Tak ostro o festiwalu w Opolu jeszcze nie było. Zapendowska: To ściek plastikowych melodyjek
Kto rozczarował gwiazdę Polsatu?
Elżbieta Zapendowska od wielu lat jest autorytetem jeśli chodzi o muzykę. Polsat od ponad dziesięciu lat zatrudnia ją przy produkcji programów rozrywkowych, gdzie pełni rolę eksperta od śpiewu. To właśnie ją widzieliśmy we wszystkich odsłonach "Idola", "Jak oni śpiewają", a teraz "Must be the Music". Zapendowska słynie z ostrego języka i nie boi się wypowiadać swojego zdania na temat polskich gwiazd. Niedawno mogli się o tym przekonać m.in. Ewelina Lisowska i Dawid Kwiatkowski, którym nie wróży długiej kariery. Przypomnijmy: Zapendowska nie pozostawia złudzeń młodym gwiazdom
Zakończony wczoraj festiwal w Opolu, był świetną okazją do zaprezentowania się wykonawcom, którzy są aktualnie na topie i szturmują listy przebojów. Jednak nie dla wszystkich oglądanie ich koncertów było przyjemnością. Zapendowska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" w ostrych słowach podsumowała, to co wydarzyło się w miniony weekend w Opolu.
Ja opolski festiwal kocham! Ale nie ten współczesny. Ten nie spełnia moich oczekiwań. Kiedyś na scenę wychodziła Ewa Demarczyk, później gibał się Rudi Schubert, a po nim jeszcze większy kabaretowicz, następnie śpiewały Anna Jantar i Maryla Rodowicz i znowu ktoś bardzo poważny, jak Tadeusz Woźniak. To była cała paleta barw tego, co się działo na ówczesnym rynku muzycznym. Dzisiaj rynek jest skanalizowany. I nie ma już festiwalu. To, co jest, to ściek plastikowych melodyjek. Po co ja mam się włóczyć po nocach do amfiteatru i słuchać tego? Ja sobie wolę książkę w spokoju poczytać. I na festiwalu nie jestem od wielu lat. Kiedyś byłam w radach artystycznych festiwalu, ale często miałam inne zdanie, więc już mnie nie zapraszają
Specjalistka od emisji głosu dodaje również, że zmieniły się nie tylko gwiazdy, ale przede wszystkim show-biznes, który teraz nastawiony jest wyłącznie na zarabianie pieniędzy. Pełno jest także sezonowych gwiazdek, które nic nie zmieniają w muzyce.
Swoją drogą dzisiejszy i tamtejszy show-biznes to dwa różne światy. Dziś liczą się tylko pieniądze. Kiedyś hierarchia wartości była całkowicie odwrotna. Poziom artystyczny tekstów piosenek, kompozycji był na wysokim poziomie. Ja nie trawię gwiazd jednego sezonu. Dla mnie to takie mięso, które się przetacza i w ogóle nie zmienia rzeczywistości. Nie ma czegoś takiego, czego ja wymagam od gwiazd: że ktoś jest na tyle odróżnialny, że jak ja go włączę, to po dwóch sekundach wiem, że to jest on. A ja w większości z tego nowego, świeżego pokolenia nikogo nie rozpoznaję - dodaje.
Zgadzacie się ze zdaniem Zapendowskiej? Faktycznie na naszym rynku nie ma artystów godnych uwagi?
Zobacz: Zapendowska pochwaliła Steczkowską i Brodkę. Oberwało się...
Gwiazdy podczas festiwalu w Opolu: