Reklama

Ewa Krawczyk i Krzysztof Krawczyk byli małżeństwem przez 35 lat. Mimo różnych kryzysów i trudnych chwil kochali się bardzo i zawsze byli razem. Śmierć Krzysztofa Krawczyka spadła na rodzinę nieoczekiwanie. Muzyk przeszedł mimo zaszczepienia dość ciężko zakażenie koronawirusem. Po powrocie ze szpitala czuł się naprawdę bardzo dobrze. Odszedł w Poniedziałek Wielkanocny, 5 kwietnia. Po jego śmierci w mediach aż huczy od sporów pomiędzy żoną Krawczyka a jego dawnymi przyjaciółmi. Ewa Krawczyk postanowiła wspomnieć te trudne, traumatyczne chwile i przy okazji wyrazić swój stosunek do kłótni z przyjaciółmi swojego męża.

Reklama

Ewa Krawczyk o umieraniu Krzysztofa Krawczyka "liczyłam na cud"

W programie TVP "Alarm!" Ewa Krawczyk udzieliła długiego i bardzo osobistego wywiadu, w którym opowiedziała o odchodzenie męża. Przypomniała, jak Krzysztof Krawczyk wrócił ze szpitala i jak bardzo była wtedy szczęśliwa:

W sobotę, jak przyjechał, to jak podbiegłam do karetki, to płakaliśmy i nie mogliśmy się od siebie oderwać. (...) On płakał, ja płakałam. Przyjechał taki biedny... Był w dobrej formie, może nie w 100 procentach, ale nie było źle. Bardzo cieszył się, że wrócił do domu. (...) - wraca wspomnieniami do wydarzeń sprzed miesiąca i dodaje: Już od poniedziałku było niedobrze... - wspomina Ewa Krawczyk.

Niestety w poniedziałek artyście bardzo się pogorszyło. Ewa Krawczyk wspomina, że rozmawiała z lekarką, która zdaje się, wiedziała, że nadchodzi najgorsze.

To ona zadecydowała, żebym zadzwoniła po pogotowie, a ona zadzwoni do rodziny. Ja mówię: "A po co do rodziny?, a ona: "Nic nie mów, wykonuj moje polecenia". W tym czasie, kiedy przyjechała rodzina, zaraz przyjechało pogotowie... - wspomina.

Mimo tego Ewa Krawczyk wciąż liczyła na cud. Miała nadzieję, że jej mąż poczuje się lepiej:

Położyłam się obok niego i mówiłam: "Krzysiu, powiedz coś do mnie" - tak prosiłam... Wziął rękę, położył mi na policzku, powiedział: "Moja laleczko, kochana". I już oczka pobiegły tam do tyłu gdzieś... Miałam nadzieję, że on jeszcze będzie żył, choć pan z pogotowia nie dawał żadnych szans. Liczyłam na cud... - wspomina zalewając się łzami, żona Krzysztofa Krawczyka.

Jak Ewa Krawczyk radzi sobie z odejściem męża? Ewa żyje w ich wspólnym domu, który zbudowali razem od podstaw. Otacza się rzeczami, które lubił jej mąż i wciąż nie może pozbawić się starych przyzwyczajeń:

Brakuje mi go cały czas, np. jak idę spać. Nawet z przyzwyczajenia nałożyłam na jego szczoteczkę pastę, bo myślałam, że zaraz przyjdzie i umyje zęby. Brakuje mi go bardzo, dlatego całuję jego zdjęcie, jego rzeczy, śpię w jego koszuli.

Ewa Krawczyk po śmierci męża nie zaznała jednak spokoju. Szybko znalazły się osoby, które nawiązują do majątku. Jest nim jedyny syn Krzysztof Krawczyk Junior, który domaga się pomocy z powodu kłopotów finansowych. Do tego dochodzą komentarze i udzielane wywiady przez Mariana Lichtmana i Krzysztofa Cwynara, w których panowie domagają się rozliczenia finansowego dla syna zmarłego artysty...

Największemu wrogowi nie życzę takiego ataku, jaki spadł na mnie. (...) Niech ludzie się przestaną wtrącać! - apeluje Ewa.

Faktycznie od momentu pogrzebu byli przyjaciele Krzysztofa Krawczyka wciąż wypowiadają się publicznie o rozliczeniu Krzysztofa Juniora Krawczyka. Przez tę sprawę Ewa Krawczyk nie może spokojnie przeżyć swojej żałoby. Jej uczucia wobec zachowania artystów są już skrajnie mocne, widać, że żonę Krzysztofa dużo to kosztowało.

Zobacz także: Syn Krzysztofa Krawczyka znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Krawczyk Junior ubiega się o mieszkanie komunalne

Ewa i Krzysztof Krawczyk składali sobie przysięgę małżeńską aż trzy razy! To o niej Krzysztof Krawczyk mówił zawsze "laleczka".

EastNews

Odkąd Krzysztof Krawczyk nie żyje, zaczęła się nagonka na Ewę, by słusznie rozdzieliła majątek na syna swojego męża. Ta sytuacja stała się medialna tuż po tym, jak Marian Lichtman zaczął o tym publicznie mówić.

EastNews
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama