek politycznych. Dziś Hanna Lis (49) wciąż uważnie śledzi bieżące wydarzenia i lubi rozmawiać na poważne tematy, ale chętnie oddaje się też swojej wielkiej pasji, czyli gotowaniu. Właśnie wydała książkę kucharską. Co jeszcze planuje?

Reklama

Wiele osób liczyło na to, że w swojej nowej książce opiszesz prywatne życie. Ale ci, którzy szukają w niej zwierzeń, będą zawiedzeni, bo „Mój świat na talerzu” to przede wszystkim książka kucharska.

– Nigdy nie zapowiadałam, że napiszę autobiografię, zresztą jeśli z czegoś słynę, to z nadzwyczajnej powściągliwości w mówieniu o prywatnych sprawach. Pisałam kiedyś bloga kulinarnego, który miał świetną klikalność, a po programie „Bez planu” zgłosiło się do mnie kilka wydawnictw z propozycją, bym napisała książkę kulinarną. Wtedy nie skorzystałam. Zaczęłam jednak wrzucać zdjęcia mojego pichcenia na Instagram, a odzew był ogromny. Ludzie masowo prosili o przepisy, także mężczyźni! Pomyślałam: „Czemu nie?”.

W książce rzadko wspominasz o mężczyznach. Bliscy ci faceci trzymali się z daleka od kuchni?

– Ojciec nigdy nie gotował. Maksimum jego możliwości to było zaparzenie kawy. Ale kochał jeść. W domu zawsze gotowała mama. Jednak była bardzo zapracowaną, aktywną zawodowo kobietą, dlatego już jako dziecko robiłam, co mogłam, by ją wyręczyć. Zresztą wszystkie kobiety w mojej rodzinie fenomenalnie gotowały. Dziś to się zmienia, mężczyźni coraz częściej panoszą się w kuchni. I super, bo gotujący facet to pożądane zjawisko.

Całość wywiadu poniżej

Reklama

Zobacz także: Bogate i... samotne! Oto najpiękniejsze polskie singielki!

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama